FiQuality to (nie)śmieszny żart, który czym prędzej powinien doczekać się puenty [komentarz]
Obserwuj nas na instagramie:
Polski rap nie wyglądałby tak samo, gdyby QueQuality nie pojawiło się na rynku. Kolejny rozdział w historii wytwórni otwiera się zbyt powoli.
Bez żadnej presji, bez żadnych ran :v
15 lipca 2014 roku zaczęła się historia. Hołubiony przez coraz większe grono słuchaczy Quebonafide przeszedł na swoje, inaugurując działalność QueQuality Hype’em. Po blisko ośmiu latach, Diamentowych Płytach, wyprzedanych trasach i zapisaniu swojej ksywy złotymi zgłoskami w polskim przemyśle fonograficznym, Que zrzucił jarzmo wydawcy, oddając kontrolę nad wytwórnią.
„Od długiego czasu nie czuję się wydawcą i zdecydowanie wolę skupić się na swoich własnych poczynaniach, których mam w planie całkiem sporo. Oddanie kontroli nad QueQuality mojemu wspólnikowi jest według mnie rozwiązaniem fair w stosunku do wszystkich. Dawid Szynol nadal pozostaje moim menadżerem, w tej kwestii nic się nie zmienia” – informował latem Grabowski.
Zobacz: Tarcia w QueQuality to nie przelewki. Bober z Filipkiem wzajemnie się obrażają w nowym singlu
Należy jednak oddać Kubie, że jego wkład w rozwój QQ był niebagatelny. Choć Grabowski nie ukrywał nigdy, że nie jest jedynym trybikiem w maszynie, „skauting” spoczywał między innymi na jego barkach. W ten sposób 13 września 2014 na kanale zadebiutował Guzior w ramach #hot16challange, a po nim „świat się zaczął”, jak określił Queba w #hot16challange2. Przez kanał przewijały się nie tylko perełki podziemia, o których dziś już niewielu pamięta. Muzykę w QueQuality wydawały również obecne gwiazdy, jak chwilę temu wymieniony autor PLEŚNI.
W katalogu wytwórni znajdziemy twórczość PlanaBe, Filipka, Wac Toji, Deysa, ale także Pawła Bokuna, duetu Flaszki i Szlugi, Szesnastego, Futuryjów, czy Komila. Reasumując: QueQuality było nie tylko zbieraniną talentów i indywiduów, ale też przepustką do wielkości. Nie było grama przesady, gdy Solar w Hymnie Bedoesa nawijał „Ten rok to wyścig SB – QueQuality, więc jak chcesz zarobić, to ci się radzę przebranżowić”. Rywalizacja między dwiema ekipami była zauważalna i w tamtych czasach naprawdę trudno było wytypować, który koń okaże się szybszy.
Guzior – G.O.L.D
QueQuality – od uwielbianej wytwórni do mema
Popularność Queby działała wprost proporcjonalnie do prześmiewczej aktywności członków różnych grup. Głosów zarzucających Grabowskiemu zaniedbanie wytwórni nie brakowało, a po premierze Romantic Psycho osiągnęły apogeum.
Utarło się, że liczby nie są żadnym wyznacznikiem. Pozwolę sobie jednak na wyjątek od reguły. Kiedy w 2020 r. pojawiła się ostatnia płyta Que różnica wyświetleniowa, zwłaszcza w ostatnich miesiącach, zaczęła być coraz częściej zauważana. Słuchacze śmiali się, że większość podpisanych artystów pewnie nie spotkała członka Taconafide na żywo, a on sam nie zdaje sobie sprawy, że istnieją. Dlatego decyzję, którą podzielił się w czerwcu Quebonafide, uważam za uczciwą zarówno wobec artystów, jak i słuchaczy.
Quebonafide – Refren trochę jak Lana Del Rey
Ta łajba ma nowego kapitana
Nie trzeba kończyć doktoratu z marketingu, by wiedzieć, że po premierze Refrenu… QueQuality musiało podjąć zdecydowane kroki. Pierwszym z nich była zapowiedź wspólnej płyty. Niedługo po tym część zawodników QQ zagrała showcase podczas Lech Polish Hip-Hop Festival 2022. Chłopaki wyszli i zagrali parę numerów, kończąc jeden z trzech dni imprezy. Ani projekt, ani koncert nie przykuły na nowo uwagi słuchaczy. I chyba dlatego sięgnięto po cięższe działa.
Gdzieś w całym bałaganie, który spowodowała postać Jakuba Grabowskiego, zaczęło się mówić o nowym właścicielu QueQuality – Filipku. Autor Gry na emocjach miał rzekomo przejąć schedę po bardziej popularnym koledze. Mem zyskał na popularności, jednak ile w nim prawdy, nie wiadomo. Wciąż nie otrzymaliśmy oficjalnego stanowiska ze strony wytwórni. Dostaliśmy natomiast odrobinę jajcarstwa i luzu, którego od czasu do czasu naszym chłopakom brakuje.
Filipek – Mała S
QueQuality – od mema w wytwórnię?
Chyba nie znam nikogo, kto traktowałby polską scenę rapową śmiertelnie poważnie. Co więcej – kolejne aferki, pomyłki w wersach i pompowane konflikty z reguły są ciekawsze niż niejeden patostream (i nierzadko na podobnym poziomie). Nie ukrywam, że traktuję śledzenie tychże głównie ze względów prześmiewczych. Dlatego z dużą frajdą reaguję, kiedy raperzy i wytwórnie z własnej woli wchodzą do tego bajorka.
Post o wyrzuceniu Bobera „za atencyjne zwracanie na siebie uwagi tubylców zakolami” rozbawił mnie do żywego. Kultowy post Maffijczyków z 2014 roku to jeden z moich osobistych klasyków memiarstwa okołorapowego. Ponadto ekipa QueQuality bardzo zręcznie wplotła w niego promocję kolejnego singla, co należy docenić. Z kolei zespół promocyjny QQ przecenił swoje komediowe umiejętności.
„Już nie chcemy Queby, chyba że poprosi” – deklaruje Filipek w Płycie Dekady 3. Komunikat równie przejrzysty, co konwencja całej Płyty Dekady 3, gdzie „karakan” i „zakolak” to synonimy terminu „ziomek”. Sociale QueQuality zapłonęły, koszulki FiQuality rozeszły się jak ciepłe bułeczki. Innymi słowy: odkucie Tedego po Elliminati to nic przy skoku popularności QQ.
Filipek x Bober – Płyta Dekady 3
Pośmialiśmy się, ale czas na trochę powagi
Nagły shitposting uprawiany na profilu QueQuality zaczyna przypominać aktywność byłego włodarza na Twitterze. Administrator profilu wydaje się nie zauważać, że Facebook nie jest platformą, na której owego oczekujemy. Specyfika kanału, którym posługuje się użytkownik, powinna bezpośrednio wpływać na sposób konstruowania przekazu, o czym ewidentnie QQ zapomniało.
W zalewie postów pojawiło się wiele prześmiewczych treści. Kupno książki o marketingu, udawany konflikt z Pawbeatsem, kolejne poczynania Filipka jako spadkobiercy. Gdzieś pomiędzy znalazło się miejsce na pstryczki w kierunku konkurencji i nieco szydercze podejście do podsyłanych demówek.
Po złączeniu wszystkich składowych QueQuality jawi się niby dziwny dzieciak z okolicy, który próbując się przypodobać, przekracza kolejne granice. Zanim się zorientuje, że żarty się skończyły i nikt nie zwraca na niego uwagi, upłynie jeszcze sporo wody w rzece, do której chwilę temu wrzucił swój tornister. Poniższy post świadczy o tym, że w szaleństwie jest metoda, ale nie wiadomo, kiedy przestanie się sprawdzać.
Najwyższy czas na szczerość
QueQuality robi wokół siebie wiele szumu dzięki memom, umyślnemu skracaniu dystansu i darciem łacha z siebie i reszty. Nie da się ukryć, że to skuteczna promocja projektu, ale również zwrócenie uwagi, które pomoże w nagłośnieniu zmiany kierownictwa, potencjalnego rebrandingu i wytyczenia nowego kursu.
Największym wyzwaniem dla włodarzy jest obecnie wyczucie czasu. Formuła wkrótce się wyczerpie i niewielu będzie zainteresowanych śledzeniem shitposterskiej ekipki z QQ. Im dalej od sprzedania udziałów przez Quebonafide, tym bardziej kwestia „sukcesji” staje się frustrująca niż nurtująca, dlatego sugerowałbym pośpiech.
Polski rap nie wyglądałby tak samo, gdyby QueQuality nie pojawiło się na rynku. Kolejny rozdział w historii wytwórni otwiera się zbyt powoli. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Bez żadnej […]
Obserwuj nas na instagramie: