fot. Jacek Koślicki / Trojmiasto.pl

Artyści, których odkryłam na Sea You Music Showcase


11 kwietnia 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Showcase to zawsze ogromne możliwości dla muzycznego diggingu i odkrywania nowych brzmień, czego nie zabrakło również podczas trójmiejskiego Sea You. Oto kilka moich odkryć, na które warto zwrócić uwagę!

Showcase — jedyny przesyt w muzyce, który nie boli

Uwielbiam showcase’y! Szybkość, line-up wypchany po brzegi nazwami, z którymi często spotykam się po raz pierwszy, bieganie między scenami, chłonięcie muzyki z całego spektrum brzmień i dźwiękowy przesyt, który tylko w tej wyjątkowej formule jest przyjemny. To możliwość poszerzania horyzontów i poznania artystów, na których koncerty w innych okolicznościach prawdopodobnie jeszcze długo (o ile w ogóle) by się nie dotarło. Nigdy się nie zdarzyło, żebym z takich imprez wracała z pustymi playlistami i nie inaczej było w przypadku Sea You.

Zobacz również: Sea You – dobrze znów być na showcasie

Line-up pierwszej edycji trójmiejskiej imprezy z pozoru nie powalał — to zaledwie 2 dni, 2 sceny i tylko 25 artystów. Tylko albo aż, bo nawet z tej ćwiartki udało się wydobyć kilka perełek i to niezwykle różnorodnych, mimo że przygotowana przez organizatorów playlista nastawiła mnie na sporą dawkę gitarowego grania.

SEA YOU showcase relacja
fot. Karol Kacperski

Scena trójmiejska stoi gitarami

Gitary faktycznie zdominowały line-up pierwszej edycji Sea You Music Showcase. Trójmiasto gitarami stoi, a te zawładnęły szczególnie mniejszą sceną festiwalu, z którą — muszę przyznać — nieszczególnie się polubiłam. Podziemna, ciasna przestrzeń, w której wszystko brzmiało jak przypadkowy mix przypadkowych szarpnięć strun nieszczególnie mnie kupiła, choć nie wiem, czy to drugie było kwestią nagłośnienia, czy zespołów, które w dużej mierze kierowały się dewizą “więcej i głośniej znaczy lepiej”. No nie znaczy. Less is more a przedstawicieli tej koncepcji znalazłam na scenie głównej, gdzie produkcja koncertów — zarówno brzmieniowa jak i wizualna — sięgała najwyższej półki.

SEA YOU showcase relacja
fot. Karol Kacperski

Oto 5 artystów, którzy wrócili ze mną z Sea You Music Showcase

Odkrycia Sea You #1: wh0wh0

To była perfekcyjna, festiwalowa rozgrzewka, która odpowiednio ukierunkowała mój vibe na resztę piątkowego wieczoru. Kryjący się pod tym “sowim” pseudonimem Jacek Prościński to czołowy perkusista polskiej sceny muzycznej, który na co dzień obstawia tyły na koncertach Marii Peszek (wcześniej grał u Tymona Tymańskiego, Reni Jusis, duetu Martin Lange i wielu innych) oraz współtworzy m.in. duet LASY ze Stendkiem i Llovage z Olem Walickim. wh0wh0 to jego autorski projekt, który Bartosz Nowicki z Czasu Kultury wymownie określił “perkusją na parkiecie”. Prościński czerpie bowiem z wszelkich gatunkowych meandrów, sięgających nawet jazzowych inspiracji, które przekłada na brzmienie klubowej elektroniki za sprawą syntezatorów i perkusji, która w jego setach odgrywa kluczową rolę. Transowy, audiowizualny set wh0wh0, podczas którego muzyk poza samym graniem na perkusji “triggeruje” również światło przygotowane przez Coastline Northern Cuts, był jednym z tych cennych momentów, kiedy żałowałam, że jesteśmy na showcasie i całość potrwa tylko 40 min. Prościński mógłby grać już przez całą noc.

Odkrycia Sea You #2: MaJLo

Tak się jednak nie stało i dobrze, bo szybko okazało się, że piątkowy wieczór na festiwalu Sea You miał jeszcze sporo do zaoferowania. Co prawda z aliasem MaJLo nie spotykałam się tego dnia po raz pierwszy, jednak nigdy nie miałam okazji bardziej skrupulatnie zanurzyć się w twórczości stojącego za tym projektem Macieja Milewskiego. Nie będę owijać w bawełnę — takie brzmienia kupują mnie na starcie. Subtelne, marzycielskie, podsycone sporą dawką melancholii granie wcale nie sprawiło, że emocje opadły. Wręcz przeciwnie — muzyka MaJLo uderzyła w najczulsze struny wywołując nieco mierżący mix odczuć i nostalgicznych wspomnień. Nawet jeśli to swego rodzaju muzyczny masochizm — lubię go!

Odkrycia Sea You #3: Resina

Resina zaserwowała mi pierwsze wewnętrzne drgania sobotniego wieczoru. Karolina Rec to — jak czytamy po wyszukiwaniu Google’a — kompozytorka, wiolonczelistka, twórczyni muzyki teatralnej i filmowej, jednak przedstawienie jej koncertu w ramach Sea You tylko tymi słowami brzmi śmiesznie skromnie. Artystka w towarzystwie chóru 441 Hz oraz perkusisty Mateusza Rychlickiego, zaprezentowała w pełnej krasie swój ostatni materiał Speechless, w ramach którego zabrała nas w iście filmową, pełną wyobrażeniowych wizualizacji podróż po zakamarkach muzyki ilustracyjnej połączonej z wokalnymi szarżami chóru. Subtelnymi, ale jakże trafiającymi w emocjonalne punkty. Publiczność zaczarowana w sekundę — większość usiadła na ziemi, aby w skupieniu kontemplować to, co działo się na scenie. Część zamykała oczy, ktoś obok mnie medytował (!) — kosmos… To z pewnością najbardziej ciarkogenny moment pierwszej edycji Sea You Music Showcase.

Odkrycia Sea You #4: Trupa Trupa

No i takie gitary uwielbiam! Solidne, mocne, głośne, ale z pomysłem. Granie, w którym wszystko jest dokładnie wyważone, ma perfekcyjne proporcje, a muzycy dokładnie wiedzą, dokąd zmierzają. Przy tym jednocześnie nie brakuje tu miejsca na sceniczne szaleństwo i przypadkową improwizację. Panowie z zespołu Trupa Trupa mają fenomenalną energię sceniczną i grają tak, jakby ktoś wyrwał ich z amerykańskiej stolicy alternatywnego rocka, więc nic dziwnego, że to właśnie za granicą Grzegorz Kwiatkowski, Tomek Pawluczuk, Wojtek Juchniewicz i Rafał Wojczal są bardziej popularni niż w ojczyźnie. Podczas ich skondensowanego, 40-minutowego setu, gdański Teatr Szekspirowski na chwilę zapłonął, a ja oddałam się pokusie przypadkowych wyrzutów ekspresji, które podpowiadały mi poszczególny mięśnie. Jeńców nie brano, choć obyło się bez ofiar.

Odkrycia Sea You #5: Laboratorium Pieśni

Celowo zostawiłam Laboratorium Pieśni na koniec, choć ta grupa zaprezentowała się w piątek. Chronologie zaburzyłam nie bez przyczyny, a w myśl zasady “najlepsze na koniec”, chcąc jednocześnie podkreślić własny zachwyt nad tym tworem artystycznym. Zachwyt ten nie jest wcale taki obiektywy, bo mimo późnej godziny momentalnie udzielił się wszystkim tłumnie zgromadzonym pod sceną. Gdyby przed rozpoczęciem Sea You ktoś powiedział mi, że moim największym odkryciem tego festiwalu będzie zespół prezentujący brzmienia ludowe, byłbym mocno zaskoczona. Nie dlatego że takie granie z reguły kojarzy się raczej przaśne czy kiczowato. Wręcz przeciwnie — bardzo łatwo kupić mnie wszelkimi etnicznymi zaśpiewami — pod tym względem mam w sobie 100% słowiańskiej krwi. Jednak z tą folkowością nietrudno przedobrzyć, co dość łatwo udowodnić pewnym mainstreamowym przykładem — palcem nie będę wskazywać, bo chyba nie muszę.

Laboratorium Pieśni postawiło na minimalizm, wedle wspomnianej już filozofii less is more, bo choć zespół tworzy aż siedem artystek, lwią część jego brzmienia definiują wokale, okraszone delikatnie dźwiękami instrumentów etnicznych — głównie perkusyjnych. Wokalistki zabrały nas w ekspresową podróż po słowiańskiej mapie Europy, serwując kolejne odmiany etnicznych zaśpiewów — raz bardziej skocznych i tanecznych, za chwilę prozaicznych, aż w końcu przypominających pieśni towarzyszące średniowiecznym rycerzom. To prawdziwy wehikuł czasu i przestrzeni, który dostarczył mi eklektyczną dawkę niesamowitych doznań. Muzyczne doświadczenie, które zostanie ze mną na długo!


Odkrycia Sea You — bonus: The Cassino

Byłabym niesprawiedliwa, ujmując chłopaków z The Cassino w zestawieniu odkryć, bo do takiego mogłam ich zaliczyć po Spring Breaku w 2019 roku, ale nie po kilku EP-kach i zeszłorocznym debiutanckim albumie na koncie. The Cassino z pewnością nie są już odkryciem, a stabilnym filarem polskiego indie rocka. Jednak po tym, jak wyśmienity koncert dali podczas Sea You, niesprawiedliwym byłby również brak wspomnienia o nich w ogóle. The Cassino to zespół, który porywa tłumy. Na wyspach byliby już pewnie gwiazdami pokroju Sama Fendera, albo i lepiej. Na szczęście są tutaj i wypełniają nadwiślańską niszę indie-rockowego grania. Skoczno-taneczne szaleństwo pod sceną, teksty wyśpiewywane przez publiczność (przypominam, że jesteśmy na showcasie), (prawie) pęknięta struna — co tu więcej mówić… Absolutna ekstaza. Dzięki, Panowie, za ten lot!

Showcase to zawsze ogromne możliwości dla muzycznego diggingu i odkrywania nowych brzmień, czego nie zabrakło również podczas trójmiejskiego Sea You. Oto kilka moich odkryć, na które warto zwrócić uwagę! Zobacz także Nowe seriale, na które warto czekać w 2024 roku Hania Rani zagrała Tiny Desk Concert w ramach prestiżowej serii NPR „Pies i Suka”, czyli […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →