Krzysztof w piątek: prognoza Solara, czyli czas zacząć się bać o polski rap
Obserwuj nas na instagramie:
Solar nakreślił czarny scenariusz, który powinien być rozważany nie tylko w SBM Label. Branżowy kryzys dopiero tu idzie, ale ma niedaleko.
To już jest koniec?
155 znaków ze spacjami to wystarczająco dużo, by zaniepokoić tysiące osób. Jest tylko jeden warunek: ich autorem musi być ktoś, kto nie tylko pozornie wie, o czym mówi. I tenże warunek został spełniony. Nie można bagatelizować wpisu człowieka, który najpierw swoje wyjeździł i wyrapował, pracując na pozycję, po czym zbudował potężną wytwórnię, zgarniającą większość najpoważniejszych wyróżnień i prowadzącą kariery gigantów czasów cyfry. Solar mógłby stworzyć piekielnie drogi masterclass na temat branży rapowej, choć jego niedawne słowa sugerują, że bliżej mu do poprowadzenia wykładów na temat końca świata muzycznego, jaki znamy.
mój typ na 2022:
— Karol Solar Poziemski (@solarmodelu) December 31, 2021
polski hip-hop wchodzi w ostatnią fazę 10 letniej hossy, którą w 2023 zakończą youtuberzy na spółę z tiktokiem. Od 2024 zaczynamy od nowa.
Gdyby ten status pojawił się na Facebooku, byłby zapewne szeroko komentowany i podawany dalej. Pech jednak chciał, że został opublikowany na Twitterze, czyli w serwisie peryferyjnym w środowisku rapowym. Zaserduszkowało go niemal 900 osób, ponad 20 odpowiedziało, 31 zdecydowało się na puszczenie go do swoich obserwujących, ale tylko sześć (w tym wyżej podpisany) opakowało go w choćby parę słów komentarza. Czy to przez platformę, czy też datę publikacji, również media nie podjęły tematu.
Tak oto złowieszcze 155 znaków ze spacjami przeszło niemal bezgłośnie pomiędzy 2021 i 2022 rokiem, mimo że powinno odpalić tysiące syren alarmowych. Trzeba przy tym zauważyć, że Solar zostawił pole do interpretacji swojej prognozy, dlatego uważam, że warto dołożyć cegiełkę do odszyfrowania sensów, które w niej zawarł. I zastanowić się, co zrobi nasz rap, jeśli faktycznie straci na znaczeniu.
Manufaktura dybów
10-letnia hossa, o której pisze Solar, jest raczej oczywistą oczywistością. Kto z uwagą przyglądał się rynkowi, ten zobaczył udaną szarżę na streamingi, rosnące wynagrodzenia i formowanie się szerokiego grona postaci, które może kojarzyć nie tylko słuchacz gatunku, ale także przeglądający plotkarskie media Kowalski (lub Nowak, jak wolicie). Podejrzewam za to, że kolejna część wpisu – czyli zakończenie tej okraszonej pieniędzmi i splendorem dekady przez youtuberów i TikToka – może pozostawiać z wątpliwościami.
Zacznijmy więc od naturalnej ścieżki interpretacyjnej. Ta prowadzi nas do stwierdzenia, że załamanie rynkowe będzie spowodowane nagrywaniem rapu przez różnej maści internetowych twórców. Ci, mając wielkie zasięgi, obcykane narzędzia promocyjne i finanse potrzebne do angażowania coraz lepszych ghostproducerów i ghostwriterów, mogą strącić ze szczytu część popularnych gatunkowych artystów, zachęcić innych (rozumiejących algorytmy) do przypuszczenia profesjonalnego szturmu na branżę i postarać się o przejęcie kontraktów reklamowych i tym podobnych. Ewentualnie ci, mając wielkie zasięgi, obcykane narzędzia promocyjne i finanse potrzebne do angażowania coraz lepszych ghostproducerów i ghostwriterów, nie będą się przejmować jakością, za pomocą chałowych, cynicznych wykwitów ugryzą wielki kawał tortu i tak spaprają wizerunek gatunku na zewnątrz, że ten stanie się nieatrakcyjny dla ludzi z większą liczbą szarych komórek.
Solar / Białas – Intercontinental Bajers
Cóż, i jedno, i drugie byłoby smutnym, acz rzetelnym podsumowaniem kondycji polskiego rapu i logicznym następstwem wyborów jego przedstawicieli. Chciało się być nowym popem, to trzeba liczyć się z konsekwencjami. By zasięgi mogły się poszerzyć, tabuny zaczęły podbijać kartę w zbudowanej w ekspresowym tempie manufakturze. W niej to powstawały i wciąż powstają dyby złożone z wąskiego kręgu tematycznego i muzyki z wykrojnika. Zakuci raperzy musieli zdawać sobie sprawę z własnego położenia, lecz samozadowolenie nie pozwoliło im dopuścić do siebie myśli, że ktoś może wykorzystać to położenie przeciw nim. A przecież dziwnym byłoby, gdyby ta czy inna gwiazda sieci nie spróbowała wycisnąć jak cytryny formuły, która przyniosła innym dobry pieniądz i nie ma żadnego progu wejścia. Podziękujcie sami sobie, wersokleci.
Istnieje też możliwość, że tu wcale nie chodzi o tworzenie muzyki, lecz inny krach, choć to się ze sobą wiąże. W końcu rap nieustannie rywalizuje z twórcami YouTube’a i TikToka na polu, że tak to brzydko ujmę, contentowym. Rozbudowana warstwa wizualna, angażowanie fanów za pomocą grywalizacji i akcji okolicznościowych, wreszcie zapewnianie rozrywki masom – przemysł ten sam, narzędzia podobne, inny sposób ich wykorzystywania. Mogę sobie wyobrazić, że oglądanie skutecznych filmików osobowości internetowych stanie się dla tego samego odbiorcy dużo przyjemniejsze niż dawanie atencji szablonowym raperom i ich aktywnościom w sieci. Owszem, nadal będą słuchani, lecz niekoniecznie oglądani, co wpłynie na zarobki, umowy sponsorskie etc. Radzę im także trzymać kciuki za to, by słuchacze nadal premiowali język polski, bo inaczej poczują na karku już nie oddech, a bat anglojęzycznego popu oraz k-popu.
Ekipa – Sen
Bez twardego resetu
Solar skończył wpis krótkim: od 2024 zaczynamy od nowa. Nie widzę w tym zdaniu nadziei na przyszłość, tylko dodatkowe podkreślenie katastroficznej wymowy wiadomej wizji. Co stanie się przez te dwa lata? Odwoływanie się do końca boomu na rap w pierwszej dekadzie XXI wieku nie ma większego sensu, bo okoliczności zmieniły się nie do poznania. Oczywiście nie można zapominać o historii gatunku, ale też nie należy przez jej pryzmat oglądać nowych czasów.
Myślę, że trzeba wykluczyć twardy reset, który mógłby przynieść powrót do tzw. esencji i oddalenie się od popu. To jeszcze bardziej ograniczyłoby grono potencjalnych odbiorców, do tego możliwa bessa nie wygasi z dnia na dzień karier. Jedni będą tracić na znaczeniu wolniej, inni szybciej, ale nieco mniejsze pieniądze będą nadal krążyć. Najwięksi nie będą musieli drżeć o byt, za to klasa średnia może przestać istnieć. W tej rzeczywistości kluczowe wydaje się jeszcze mocniejsze połączenie fanów ze sobą przez bezpośredni kontakt, poszukanie nowych rozwiązań promocyjnych na wspomnianych już platformach, przyłożenie się do tekstów i wokalu, a także jeszcze bardziej hybrydowe podejście do warstwy produkcyjnej.
No i last, but not least: pewnie niedługo polscy raperzy postarają się szczelnie obudować pozamuzycznymi działalnościami, które będą dawać im sensowny zarobek. W materii biznesowej reprezentanci gatunku zawsze byli kreatywni. Szkoda, że lwia część przestała taka być na niwie, z której się wizerunkowo wywodzi.
Solar przeczytany? Poznajcie również inne felietony z cyklu: sprawa Sobla, koniec Quebonafide, kariera Sebastiana Fabijańskiego, metamorfozy Tymka, legenda Chady, nowa płyta Mesa, tożsamość Maty, teksty Dziarmy, podsumowanie roku oraz Peja i Tede z nowymi klasykami
Solar nakreślił czarny scenariusz, który powinien być rozważany nie tylko w SBM Label. Branżowy kryzys dopiero tu idzie, ale ma niedaleko. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins To już jest […]
Obserwuj nas na instagramie: