Bass Astral x Igo – projekt na boku, który stał się muzycznym fenomenem
Obserwuj nas na instagramie:
Projekt Bass Astral x Igo miał być jedynie odskocznią od macierzystego zespołu Igora Walaszka i Kuby Tracza. Jak do tego doszło, że stał się fenomenem na skalę stadionową?
Bass Astral x Igo – projekt z potrzeby nowych doświadczeń
Igor Walaszek i Kuba Tracz poznali się w Clock Machine, teraz zespole z absolutnej polskiej czołówki muzycznej, niegdyś grupie nastoletnich znajomych, którzy chcieli posmakować nieco rock’n’rolla. Kuba grał na basie, Igor oczywiście śpiewał. Kiedy po wydaniu swojego drugiego albumu Love w 2016 roku kariera młodego, krakowskiego bandu zaczęła się rysować coraz bardziej obiecująco, Kuba postanowił opuścić swój macierzysty skład, idąc za potrzebą eksplorowania nowych brzmień i chęcią poświęcenia się w większej mierze raczkującemu już wtedy projektowi, do którego pociągnął za sobą zespołowego kolegę, Igora.
Tak powstało Bass Astral x Igo.
Trzeba przyznać, że Kuba miał niezłego nosa, choć wtedy wszystkim fanom Clock Machine niedorzecznym wydawało się opuszczanie składu, który tak dobrze rokuje. Kilka lat w przyszłość pokazało jednak, że duet Tracza i Walaszka kilkukrotnie przebił swój macierzysty skład i to pod każdym względem – popularności, ilości wyświetleń, ilości sprzedawanych biletów i co najważniejsze – skalą swojego sukcesu. Ale do tego jeszcze dojdziemy.
Początki Bass Astral x Igo, czyli niedoceniony Disobolus i przełomowy live act
Równolegle z czasem intensywnego rozwoju Clock Machine zadebiutował projekt Bass Astral x Igo, w 2016 roku, albumem Discobolus i zaskoczył fanów zupełnie innym brzmieniem, niż to z którego słuchacze znali Igora i Kubę do tej pory, jednak na tyle uniwersalnym, że ta zamiana nie spowodowała podziałów na zwolenników Clocków i BAXI. Jednak nie było tak cukierkowo od początku, bo Discobolus wcale nie odbił się tak szerokim echem, jak można by się tego spodziewać. Mam wręcz wrażenie, że ten niedoceniony album był początkową smaczkiem jedynie dla zajawkowiczów. Dopiero kilka lat później zyskał nowe życie, wraz z wzrastającą popularnością singli It’s only emotion, Pussy Cock & God oraz genialnym coverem Would, w oryginale wykonywanym przez zespół Alice in Chains. Zbiegło się to z internetową premierą live actu Bass Astral x Igo w ramach cyklu spiralaROOM, który wylądował na YouTube i był niezwykle ważnym przestankiem na mapie rozwijającej się kariery Bass Astral x Igo. To dzięki temu setowi ludzie zrozumieli, czym tak naprawdę jest fenomen BAXI. Ten duet to nie tylko muzyka, ale również, a nawet przede wszystkim, niezwykła energia i chemia między tą dwójką na scenie.
Bass Astral x Igo live act | spiralaROOM
Męskie Granie, które zmieniło wszystko
Potem już poszło. Wydawany rok później krążek Orell był już sporym i wyczekiwanym wydarzeniem w świecie polskiej muzyki. Nie bez powodu, bo nie tylko podtrzymał to, co działo się na Discobolusie, ale całościowo chyba nawet przebił ten debiut, choć trzeba przyznać, że z trudem szukać tu drugiego przeboju na miarę It’s only emotion. Jednak najważniejszymi momentami kariery duetu Bass Astral x Igo nie były wcale premiery płyt, a koncerty. Kolejny tak ważny miał miejsce podczas żywieckiego Męskiego Grania w 2018 roku, gdzie Igor i Kuba prezentowali się na scenie dla debiutantów. Awaria prądu na głównej scenie spowodowała, że duet mógł zagrać nie cztery szybkie numery, a praktycznie pełen set. I zrobili to – pociągnęli tę imprezę, sprawiając, że nikt nie czuł zniecierpliwienia spowodowanego oczekiwaniem na gwiazdę wieczoru – Orkiestrę Męskiego Grania. Dodatkowo, wszystko poszło globalnie, bo koncert był streamowany online.
Męskie Granie zrobiło z duetu Bass Astral x Igo gwiazdy na miarę mainstreamu. Może nie na tyle, żeby ich piosenki grało RMF FM, bo to po prostu nie ich kontent, ale na tyle, żeby projekt, który miał być chwilową odskocznią od macierzy, zaczął wyprzedawać największe hale w Polsce. Nie dziwiło oczywiście również zaproszenie Igora do kolejnej Orkiestry Męskiego Grania, który zaczął w tym samym czasie pracować również coraz mocniej na swoje solowe nazwisko. Równolegle coś zaczęło się psuć w Bass Astral x Igo.
Bass Astral x Igo & Krzysztof Zalewski – Would (Męskie Granie 2019)
Satellite – album, który nie chce ujrzeć światła dziennego
Gwałtowna przerwa, potem mocny koncertowy powrót i zapowiedź płyty, na którą czekamy już ponad dwa lata, bo pierwszy promujący ją singiel – It’s Dark ukazał się w 2019. I tak premiera trzeciego albumu Bass Astral x Igo jest od kilku dobrych miesięcy sukcesywnie przekładana. Może to pandemia, a może inne kwestie, o których pewnie nigdy się nie dowiemy. W międzyczasie Kuba i Igor zaczęli sporo kombinować i wiele wskazywało na to, jakoby zmęczyli się już nieco formułą BAXI i zaczęli szukać innego pomysłu na siebie. Igor zaczął coraz częściej pokazywać się solowo, Kuba również skupił się na rozkręceniu swojego własnego projektu – Bass Astral, a swoje najnowsze koncerty duet wzbogacił o wsparcie dodatkowych muzyków. Od jakiegoś czasu czuło się w powietrzu, że coś tu gruchnie.
Bass Astral x Igo – to już koniec
No i gruchnęło. Informacja o tym, że Bass Astral x Igo kończy swoją działalność. Wyczekiwany album Satellite, którego ostateczna data premiery została wyznaczona na 27 sierpnia będzie zatem ostatnim w dyskografii duetu, a jesienna trasa Bass Astral x Igo Ensemble: Last Dance ostatnią okazją do tańca z tą dwójką. Dwójka, która zredefiniowała pojęcie muzyki elektronicznej, która dzięki nim wyszła ze ścian nocnych klubów i wyszła na stadiony. Dwójka, która rozkochała w tych tanecznych brzmieniach tysiące Polaków i wprowadziła na rynek zupełnie nową jakość. Pozwolę sobie zacytować słowa Marcina Kostaszuka – jedyny taki projekt w Polsce, przy którym zgodnie bawiła się dresiarnia i alternatywa.
Igor i Kuba – dziękujemy! Będziemy tęsknić z nadzieją, że Wy również kiedyś za sobą zatęsknicie. Do zobaczenia na jesiennych koncertach!
Zobacz również: Bass Astral x Igo kończą działalność. Duet pożegna się z fanami podczas trasy koncertowej
Projekt Bass Astral x Igo miał być jedynie odskocznią od macierzystego zespołu Igora Walaszka i Kuby Tracza. Jak do tego doszło, że stał się fenomenem na skalę stadionową? Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, […]
Obserwuj nas na instagramie: