“Zabawa” to zawody, zawody zawody – recenzja albumu Krzysztofa Zalewskiego
Obserwuj nas na instagramie:
Zabawa to trzeci, solowy album Krzysztofa Zalewskiego. Przewrotny tytuł kryje za sobą zlepek całej gamy brzmień i idących za nimi odczuć. Nie tylko tych kojarzących się z zabawą.
Krzysztof Zalewski – artysta bez półśrodków
Nie raz spotkałam się ze stwierdzeniem, że Krzysztof Zalewski to na polskiej scenie postać dość “osobliwa”. Nie da się z tym nie zgodzić – Krzysztofa albo się uwielbia, albo nienawidzi – żadnych półśrodków. Sama przeszłam z Zalewskim długą drogę: od zupełnego nieprzekonania, przez totalny zachwyt, po znudzenie, które towarzyszy mi już od dłuższego czas. Dlatego też spore nadzieje pokładałam w Zabawie, jako powiewie świeżości w zeligowo-złotej setliście. Czy to się udało – do tego jeszcze wrócę, jednak niezależnie od tego, po której stronie krzysztofowej barykady stajemy, jedno trzeba Zalewskiemu oddać – zdolna z niego bestia! Zdolna i bezkompromisowa, choć to drugie trochę jakby ostatnio uleciało.
Zabawa – muzyczny groch z kapustą
Ci, którzy po Zabawie spodziewali się politycznego manifestu – będą nieco zawiedzeni. Nieco zawiedziona jestem również ja, bo czasy mamy takie, że aż się prosi o muzyczne orędzie, o to, by ktoś w końcu zagrał to wszystko, co nas boli i mierzi. A kto zrobiłby to niby lepiej niż Zalewski, który już nie raz udowodnił, że potrafi bezpardonowo utrzeć nosa komu trzeba? Niestety, na Zabawie, mimo sporego pola do eksploracji między słowami, tego społecznego zacięcia Krzysztofa trochę mi zabrakło.
Jeśli z kolei ktoś liczył na romantyczną powtórkę z przebojowego Miłość Miłość, które wywindowało alternatywnego muzyka do mainstreamu – też nie znajdzie tu tego, czego szuka. Zabawa to bowiem balansowanie na wszelkich możliwych granicach stylów, z pewnością nie mainstreamowych, co w zasadzie powinno wyjść na plus, choć w tym przypadku walczę jednak z nieodartą myślą, że Zalewski sam do końca nie wiedział, co dokładnie chce osiągnąć na Zabawie, więc umieścił na płycie wszystkie pomysły, które mu przyszły do głowy.
Krzysztof Zalewski – wujek dobra rada
Poza kilkoma chwytliwymi momentami, jak singlowa Annuszka, zawadiacka, wbijająca się w głowę tytułowa Zabawa, czy kawałek Na Apatię, z którym wielu osobom nie będzie dziś trudno się utożsamić, Zabawie brakuje mocy. Brakuje tego, co w Zalewskim zawsze ceniłam – jak mało kto potrafił chwycić swojego słuchacza za przysłowiowe fraki i porządnie nim kilka razy wstrząsnąć. Tym razem jest jednak jakoś bezpiecznie i zachowawczo. Spodziewałam się o wiele więcej.
To muzycznie, a teksty, które przecież u Zalewskiego zawsze były nie mniej istotne? Krzysztof na albumie Zabawa ewidentnie próbuje nam coś przekazać, choć momentami nie jest łatwo przebić się przez warstwę nieco trącących megalomanią wersów. Te ostatecznie prowadzą słuchacza donikąd. Z jednej strony mamy tu walkę z otaczającym nas złem, z drugiej opowieść o rozterkach dojrzałego mężczyzny. Wszystko to dobrze się sprawdza w pojedynczych utworach, ale jako całość brzmi trochę jak zbiór dobrych rad, rzucanych losowo przy świątecznym stole przez doświadczonego życiem wujka.
Krzysztof Zalewski – Zabawa, rewolucji tu nie będzie
Mimo wszystko, trudno Krzysztofa za ten album jednoznacznie krytykować, bo w zasadzie Zabawa to nie jest zły materiał. Z pewnością nie najlepszy w jego karierze, ale mimo to poprawny i przyjemny i może właśnie tu leży pies pogrzebany. Dostajemy bowiem wszystko to, do czego Zalewski zdążył nas już przyzwyczaić – gitarowy rock’n’roll w Lustrach, niemenowskie retro w Dystansie, trochę hip-hopowego zacięcia w Oddechu i taneczne romanse z elektroniką w singlowym Tylko Nocą, a wszystko to zblendowane w muzyczną papkę, z której trudno wyróżnić poszczególne składniki. Zabrakło czegoś jeszcze, jakiegoś spoiwa i być może elementu zaskoczenia.
To w końcu zabawa, czy jednak zawody?
Wbijająca się w głowę od pierwszych dźwięków albumu fraza “Życie to nie zabawa, zabawa, zabawa, tylko zawody, zawody, zawody” wiele mówi o tym, co znajdujemy w dalszej części nowego albumu Zalewskiego. Artysta jakby sam do końca nie mógł się zdecydować, czy chce nas zabrać bardziej na dyskotekę, czy raczej zwierzyć się ze swoich przeżyć. Za to zdecydowanie mamy tu zawody, w których Krzysztof rywalizuje sam ze sobą o bycie jeszcze lepszą wersją siebie. W teorii dążenie do samorozwoju to przecież nic złego, choć usilne próby mogą się okazać zgubne. Dla mnie ten miszmasz zmienia się w nieco nijaki przerost formy nad treścią. Niestety.
Przeczytaj nasz najnowszy wywiad: “Krzysztof Zalewski przeciwko światu”
Krzysztof Zalewski – Zabawa, odsłuch albumu
Zabawa to trzeci, solowy album Krzysztofa Zalewskiego. Przewrotny tytuł kryje za sobą zlepek całej gamy brzmień i idących za nimi odczuć. Nie tylko tych kojarzących się z zabawą. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, […]
Obserwuj nas na instagramie: