15 najlepszych utworów Reni Jusis


01 sierpnia 2016

Obserwuj nas na instagramie:

Jeszcze raz przewertowaliśmy i tak doskonale znaną nam dyskografię Reni Jusis, żeby wybrać z niej 15 najlepszych utworów.

Nie było to łatwe zadanie. W świadomości masowego odbiorcy Reni Jusis funkcjonuje głównie dzięki “Zakręconej” i “Kiedyś Cię znajdę”. O tym, że tak wąski odbiór jej twórczości jest nieporozumieniem, najlepiej świadczy to, że do naszego zestawienia załapał się tylko jeden z tych utworów.

Jej dyskografia jest przecież, nieporównywalnie do jakiejkolwiek innej postaci polskiego popu, bogata i fascynująca. Od przepisującej na polski grunt r&b i soul Zakręconej, przez autorską wizję tanecznego popu na Elektrenice, mariaż radiowego popu z zimną elektroniką na Trans Misji, na trapowych brzmieniach BANG! kończąc. Nie zapominajmy, że po drodze było jeszcze reggae i muzyka akustyczna, czyli brzmienia, które może interesują nas trochę mniej, ale tylko dowodzą, że Reni na swojej drodze spróbowała niemal wszystkiego. I na pewno jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa.

Zaczynamy odliczanie od miejsca 15., a jeżeli interesuje Was, jaka muzyka ukształtowała Reni oraz dlaczego lubi stare polskie filmy science-fiction, zajrzyjcie do pierwszego odcinka rubryki Moje Rytmy.

 

Moje Rytmy z Reni Jusis: “Wszystko zaczęło się od Depeche Mode”

 

15. Ocalę cię (Magnes, 2006)

Ten utwór powinno się pokazywać w książkach początkującym muzykom w rozdziale Jak nie zrobić żenującego coveru. Całość jedzie na sprawdzonym u Reni patencie połączenia eterycznego, pełnego przestrzeni wokalu z house’owym bitem. Niemal uk garage’owa rytmika napędza nogi do tańca, a bas – wyjęty jakby prosto z francuskich klubów końca lat 90-tych – tylko dodaje pierwiastka lekkości. No i ta solówka na moogu – gdyby jej środkowe takty wyciąć i zapętlić, moglibyśmy słuchać bez końca. (Tomek Skórzyński)

14. Delta (BANG!, 2016)

BANG! okazał się mocno eksperymentalnym powrotem i dostarczył w gruncie rzeczy niewielu typowych piosenek. Zaskakująco zajmująca okazała się niezupełnie piosenkowa “Delta”. Choć maksymalistyczna w formie, działa według zasady mniej to więcej – melodia podąża przecież drogą naturalnej intonacji kilku zlepionych ze sobą słów. Ten utwór jest trochę jak Trans Misja w trapowym, ale niezwykle subtelnym remiksie. Z jednej strony jest tu głośny, brutalny drop, z drugiej drobiazgi takie, jak ciche dźwięki przypominające stukot kropli deszczu spadających na blaszany parapet. (Kamil Babacz)

13. Ostatni raz (Nim zniknę) (Trans Misja, 2003)

Nie był to najbardziej zapamiętany z Trans Misji singiel, jednak o jego jakości świadczy fakt, że po tylu latach zupełnie się nie zestarzał. To zresztą jeden z największych atutów muzyki Reni z perspektywy czasu – dobór środków i paleta brzmień, które zapewniają wielu pozycjom w katalogu ponadczasowość. To również watermark tego okresu w jej twórczości. Klubowy sound, który nie połamie przeciętnemu słuchaczowi żeber, ale też bez wstydu poruszy każdą nogę na parkiecie. (Tomek Skórzyński)

12. Zakręcona (Zakręcona, 1998)

“Zakręcona” to pewnie jej “Pszczółka Maja” – na koncertach Reni nie wydaje się zadowolona, gdy tego utworu domaga się publiczność. Sam za nim kiedyś nie przepadałem, ale to dlatego, że nie da się od niego uciec. Dosłownie – mistrzowska rytmizacja refrenu i jego wielokrotna repetycja nie zostawiają słuchaczowi wyboru. Z perspektywy czasu, biorąc jeszcze pod uwagę produkcję w punkt – taneczny bas, ciepłe retro-klawisze i nadal fajnie brzmiące syntetyczne skrecze – widać, jak dużego kalibru był to hit. (Kamil Babacz)

11. Zgadnij, kim jestem (Zakręcona, 1998)

Na Zakręconej “Zgadnij, kim jestem” pojawia się dwukrotnie – w formie 46-sekundowego intro i 3,5-minutowego utworu będącego jego rozwinięciem. Ta druga wersja rozbudowana jest o rapowane zwrotki, bierze w niej też udział francuski raper, ale w gruncie rzeczy nie ma to większego znaczenia. To jedynie (całkiem przyjemne) uzasadnienie do wielokrotnego zapętlenia bujającego, relaksująco rozmytego vintage’owego sampla i równie błogiego refrenu. (Kamil Babacz)

10. Pozwól, że zabiorę Cię do domu (Elektrenika, 2001)

Ta typowa pościelówa w dorobku Reni to piękny ukłon w stronę soulu i r&b lat 90-tych. Romantyczne klawisze budujące melodię przez cały utwór przywołują na myśl całą paletę klasyków gatunku, jak chociażby SWV, ale również… “Something About Us” duetu Daft Punk, który ukazał się ledwie kilka miesięcy wcześniej. Przełamujące schemat klawisze Mooga, czy solo na saksofonie Grzegorza Piotrowskiego sprawiają, że do dzisiaj jest to jeden z najlepszych polskich soulowych numerów. (Tomek Skórzyński)

09. Kto pokocha (Trans Misja, 2003)

Lęk przed rokiem 2000 i fascynacja internetem mocno odbiły się na ówczesnej popkulturze. O samotności w sieci śpiewały już w 1999 roku TLC, a kilka lat później ducha epoki znakomicie uchwycili na Last Exit Junior Boys. Trans Misja to płyta wyczuwająca tamtejszy zeitgeist niepewności wobec cyfrowej rewolucji, choć ujmująca go w przystępnej dla masowego słuchacza w formie. Takie jest właśnie “Kto pokocha” – romantyczna piosenka okraszona smutną elektroniką, z klawiszami wyjętymi wprost z Computerwelt Kraftwerk. (Kamil Babacz)

08. Magnes (Magnes, 2006)

Cała płyta o tym samym tytule była w dorobku Jusis jeszcze wyraźniejszym zwrotem w kierunku parkietów. Z perspektywy czasu ten album wydaje się być w idealnym miejscu w dyskografii artystki, tworząc pomost między Trans Misją a BANG!, a tytułowy track jest jego najlepszym reprezentantem. Dynamika przywołująca na myśl New Order, czy “The Weekend” Michaela Graya zapewnia parkietową kompletność, ale nie sposób również nie pozachwycać się takimi smaczkami, jak chociażby wokalnym „a-a, a-a” na początku utworu. Niby drobiazg, a nuci się to w głowie cały czas. (Tomek Skórzyński)

07. Czuję, że czuję się dobrze (Elektrenika, 2001)

Kiedy na świecie triumfy świecą Basement Jaxx i Daft Punk, w Polsce wątek podejmuje Reni Jusis. Jej “Czuję, że czuję się dobrze” jest jednak najbliżej projektu znajdującego się dokładnie po środku drogi między tymi duetami – to przecież jej “Feeling For You” Cassiusa. Myśleliście, że nikt tak w Polsce nie grał? (Kamil Babacz)

06. Jutro odpowiem (Elektrenika, 2001)

2-step z Urszulą Dudziak na mikrofonie. Wybitna wokalistka jazzowa robi tu raczej tło i pierwsze skrzypce oddaje Reni, która w refrenie ustanawia własne melodyjno-rytmiczne rekordy. Na Elektrenice, wraz ze “Śniło mi się”, “Jutro odpowiem” tworzy być może najbardziej szalony i połamany środek płyty w historii polskiego popu. (Kamil Babacz)

05. Kęs (BANG!, 2016)

Z Moich Rytmów z Reni możecie dowiedzieć się, że piosenkarka chętnie przyjęłaby rolę w polskim filmie science fiction – najwyraźniej napisała już do niego soundtrack. Pamiętacie grupę Air? “Kęs” sięga najlepszych momentów klasycznego albumu Moon Safari francuskiego duetu. BANG!, mimo bardzo nowoczesnej oprawy, ma w sobie vintage’ową duszę, którą tutaj słychać doskonale. Prawdziwa magia rozpoczyna się w drugiej części tej wielowymiarowej, międzyplanetarnej kołysanki. (Kamil Babacz)

04. Jeśli zostaniesz… (Trans Misja, 2003)

Trans Misja w zestawieniu z Elektreniką jest z pewnością albumem niedocenionym, lecz obiektywnie troszkę słabszym w ujęciu całościowym. Jednak pod indeksem ósmym znajduje się prawdziwa perła, utwór kompletny pod prawie każdym względem. Świetnie zbudowane za pomocą środków wyrazu napięcie kumuluje się aż do przepełnionej tęsknotą frazy Zostań proszę, jak mam Ciebie przekonać?. Ta pełna smaczków kompozycja (delikatne rhodesy w prechrousie!) do dziś zachwyca nie tylko jako świetny utwór, ale również piękna laurka na dowód miłości. Idealny mariaż. (Tomek Skórzyński)

03. Nic o mnie nie wiecie (Elektrenika, 2001)

To jest utwór tak bardzo skrojony pod tagi #shopping #wiosennakolekcja #ladiesnight, że łatwo zapomnieć jaką kozacką jest kompozycją. W jednej z imprezowych dyskusji stwierdziliśmy, że Jamiroquai to muzyka, która podoba się w mniejszym lub większym stopniu każdemu. To samo tyczy się “Nic o mnie nie wiecie”. Niesamowicie chwytliwa wokaliza, która już dawno byłaby w kanonie światowego funku, gdyby podpisał się pod nią Nile Rodgers, czy delikatne solo na flecie w drugiej części utworu sprawiają, że okrutnie chce się do niego wracać, szczególnie latem. (Tomek Skórzyński)

02 Jakby przez sen (Nigdy ciebie nie zapomnę) (Elektrenika, 2001)

Ciężko jest mówić o polskiej scenie klubowej bez wzmianki o Reni i “Jakby przez sen”. Pokusić by się można o stwierdzenie, że to hymn polskich klubów początku XXI wieku, bo produkcyjnie ten utwór kompletnie nie odstawał od czołówki wydawanej wówczas elektroniki (i to nie byle jakiej – choćby debiut The Avalanches, czy Discovery Daft Punk). W refrenowej frazie “Nigdy Ciebie nie zapomnę” zawiera się wszystko to, co w muzyce Jusis najlepsze – seksowność i hook, jak na wytrawny house przystało. (Tomek Skórzyński)

01. Dla ciebie wyjdę z siebie (Elektrenika, 2001)

Prosty, ale elegancki. Przyjazny, choć dysonansowo przybrudzony. Wyluzowany, ale jednak skrojony z perfekcją co do najmniejszego szczegółu. Oto pop najwyższej klasy. “Dla ciebie wyjdę z siebie” to kompozycja zaplanowana tak dokładnie, że wydaje się wypreparowana w sekretnym laboratorium. Dodajmy do tego bohaterkę naszego zestawienia, która wraz z deklarowaną gotowością do opuszczania swojego ciała i przyjmowania dowolnej formy, prawie melorecytując tę oszczędną melodię, dziwnie zaczyna przypominać… system operacyjny, w którym zakochał się bohater filmu Ona Spike’a Lee. Naciśnij dowolny klawisz, a nie pożałujesz.

Sprawdź także:

Moje Rytmy #1: Reni Jusis

Ta piątka artystów to nowa jakość w polskim popie

Jeszcze raz przewertowaliśmy i tak doskonale znaną nam dyskografię Reni Jusis, żeby wybrać z niej 15 najlepszych utworów. Nie było to łatwe zadanie. W świadomości masowego odbiorcy Reni Jusis funkcjonuje głównie dzięki “Zakręconej” i “Kiedyś Cię znajdę”. O tym, że tak wąski odbiór jej twórczości jest nieporozumieniem, najlepiej świadczy to, że do naszego zestawienia załapał […]

Obserwuj nas na instagramie:


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →