Męskie Granie, ale w Orkiestrze same artystki. Dlaczego nie? [felieton]
Obserwuj nas na instagramie:
Męskie Granie, topowy polski festiwal, wystartuje już w czerwcu, jednak skład Orkiestry jeszcze przez moment pozostanie tajemnicą. Co by było, gdyby w tym roku headlinerami imprezy były tylko artystki?
Męskie Granie – polski nadfestiwal alternatywny
Juz od ponad dziesięciu lat Męskie Granie jest obecne na polskiej scenie muzycznej i festiwalowej. Tegoroczna edycja została zapowiedziana jako szczególna – będzie to już trzynasta odsłona projektu i zarazem trzynasty hymn, który wybrzmi na żywo w kilku miastach w Polsce. Wydarzenie spod szyldu Żywca przez tę dekadę z lekkim hakiem zapracowało sobie na swoją pozycję; śmiało stwierdzę, że to festiwal otoczony największą renomą spośród tych rozgrywających się nad Wisłą. Open’er może być kilka razy większy, OFF zapraszać perełki z zagranicy, a FEST bić na głowę każdy inny iście czarodziejską aurą, lecz walka o bilety (i to już w przedsprzedaży) to nie przelewki. Całe szczęście, że kupuje się je online – w innym przypadku polska historia co roku celebrowałaby bitwę pod Empikiem.
Potężne składy i line-up to żadne wytłumaczenie, skoro wejściówki rozchodzą się w ciemno na pniu. Zaufanie do organizatorów budowane jednym hitowym hymnem za drugim – tak, to już są solidne argumenty. Kolejny to… mam wrażenie, że polskość. I inkluzywność, o której pod żadnym pozorem nie można zapominać.
Męskie Granie zagra dla tych, co muzyki słuchają tylko podczas jazdy samochodem i dla tych, którzy regularnie latają po koncertach, a ich twarze wydają się znajome, bo na każdym jednym show są pokazywane na telebimach. Dla aspirujących odkrywców i dla tych, dla których polskie brzmienie zaczyna się i kończy na Brodce, Dawidzie Podsiadło i Krzysztofie Zalewskim.
Poza tym? Festiwal, choć wysokokulturowy, nie pozbył się wręcz rodzinnej atmosfery. Mój ostatni Żywiec był aż piknikowy, co też jest na plus, bo ciśnięcie po instagramowe standardy totalnie do niego nie pasuje. Duży rozstrzał wiekowy, ale wszyscy są zainteresowani. Dobrze się na to patrzy, jeszcze lepiej się w tym uczestniczy.
Przeczytaj: Harry Styles słucha Dawida Podsiadło i są na to dowody
Męskie Granie, nazwa do zmiany. Tak czy nie?
Nosowska była pierwszą kobietą, która dołączyła do składu Męskiego Grania. Trzecią edycję projektu sygnował singiel Ognia!, który nagrała razem z Markiem Dyjakiem. Nie pozostało to jednak standardem i przez kilka(naście) kolejnych lat zdarzały się dwa składy złożone z samych mężczyzn – Wataha (Podsiadło, O.S.T.R., Organek), Początek (Podsiadło, Kortez i Zalewski). Przez dwanaście lat cztery kobiety zaśpiewały w ośmiu hymnach (Nosowska, Mela Koteluk, Brodka, Daria Zawiałow), natomiast artystów, którzy przewinęli się przez Orkiestrę było aż siedemnastu, czyli lekko ponad połowę więcej. Największy procentowy wkład w Męskie Granie ma – bez zaskoczenia – Dawid Podsiadło, choć zadziwił mnie identyczny wynik Organka z czterema singlami na koncie. Wśród artystek prym wiedzie Nosowska z trzema występami (tyle samo zaliczył Krzysztof Zalewski). Daria Zawiałow, Brodka, Fisz, Wojciech Waglewski i Igo zgromadzili ex aequo po dwa hymny. Tyle samo przypadło w udziale, uwaga, uwaga, Ostremu, który może nie jest pierwszym raperem w składzie Orkiestry, lecz pierwszym powracającym do niej reprezentantem oldschoolu.
Nie zdziwiłabym się wcale, gdyby następna edycja (lub któraś kolejna) okazała się tą, w której Orkiestra zostanie złożona wyłącznie z samych kobiet. Męskie Granie nazwą odwoływało się do mocnej muzyki – gitarowej, donośnej, hardej, zaczepnej, a pewne stereotypy, które miały się całkiem dobrze dziesięć lat temu, dziś po prostu zdychają, a artystki przecież też grają “po męsku” – cokolwiek miałoby to znaczyć. W Polsce jest masa kobiet, które podołałaby prowadzeniu składu i nie brakowałoby im ani charyzmy, ani pazura, ani nawet wsparcia instrumentalistów.
Męskie Granie to marka sama w sobie i szczerze nie uważam, by nazwa projektu była ofensywna tudzież sugerowała coś niepoprawnego. Jednocześnie sądzę, że mogłaby się zmienić. I tak, znalazłaby się z pewnością grupa osób kręcących nosami i uparcie obstawiających przy pierwotnym (i wciąż aktualnym) nazewnictwie, jednak jak pokazał przykład Pol’and’Rocka, do nowości przyzwyczaić się można. I nawet nie wymaga to wybitnie dużego wysiłku.
A artystki są potrzebne, nie z bzdurnopolitycznych względów czy dążenia do poprawności. Powyższe statystyki są odbiciem repertuaru Męskiego Grania, który, choć niepodważalnie dobry, bazuje na pewniakach. Gdybym nie policzyła, byłabym święcie przekonana, że Dawid Podsiadło zagrał tych hymnów ze dwa więcej, a i tak 1/3 wizytówek projektu to jego wykonania. W składach zachodzą naturalnie jakieś roszady, lecz Żywiec ma swoich ulubieńców. Którzy są też ulubieńcami publiczności, ale skoro ideą festiwalu jest również eksperymentowanie i odkrywanie, to gdzie, jeśli nie na Main Stage, na najważniejszym koncercie wieczoru?
Męskie Granie. Najpierw uniki, później drybling
Jest mnóstwo artystów, którzy wciąż czekają na zaproszenie do Orkiestry. I jeszcze więcej artystek. Liczby nie kłamią, a słownie tylko CZTERY wokalistki wystąpiły w głównym składzie Męskiego Grania. Mnie osobiście brakuje wybijania innych głosów niż te, których nawet nie znam, ale po prostu się ich spodziewam. Rozmiar artysty też nie ma w tym przypadku większego znaczenia, ustaliliśmy to już: bilety i tak się rozchodzą, a performance od wyświetleń zależny nie jest. Taki król podczas swej kadencji, moim zdaniem dał znacznie lepsze solo niż Igo, rozhype’owany na znacznie szerszą skalę. To był też pierwszy rok Darii Zawiałow w Orkiestrze i ta już konkret pozamiatała – głośno, w skali, bardzo rockowo.
I tutaj wrócę na moment do konceptu Męskiego Grania, który w zeszłej edycji uległ nieznacznej dekonstrukcji. I Ciebie też, bardzo – takiego hymnu przecież jeszcze nie było. Balladowego, niezwykle łagodnego. W pierwszej chwili szok, bo to przecież nie brzmi, jak… Ano właśnie, brzmi. Może wróżę na wyrost, ale to była pierwsza fundamentalna zmiana. Kiwka na schemacie, bo przecież rock uwielbia ballady, ale jednak to dość ryzykowny drybling, kiedy otaczają ją same ogniste hity. Za tym precedensem powinny pójść następne. Dla odświeżenia formuły, dla promowania nowych głosów, dla fragmentarycznego showcase’u. Jest na to miejsce, a ze sceny Żywca łatwo popłynąć szeroko.
W kolejnej części artykułu pozwolę sobie pogdybać i złożyć Orkiestrę wyłącznie z polskich artystek. I to takich, które wcześniej nie pojawiły się w oryginalnym składzie. Break the boundary, bo idzie coś świeżego.
Męskie Granie Orkiestra 2021 (Daria Zawiałow, Dawid Podsiadło, Vito Bambino) – I Ciebie też, bardzo
Męskie Granie – tak brzmią artystki
Jednym tchem wymienię i z dziesięć nazwisk, które mogłyby znaleźć się na mojej liście, ale postanowiłam ograniczyć się do trzech. Trzech różnych, tworzących w zupełnie innych stylach artystek, które jednak przyszły mi do głowy od razu, kiedy tylko pomyślałam o Orkiestrze złożonej z samych kobiet. Nie chciałam szukać daleko: to znaczy szperać wśród undergroundowych zespołów i wokalistek z podziemia. To wciąż jest pierwsza liga.
#1 Kasia Lins
Najoczywistszy z oczywistych wyborów. Matka Boska Linsowska, pliz, ześlij Kasię na kolejne Męskie Granie. Moja wina, trzeci studyjny album artystki to majstersztyk pod każdym względem i nieraz się nad nim rozpływałam. Lirycznie, muzycznie, ciary nie nadążają biegać po kręgosłupie. Wersje koncertowe to oczywiście podkręcenie tych wrażeń i tego czucia o jakieś trzysta procent. Trudno mi wyobrazić sobie lepszą performerkę, która raz będzie seksowna jak Britney Spears (choć nie w tej konwencji muzycznej), innym razem uduchowiona niczym Nick Cave (do niego akurat jej blisko), czy prawie lubieżna i nawet w tym dosłowna – jak Banks albo Kurt Cobain, podpasujcie sobie, kogo wolicie. Udział Kasi Lins byłby prawdziwie wymodlony; Moja wina na wieczność kupiła jej miejsce w ścisłej topce polskich artystek.
Kasia Lins – Nie Syp Solą – Czego Dusza Pragnie [Live Show]
#2 Kacha Kowalczyk aka Kacha z Coals
Tu nieco mniej standardowy typ, lecz wciąż z pierwszych stron i okładek najważniejszych polskich playlist na Spotify. Tak sobie myślę, że Kacha Kowalczyk (czy nawet i Coals w duecie, trzymam się jednak jej strony ze względu na ograniczenia, które sama sobie narzuciłam) jak nikt starłaby się z mainstremową alternatywą i nie tyle, co nawróciłaby ją na te bardziej rozklekotane i niepewne tory, co dopieściła własną nieoczywistością. Z jej driftowym vibe’em jest pewne ryzyko, że nie każdy w nią wsiąknie, ale to kołysanie stanowczo jest warte próby. Kacha na Rewalu popłynęła głęboko i gdyby tak oddać to – ryzyko, nostalgię i chill w jednym, skondensowanym i promowanym numerze, to artystka podzieliłaby Polskę na pół.
Coals – Lawa
#3 DZIARMA
Trzeci strzał będzie rapowy – bo mogę, bo uważam, że ze względu na ilość hip-hopu w polskiej popkulturze to wręcz niemądre go ignorować, bo DZIARMA rozniosłaby scenę Męskiego Grania w pojedynkę, a co tu mówić o trzy- czy czteroosobowym składzie. Jej długogrający debiut nie poszedł aż tak szeroko, jak bardzo zasługiwał, lecz kariera toczy się dalej, a Agata Dziarmagowska wciąż jeszcze może – więcej. Damski rap to u nas wciąż mało zbadany temat i choć przez scenę przewija się coraz więcej artystek, które się w nim wyrażają, to branża i tak pozostaje zdominowana przez mężczyzn. Trzy grosze DZIARMY na Męskim nie odwróciłyby nagle statystyk do góry nogami, lecz zwróciłyby uwagę na to, na co zwracać uwagę po prostu warto.
DZIARMA – Pinokio
Babskie granie, babski świat
Tym artykułem chciałam dowieść, że takie labelowanie, jak w powyższym śródtytule, to relikt. Co to znaczy: “męskie granie”, jaka byłaby definicja “kobiecego grania”? Artyści są artystami i poruszają się tylko i wyłącznie po swojej wrażliwości, indywidualnej i nie sprzężonej z czymś takim, jak stereotypy płciowe. Artystki śmiało dźwigną “męskie” zadanie i nie, nie zrobią tego gorzej.
Orkiestra złożona z samych kobiet? Będzie. Polska ma za dużo talentów, by dać upaść takiemu potencjałowi.
Męskie Granie, topowy polski festiwal, wystartuje już w czerwcu, jednak skład Orkiestry jeszcze przez moment pozostanie tajemnicą. Co by było, gdyby w tym roku headlinerami imprezy były tylko artystki? Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, […]
ZOBACZ: Męskie Granie 2021 – Warszawa | 14.08.2021 – fotorelacja
Obserwuj nas na instagramie: