Kadr z klipu Sobel - Alien

Krzysztof w piątek: Sobel-gate, czyli wytwórnie, rozwijajcie się, a nie tylko rośnijcie  


08 października 2021

Obserwuj nas na instagramie:

Wierzę, że burza wokół Sobla może przynieść coś dobrego. Najwyższa pora, by rapowe labele zaczęły podchodzić kompleksowo do młodych artystów.

Prawo serii? Nie, efekt domina

W garażach właścicieli serwisów, które żyją aferami, nie pojawiły się nowe auta, ale w ich salonach musiały wystrzelić szampany. W lipcu Sobel przestał być dla nich artystą, który kręci świetne wyniki, a stał się gościem, który kręci zasięgowe inby. Zgodnie z pomysłem na medium i logiką wydawniczą – trzeba tłuc newsa, póki jest gorąco. A potem pewnie jeszcze kilka, może kilkanaście. Kto wie, może jest potencjał na oburzającego tasiemca? I faktycznie był, złoto dla przewidujących.

We wspomnianym lipcu w Krakowie fan, który wtargnął na scenę, został wyzwany od cw*li i p*dałów. Autor oczywiście przeprosił, niesmak pozostał, za to poszedł sobie alkoholowy brand, któremu nie spodobały się homofobiczne komentarze. Miesiąc później Opole zobaczyło początek konfliktu między raperem i jego byłą dziewczyną, o której raper wyraził się, delikatnie mówiąc, nieelegancko. Ta nie pozostała mu dłużna, komentując sprawę na swoim Instagramie, zaś manager artysty stwierdził, że ten się… przejęzyczył. Tym oto sposobem, na fali wszechobecnej retromanii, powrócił do nas klasyczny skecz Fatalne przejęzyczenie.

Ostatnim odcinkiem telenoweli pozostaje wrześniowa Ostróda, gdzie młody twórca najpierw stwierdził, że to nie jego dzień, później dodał, że to koncert tylko dla mężczyzn i prosił publiczność o opowiadanie żartów, a na koniec zszedł ze sceny szybciej, niż spodziewali się tego fani. Ci bardziej wyrozumiali zostali z nim po krótszym graniu, by pogadać, wziąć autograf i posłuchać, jak spontanicznie radzi sobie a capella. Ci mniej masowo dali upust swojemu wkurzeniu w internecie.

W tym przypadku mniej wierzę w prawo serii, bardziej w efekt domina. Cały czas zastanawiam się jednak, co było jego pierwszym elementem. Im dłużej patrzę na tę szybko rozbujaną karierę, tym więcej we mnie pewności, że krakowski wnerw był skutkiem, a nie przyczyną.

Sobel – Patologiczny zew

Rapowa młodość ma swoje prawa, ale i ciężary

Najprościej byłoby dołączyć do sieciowych grabarzy, którzy postawili na Soblu krzyżyk, dorzucając garść inwektyw i sugerując mu bycie złym człowiekiem. To na pewno dobrze zrobiłoby wyświetleniom tego tekstu. Nieco trudniejsze (acz wykonalne) byłoby napisanie czegoś odwrotnego, by kupić uwagę jego najwierniejszych fanów. Wiecie, takie utwierdzenie ich w przekonaniu, że każdemu może się przecież zdarzyć, a ich idol jest super. Nie zrobię ani jednego, ani drugiego. Sprawa nie wydaje mi się tak oczywista, na jaką wygląda.

Można lubić lub nie lubić muzyki, którą robi Sobel. Wypada jednak uczciwie przyznać, że w dwa lata stał się supergwiazdą z niemal dwoma milionami słuchaczy na Spotify. Taka sztuka udała się niewielu, za to sporo startowało z podobnego pułapu i szybko zdobyło uwagę kilkuset tysięcy ludzi. Dzieli ich wiele, łączy młody wiek oraz brak okresu przejściowego pozwalającego przygotować się na mniejszą czy większą sławę. Wzrastająca rozpoznawalność połączona z dyktatem algorytmów, premiującym nieustanne wyświetlanie się i dbanie o uwagę odbiorców, potrafi wyrządzić ogromne szkody i spowodować nerwowe ruchy, nawet gdy ktoś stara się być skupionym na celu i twardo stąpać po ziemi. A jeśli się nie stara, bo przez butę bagatelizuje tę sferę, czując się większym niż to, z czym ma do czynienia – tym gorzej.

Nie znam Sobla prywatnie, więc nie mam dostępu do większego obrazka. Obserwując jednak zawodowo wybuchy popularności i rozmawiając prywatnie z tymi, którzy ich doświadczyli, mam przekonanie co do dwóch rzeczy. Pierwsza – trzeba być gigantem mentalnym, by samemu poradzić sobie ze wszystkimi zaletami i wadami, jakie niesie bycie ogromnym sprzedażowo artystą. Druga – strefy buforowej raczej już nie będzie, więc labele powinny pomóc nieopierzonym raperom przygotować się na to, co może przyjść. Nie tylko jeśli chodzi o ułożenie ich spraw biznesowych.

Sobel – Bandyta (prod. PSR)

Coś więcej niż wytwórnia

Poprzednie dwa zdania mogły zabrzmieć jak zarzuty. Uspokajam znanych i nieznanych mi ludzi z wydawnictw – nic z tych rzeczy, nie piję też do żadnego konkretnego labelu. Ba, sam Sobel to dla mnie przyczynek do dyskusji, nie obiekt studium przypadku.

Trudno mi jednak wyobrazić sobie sytuację, w której w 2021 roku, działając w obrębie gatunku przeładowanego pieniędzmi, wytwórnia nie ma u siebie na kontrakcie psychologa, który stale pracowałby nad sferą mentalną z raperami, szczególnie tymi młodszymi. Przecież ich życie potrafi zmienić się wyjątkowo gwałtownie. Jednego dnia zapożyczają się u kogoś, drugiego zastanawiają się, w jak dużym apartamencie zmieszczą trzy sejfy. Są na ustach wszystkich, wiele osób chce coś ugrać na znajomości z nimi. Wydanie kwitu na naręcze używek można przyrównać do sytuacji, w której bogaczowi wypada z kieszeni na ulicy pięć złotych. Zaniedbywanie tej działki – tak tutaj, jak i wszędzie – zbyt często równa się słuchaniu wykwitów chłopskiego rozumu, przerzucaniu ciężaru na najbliższe, zazwyczaj równie nieprzygotowane otoczenie danego młodziaka i dostawaniu wskazówek od ludzi, którzy dali sobie radę, ale sami raczej nie powinni udzielać rad, bo nie mają do tego kompetencji.

Kto mnie lepiej zna, ten wie, że niewiele we mnie z cynika. Tym razem muszę jednak odwołać się też do kwestii materialnych. Prowadzenie poważnej działalności wiąże się również z minimalizowaniem ryzyka tam, gdzie się da. Inwestowanie w kariery kilku młodych MC’s w tym samym momencie z pewnością nim jest. Ale byłoby nim też zadziałanie, by zakontraktowani byli jak najmniejszymi tykającymi bombami i nie popsuli za bardzo wizerunku firmy. I tu stawiam biznesową kropkę.

Wróćmy na koniec do Sobla. Jego ostatnie potknięcia sugerują, że być może nie ma (jeszcze lub w ogóle) głowy na duże granie. To jednak ciągle gdybologia. Pewne jest za to, że wytwórnie – biorąc pod swoje skrzydła coraz to młodsze osoby, by uprzedzić konkurencję – powinny odpowiedzieć same przed sobą na ważne pytanie: czy robimy wszystko, by nasz młody zawodnik rozwijał się harmonijnie i miał narzędzia, by udźwignąć ewentualne ciężary? Jeśli nie, to ostatni dzwonek, by to zmienić. Owszem, dużo pracy przed tym, który chce zrobić sobie pracę z hobby, ale tylko trochę mniejsza przed tymi, którzy dadzą mu na to szansę.

Sobel – Fiołkowe pole

Wierzę, że burza wokół Sobla może przynieść coś dobrego. Najwyższa pora, by rapowe labele zaczęły podchodzić kompleksowo do młodych artystów. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Prawo serii? Nie, efekt […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →