Michał Anioł i bracia Kacperczyk „Bez żadnych szans” na ominięcie

Michał Anioł – self-made man polskiej alternatywy

Trochę ponad rok minął od debiutu artysty z jego pierwszym oficjalnym longplayem. Te dwanaście miesięcy obrodziło w wiele różnych współprac na wielu różnych gruntach. Od gościa hip-hopowego podwórka przez scenicznego (i nie tylko) kompana elektronicznego duetu RYSY, aż po promowanie TVN-owskiego serialu Bunt, a po drodze jeszcze przecięcie z Kayaxem. Jeśli chcecie wiedzieć, jak wygląda muzyczny self-made man wystarczy, że spojrzycie na Michała Anioła.

Próba ciągnięcia wielu srok za ogon w jego przypadku nie ma żadnego pokrycia. Znaczy, nie kończy się tym przysłowiowym fiaskiem, a wręcz przeciwnie – wyprowadza artystę na coraz to szersze wody. Przy tym, zadziwiająco wręcz jednorodne, połączone silnym łańcuchem koncepcyjnym.

Jego najnowszy singiel Bez żadnych szans to po pierwsze – całkowicie logiczne następstwo albumu U, po drugie – wyjątkowa, udana kolaboracja z braćmi Kacperczyk. Każdy z nich w tym numerze brzmi swojsko – tak, jakby był u siebie.

Przeczytaj: Michał Anioł widzi więcej – wywiad

Lovesong Michała Anioła na co dzień

Bez żadnych szans dobrze instrumentalnie zareżerają się ze sznytem artysty. Po jednej nutce można zgadnąć, że to jego, a to znak, że dorobił się swojego brandu w nieco ponad dwanaście miesięcy. Bracia Kacperczyk weszli zaś w ten numer jak nóż w masło – gładko. Słychać, że między nimi a Michałem Aniołem jest dobrze, a ta współpraca została ulepiona na gruncie innym niż mailowy.

Jednak już bez wchodzenia w techniczne szczegóły. Bez żadnych szans, no, góra za tydzień dostanie swoją okładkę na chill playlist, chill zone, czy jakiejś w tym rodzaju. Chcę patrzeć, jak to hula. Szeroko.

Michał Anioł feat. Kacperczyk – Bez żadnych szans