fot. Karol Kacperski

Sea You – dobrze znów być na showcasie


10 kwietnia 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Trójmiejski festiwal showcase’owy, Sea You, dobił do portu. Co się udało a co nie — to jedno, ale najistotniejsza puenta tego wydarzenia jest banalna — dobrze znów tu być.

Powrót formuły showcase’u nad Wisłę

Ostatni czas nie był dobry dla polskich showcase’ów, których w ogóle nie mamy nad Wisłą zbyt wiele. Pandemia wstrzymała działalność większości z nich, a czołowa impreza z tego gatunku, poznański Spring Break, niespodziewanie zniknął z mapy. Natura nie lubi próżni, dlatego na horyzoncie szybko pojawiły się zupełnie nowe inicjatywy — chociażby nadchodzący Great September w Łodzi, który — według kuluarowych doniesień — ma być substytutem wspomnianego Spring Breaka oraz trójmiejskiego Sea You.

SEA YOU showcase recenzja
fot. Karol Kacperski

Sea You — nie tylko o scenie trójmiejskiej

Ten pierwszy właśnie zacumował. Dwa intensywne dni w Teatrze Szekspirowskim pokazały, że jest popyt i niedosyt tego typu spotkań dla branży muzycznej — zwłaszcza z perspektywy młodych, początkujących artystów, którzy tłumnie stawili się w Gdańsku, reprezentując najróżniejsze meandry muzycznych ekspresji. I choć cel wydarzenia został określony dość konkretnie — Sea You miało przede wszystkim skupić się na pokazaniu światu tego, z czego słynie trójmiejska scena muzyczna, to wśród uczestników wydarzenia znaleźli się artyści z całej Polski.

Trójmiejski festiwal bardzo mocno obstawił dwa podstawowe filary showcase’u — część merytoryczną, czyli panele dyskusyjne z zaproszonymi reprezentantami branży muzycznej, oraz artystyczną — koncerty młodych kapel, ale także tych z już zdecydowanie większą pozycją sceniczną, którzy na Sea You zaprezentowali się w nowej odsłonie, niż ta, z której są dotychczas znani. Dwie sceny, 25 artystów — z pozoru niewiele, choć zdecydowanie wystarczyło, aby odkryć sporo nowych brzmień, które szerzej przedstawię w osobnym tekście. Nie chodzi przecież o ilość, a o jakość.

SEA YOU showcase recenzja
fot. Karol Kacperski

Showcase — przestrzeń, gdzie zajawka bierze górę nad konkurencją

Imponująco przedstawiała się część panelowa. Do Trójmiasta zaproszono bowiem osobistości najwyższej rangi, wśród których znaleźli się twórcy festiwali: Mikołaj Ziółkowski (Open’er Festival, Orange Warsaw Festiwal), Krzysztof Bąk (Męskie Granie), Adam Godziek (Tauron Nowa Muzyka) oraz Anna Pruszczyńska (Olsztyn Green Festiwal, Women’s Voices); managerowie zespołów: Tomik Grewiński (Kayax), Michał Wardzała (Mystic), Paweł Jóźwicki (Jazzboy) oraz Krzysztof Paciorek (tour manager); dziennikarze: Piotr Stelmach (Radio 357), Agnieszka Szydłowska (Newonce Radio), Jacek Nizinkiewicz (Radio Nowy Świat) oraz Kamil Wicik (Radio Gdańsk); przedstawicieli instytucji muzycznych: Rafał Bryndal (ZAiKS), Bogusław Pluta (ZPAV), Wincenty Krawczyk (STOART) i wielu innych.

Rozmawiano między innymi o dofinansowywaniu projektów muzycznych, oprawie wizualnej wydarzeń i wydawnictw, tym, jak dostać się na festiwale czy playlistę radiową, jak zabezpieczyć swoją pracę artystyczną czy nawet zdobyć managera. I choć w części paneli dało się wyczuć prywatne potyczki rozmawiających, czy — jak to czule ujęła Agnieszka Szydłowska – “mizianie się po fiutkach”, z każdego z nich dało się wynieść solidną, skondensowaną pigułkę wiedzy i — wydawać by się mogło — “przepis na sukces”. Jednak wydźwięk każdej z tych rozmów był zupełnie inny — przepis na sukces nie istnieje. Same dobre piosenki nie wystarczą, a ich sukces definiuje jedynie ciężka praca. Z kolei drugi, chyba jeszcze istotniejszy morał panelowej części Sea You to fakt, że na koniec dnia wszyscy gramy przecież do jednej bramki — niezależne czy jest się organizatorem Open’era, czy Męskiego Grania, radiowcem w 357 czy Nowym Świecie, managerem, promotorem czy w końcu — artystą.

SEA YOU showcase recenzja
fot. Karol Kacperski

Networking nie do końca udany. Zabrakło organizacyjnej logistyki

Jednak koncerty i panele to nie wszystko, co ma do zaoferowanie formuła showcase’owa. Najważniejsze momenty takich wydarzeń rozgrywają się bowiem między tym wszystkim, gdzieś w kuluarach, na korytarzach, w przerwach, między głównymi atrakcjami. Showcase’y to bowiem przede wszystkim networking. Spotkanie przedstawicieli branży muzycznej, którzy działają w niej od zaplecza, face to face z artystami pozwala w bezpośredni sposób zbudować potężną siatkę kontaktów, znajomości i zainicjować pierwsze iskierki wspólnych działań czy nowych projektów, które nie rzadko powstają właśnie w wyniku takich spotkań.

Chcąc nie chcąc, prawdopodobnie każda nowa inicjatywa showcase’owa w Polsce nie uniknie porównań do wspominanego już poznańskiego Spring Breaka, który na tym polu działał niemal bezbłędnie. Oczywiście Sea You to inicjatywa — choć również showcase’owa, to jednak zupełnie inaczej sprofilowana, więc porównania tego, że w Poznaniu było więcej, szybciej i bardziej przestrzennie są tutaj absolutne nie na miejscu. Choć sama uwielbiałam tę formułę biegania po całym mieście między różnymi klubami, pojedyncza lokacja absolutnie nie ujmowała rozmachu Sea You. Jest jednak coś, co wyjątkowo nie wyszło organizatorom trójmiejskiej imprezy, mianowicie identyfikacja uczestników.

SEA YOU showcase recenzja
fot. Karol Kacperski

Jak już wspomniałam — kluczowym elementem festiwali showcase’owych jest networking. Jednak żeby móc budować siatkę nowych, muzycznych kontaktów, trzeba wiedzieć z kim rozmawiać. Najprostsze identyfikatory z imieniem nazwiskiem lub chociaż rolą osoby biorącej udział w wydarzeniu (artysta/manager/dziennikarz/promotor, itp.) znacznie ułatwiłyby kwestię docierania do nowych osób. Tymczasem cały networking Sea You oparł się na tłumnym obskakiwaniu rozpoznawalnych twarzy, własnej intuicji i poznawaniu nowych znajomych przez starych znajomych. W tej kwestii organizatorzy trójmiejskiej imprezy mają sporą lekcję do odrobienia na przyszłość. Wiele osób narzekało również na brak przestrzeni czasowej na ten networking, jednak festiwale showcase’owe z zasady rządzą się swoimi prawami — coś musisz poświęcić, żeby mieć szansę coś zyskać.

Sea You Music Showcase — misja zakończona sukcesem!

Poza tym jednym defektem tak naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Festiwal Sea You to odpowiednie wydarzenie, w odpowiednim miejscu, za którym stoją odpowiedni ludzie. Zorganizowane na najwyższym poziomie i wypełniające widoczną oraz odczuwalną niszę. Przede wszystkim — niezwykle potrzebne. Sea You za rok, Gdańsk!

SEA YOU showcase relacja
fot. Karol Kacperski

Trójmiejski festiwal showcase’owy, Sea You, dobił do portu. Co się udało a co nie — to jedno, ale najistotniejsza puenta tego wydarzenia jest banalna — dobrze znów tu być. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →