Czy sanah jest w stanie jeszcze czymś nas zaskoczyć?
Obserwuj nas na instagramie:
Kilka dni temu ukazała się nowa EPka sanah – Bujda. Posłuchaliśmy jej i… no cóż. Mamy kilka gorzkich wniosków.
sanah i lawinowa produkcja nowych piosenek
Choć długogrającym albumem sanah zadebiutowała zaledwie kilka miesięcy temu, początki jej kariery sięgają jakiś rok wcześniej. Już wtedy artystka przyjęła dość ryzykowną strategię lawinowego publikowania nowych utworów. Trochę na zasadzie produkcji taśmowej: piszę – wypuszczam – piszę – wypuszczam, i tak dalej. Bez zbędnego trzymania utworów w szufladzie, co z jednej strony może zadziałać na korzyść, bo piosenki pozostają świeże i szczere. W tym jednak przypadku po “piszę, wypuszczam” brakuje mi jednak trochę przyjrzenia się temu, co się dzieje z tym materiałem po premierze.
sanah – co zrobi ze swoim “5 minut”?
Oczywiście – jest popyt, jest podaż. Hype na sanah trwa, co artystka wykorzystuje i nie ma w tym nic złego, że wyciska ze swoich pięciu minut na szczycie co się tylko da. No właśnie, tylko żeby się nie okazało, że rynek muzyczny nie obdaruje wokalistki bisami, a po tych przysłowiowych pięciu minutach kurtyna opadnie. Bo nie macie ostatnio trochę wrażenia, że sanah zaraz Wam wyskoczy z lodówki? Ja coraz częściej mam.
sanah: subtelność i ckliwość vs. bycie super cool
Pamiętam, gdy jeszcze jakiś rok temu sanah była trochę w cieniu. Sama wtedy pisałam, że uwielbiam obserwować jak rodzą i rozwijają się takie talenty. Niestety, coś tu się zepsuło po drodze. Zaczęło się już przy Królowej Dram, która nieszczególnie mnie porwała przez swoją monotonię i jednostajność. Znałam już subtelną i ckliwą sanah, śpiewającą smutne piosenki do równie smutnych melodii lub czasem, dla ożywienia, uwydatniając je radiowymi melodiami, próbując przy tym być jednocześnie super cool, co zresztą wizerunkowo strasznie się ze sobą gryzie i wypada po prostu infantylnie. Chciałam usłyszeć w jej muzyce coś więcej, coś nowego i tego mi zabrakło.
sanah – sukces na miarę Dawida Podsiadło?
Właśnie tego brakuje mi do dziś. Choć artystka od czasu premiery swojego debiutu nie przestała zasypywać nas lawinową ilością nowych singli, wciąż nie dostałam od niej nic, co by mnie zaskoczyło lub przynajmniej zaintrygowało. I choć uznani producenci, który zresztą wręcz biją się o to, aby móc choć przez chwilę ogrzać się przy nazwisku wschodzącej gwiazdy z sukcesami na miarę Dawida Podsiadło, dwoją się i troją w warstwach muzycznych – sama sanah nie jest w stanie ponownie przebić się do mojej świadomości tak, jak zrobiła to za pierwszym razem. Wciąż słyszę tylko te same historie, które przestają już robić na mnie wrażenie i ten sam, mający poruszać, sposób śpiewania. Nie zmienił się on od kilkudziesięciu utworów, które sanah, mimo niezbyt długiego stażu ma już na swoim koncie.
sanah – muzyczny fenomen, który gaśnie
I żebyśmy się nie zrozumieli źle – sanah to bez wątpienia fenomen muzyczny ostatniego czasu. To dziewczyna o ogromnym talencie, która jak mało kto potrafi łączyć ze sobą dwie tak skrajne cechy muzyczne – mainstreamową przebojowość i alternatywną emocjonalność. Jej pozycja na rynku muzycznym jest niedyskutowalna – zasłużyła, no i zapracowała sobie na nią. I być może nawet faktycznie miałaby szansę powtórzyć sukces Podsiadło, choć od jakiegoś czasu mam wrażenie, że jej blask równie szybko gaśnie, co zaledwie chwilę temu zapłonął.
Dawid Podsiadło w piosence sanah. I co z tego?
Może to pewnego rodzaju zachłanność, której nietrudno nie ulec, przy tak nagłej i rosnącej popularności, może nieodpowiedni ludzie wokół, którzy nie potrafią ostudzić zapałów… Coś tu się ewidentnie nie spina. A szkoda, żeby tak ciekawa postać przepadła. Niestety, jak dla mnie, na ten moment sanah nie jest w stanie zaoferować nam nic nowego. Nie zrobiła tego na wydanej właśnie EPce Bujda (nawet obecność Dawida Podsiadło w utworze Oczy nie jest już w tym przypadku żadną niespodzianką) i coś przeczuwam, że podobnie będzie w przypadku zapowiedzianej już FINALNEJ wersji debiutanckiego albumu Królowa Dram (komu do głowy przyszedł ten szalony pomysł, żeby po wersji deluxe zawierającej 19 utworów, wydawać uzupełniającą ją EPkę, a zaraz potem jeszcze bardziej rozszerzoną wersję tej samej płyty???).
sanah, no sorry…
Co za dużo, to nie do przejedzenia. I sanah jest niestety przypadkiem potwierdzającym tę regułę. Mam nadzieję, że przed kolejną, nadchodzącą premierą, artystka da nam nieco odsapnąć i poobcować z jej nowym materiałem, a sama “wymyśli się” trochę na nowo na swoim kolejnym wydawnictwie, który mam nadzieję, nie ukaże się już za miesiąc…
Posłuchaj nowej EPki sanah – Bujda
Kilka dni temu ukazała się nowa EPka sanah – Bujda. Posłuchaliśmy jej i… no cóż. Mamy kilka gorzkich wniosków. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins sanah i lawinowa produkcja nowych […]
Obserwuj nas na instagramie: