Podziel się:
ARTYŚCI:
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii w Szczecinie
Karol Nasiłowski – kontrabas
Przemysław Fiugajski – dyrygent
UTWORY:
Karol Kurpiński – Uwertura do opery Dwie chatki
Joseph Haydn – Symfonia G-dur Hob.I:92 Oksfordzka
Michał Bylina – Koncert kontrabasowy nr 2 D-dur RECOncerto
Wisienką na torcie tego wieczoru będzie rekonstrukcja Koncertu kontrabasowego Domenico Dragonettiego – jednego z największych wirtuozów tego instrumentu w dziejach muzyki. Ale nie tylko. Usłyszymy jedną z najsłynniejszych symfonii Józefa Haydna oraz rzadko wykonywaną, choć znakomitą uwerturę polskiego kompozytora z przełomu XVIII i XIX wieku – Karola Kurpińskiego.
Choć był w zasadzie samoukiem, Karol Kurpiński stał się najsłynniejszym warszawskim dyrygentem przełomu XVIII i XIX wieku. Przez trzy dekady był dyrygentem Teatru Narodowego i to pod jego batutą młody Chopin premierował swój Koncert fortepianowy f-moll. Ale Kurpiński zostawił też bogatą kompozytorską spuściznę w tym liczne utwory orkiestrowe i kameralne. Komponował również opery, w tym debiutanckie Dwie chatki, z której do naszych czasów dotrwała jedynie uwertura. Napisana przez zaledwie dwudziestosześcioletniego kompozytora jest dowodem jego niezwykłego talentu. Zachwyca bogatą instrumentacją i doskonałym rozumieniem orkiestry.
W tym samym czasie gdy swoje sukcesy święcił Kurpiński, w Wenecji tworzył Domenico Dragonetti, bodaj najsłynniejszy kontrabasista swoich czasów. Ponoć wielokrotnie odwiedzał nawet w Wiedniu samego Beethovena, pokazując mu możliwości instrumentu. Był także kompozytorem, choć Koncert kontrabasowy nr 2 D-dur RECOncerto, który usłyszymy tego wieczoru ma innego autora. Będzie to bowiem rekonstrukcja zachowanego i bardzo niekompletnego Allegro Domenico Dragonettiego, na podstawie szkicu znalezionego w bibliotece londyńskiej. Jej autorem jest Michał Bylina – utalentowany kontrabasista i kompozytor, niegdyś członek szczecińskiej orkiestry – który, jak sam przyznaje, postanowił dać drugie życie dźwiękom skreślonym przez Dragonettiego i zbudować na ich podstawie cały trzyczęściowy koncert. Utwór dedykował najukochańszemu synowi – Filipowi.
Kiedy Haydn przyjechał do Londynu w 1791 roku przez angielskich melomanów był traktowany jak supergwiazda. Walczono o każde miejsce na jego koncertach, każdy chciał się z nim spotkać, aż kompozytor musiał wydać oświadczenie, że nie będzie przyjmował żadnych odwiedzin przed drugą po południu. W końcu Uniwersytet Oxfordzki nadał mu tytuł Doktora Muzyki i to właśnie podczas ceremonii wręczania tytułu wykonano jego Symfonię nr 92 g-moll. Od tamtej pory jest ona znana jako Symfonia Oksfordzka, choć Utwór powstał jednak dwa lata wcześniej…w Paryżu. To dzieło dojrzałego kompozytora, prawdziwego mistrza w swoim fachu, doskonale panującego na muzyczna materią.