fot. Tatiana + Karol

Ofelia: “8”, czyli feminizm nie jest tylko o kobietach [recenzja]


02 września 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Ofelia na swojej drugiej płycie zamiast jednego głosu przemówiła ośmioma. Co wskórała tym rozbiciem perspektywy?

Ofelia: osiem małych części (i jedna duża)

Maja Kozłowska: Debiutem Ofelii byłam zaciekawiona bardziej już po premierze niż w trakcie. Zastanawiałam się, czy taka muzyka ma prawo ponieść się szerzej, jakkolwiek interesująca by nie była. Wierzę, że to była dobra płyta, ale still, sama wiara nie wystarczy, żeby z garstki osób chodzących na koncerty, zrobić klubowe sold outy. Czy po prostu przepustki, żeby robić więcej i inaczej. Z drugą płytą Igi jest totalnie inaczej, bo tym razem śledziłam jej powstawanie od samych podstaw. Z wyczekiwaniem. Po pierwsze: koncerty dały jasny znak, że potrafi kreować swoją twórczość, bardzo plastyczną i wcale nie ukierunkowaną jednolicie, po drugie, wraz z odkrywaniem kart, rosło moje zaintrygowanie – co jeszcze, jaką kolejną twarz pokaże Ofelia.

Kuba Lipnicki: Przy okazji pierwszej płyty, która mimo tego, że w swoich brzmieniach była naprawdę perfekcyjna, bałem się, czy klimaty, które obrała Ofelia, doprowadzą ją do zapełnienia czegoś więcej niż tylko mniejszych klubów. Ku mojemu zdziwieniu, fani jej muzyki rośli w siłę nawet przy nieoczywistej płycie, więc co będzie teraz, przy okazji krążka, o którym jak na razie nie usłyszałem jeszcze złego słowa.

I WOW, jestem zakochany w tak niekonwencjonalnych formach albumów. Osiem piosenek i osiem przeróżnych alter ego, z którymi możemy utożsamiać się w zależności od emocji. Przyznam, że naprawdę nie spodziewałem się obrania tak odmiennego kierunku w karierze Ofelii po jej pierwszym krążku, ale widzę, że takie zmiany służą jej jak nikomu innemu. Piosenki o złamanych sercach i miłości? Meh, przeżytek. Nadanie każdemu uczuciu swojej własnej postaci, która rządzi się swoimi prawami? You go, Ofelia

Przeczytaj: Zakochana w bicie Ofelia ze specjalnym komentarzem dla Rytmy.pl

Ofelia recenzja 8
fot. okładka albumu Ofelii “8”

Te Duety pisze się z dużej litery

Maja Kozłowska: Totalnie. Slay girl, i te sprawy. Rozbicie perspektywy narracyjnej nie jest niczym nowym, ale zrobienie tego w obrębie jednego albumu? O czymś takim słyszy się zdecydowanie rzadziej. Ofelia totalnie zabłysła konceptem, przy czym – ten musiał wyniknąć z potrzeby opowiedzenia tych konkretnych historii. I w sumie dzięki jej rozbiciu na osiem, nietrudno dostrzec, że tak naprawdę wszystkie się ze sobą spajają. Każdy z motywów w pewnym momencie musiał grać rolę przewodnią, każdy z nich był kształtujący. Każdy z nich jest na tyle istotny, by być solo, nie tylko częścią, a zarazem zebrane w zgrabną całość też rezonują totalnie inaczej. Daje to multum możliwości interpretacyjnych, no i multum frajdy, biorąc też pod uwagę ogranie tych piosenek. Duet Ofelii i Kuby Karasia wysadził mnie z wrotek; dobrze im ze sobą, dobrze jej muzyce pod jego producenckimi skrzydłami.

Kuba Lipnicki: Zdecydowanie. Nie wiem, czy podpiszesz się pod moimi słowami, ale uważam, że to, co Kuba Karaś zrobił z Ofelią, bliskie jest muzycznych perfekcji, jakie dostarczało nam niegdyś The Dumplings. Widać tutaj otworzone przez Ofelię serducho, które zostało potraktowane przez Kubę Karasia z szacunkiem i brzmieniowym zrozumieniem. Naprawdę na takie duety aż chce się patrzeć i miejmy nadzieję, że takich relacji wokalno-producenckich urośnie nam w naszym kraju jeszcze więcej. Jeśli o duetach mowa, to nie sposób nie wspomnieć tutaj o towarzyszącej Ofelii dwójce wokalistek, czyli Natalii Szroeder i Julii Wieniawie. Tak jak tej drugiej można było się na płycie spodziewać ze względu na łączącą obie artystki przyjaźń, tak Natalia była tu dla mnie niemałym zaskoczeniem

Przeczytaj: Julia Wieniawa: Omamy powstały na przekór całej Polsce [recenzja]

Maja Kozłowska: Nie chcę chyba porównywać tych dwóch projektów, aczkolwiek nie mogę zaprzeczyć, że w nich obu wyraźnie wybijała się chemia. Ofelia i Kuba Karaś totalnie się rozumieją, dzięki czemu z 8 wyciągnięto całą esencję. Elektroniczny set, trochę disco, odrobina melancholii, bas, vibe żywcem przeniesiony z dyskoteki, nie z klubu: to splata się zarówno z aurą Kuby, jak i namiętnościami Igi. Słucham muzyki, w której słychać fun z jej tworzenia, nawet jeżeli background jest trudny albo po prostu smutny. I niby te offowe rzeczy nie powinny rzutować na finalny produkt, ale, surprise, surprise – jednak to robią. Podobnie rzecz ma się z duetami – oba wkomponowały się w świat kreowany przez Ofelię, która pełni w nim rolę takiego właśnie demiurga. Cieszy mnie, że znalazły się tam wyłącznie damskie wokale; to też jest w pewien sposób symboliczne w stosunku do całej płyty. Julia Wieniawa wokalnie się rozkręca i cóż, to słychać. Duet z Natalią wypadł zaś turbonaturalnie – Szroeder pokazała się zupełnie inaczej niż przy swojej solowej odsłonie.

Ofelia recenzja płyty 8
okładka singla Ariwederczi Ofelii

Kuba Lipnicki: Aż nie chce się w sumie wierzyć, że tak drastyczne przejście z debiutanckiego białego śpiewu z folkowymi wstawkami do elektronicznego klimatu wyjętego rodem z najlepszym klubów w latach 80. dalej jest aż tak autentyczne w swojej prezentacji. Zagrało to właśnie przez idealnie okrojone dwa bieguny, które starły się razem w połowie drogi, proponując równe i bardzo dopracowane części swoich zamierzeń. Skupiając się na tekście Ofelii łatwo, by pochłonął nas smutek, za to Kuba Karaś za pomocą tych disco brzmień oferuje jednak trochę wytchnienia.

Twoja ocena duetów – on point. Nic dodać, nic ująć. Aranżacja, przedstawienie i finalna postać obu piosenek to pokaz naturalności i talentu wszystkich artystek, które uważam, że jak na swoje umiejętności nie są jeszcze właściwie doceniane. Docenić za to należy jednak nieznane nam do tej pory utwory, a w szczególności utwór Osiem gwiazd. Boże, jak ja kocham takie artystyczne szpile wbijane w rzeczy (w tym przypadku władze), które nas tak po ludzku wkurzają.

Manifestujemy 🕯️🕯️🕯️

Maja Kozłowska: Osiem gwiazd na sto procent będzie tym najczęściej cytowanym numerem, bo szum lubi kontrowersję. Tylko znowu: czy ten utwór jest kontrowersyjny? Ma zadziorny tytuł, lirycznie jest aż słodki, lepiący, jak syrop klonowy spływający po palcach przy jedzeniu naleśników. Ładne są poszczególne wersy, ładne są symbole, ładnie brzmią te słowa – są tęcza, buziaki, galaktyka. Oczywiście przemykają też zwroty, jak zazdrość i krzyk, ale to wciąż nie kładzie się cieniem na tym utworze. Ofelia negatywnej, walczącej konotacji nadpisała znaczenie: jak siebie ukazała z kilku różnych stron, drwiąc z 10 tysięcy osobowości kobiety, tak z innej strony ukazała te osiem gwiazd, niechęć zmieniając w nadzieję i otuchę.

Kuba Lipnicki: Dalej potrzebujemy lawirowania między tematami, które pośród swojej warstwy lirycznej ukryją zgrabnie takie przekazy. Ten utwór pokazuje, że album 8 dorastał razem z Ofelią i jest zbiorem jej przemyśleń przez ostatnie lata. Gdyby ta piosenka ukazała się dwa lata/rok temu, to mogłaby przejść bez większego echa, ponieważ wówczas emocje ukazane w tym utworze towarzyszyły wielu z nas i były tak naprawdę naszą codziennością. To bardzo trafne przypomnienie tych wydarzeń i tego, że dalej powinniśmy mieć odwagę, by buntować się przeciwko temu, co nam umniejsza.

Ofelia recenzja 8
fot. Magda Halicka

Takiej baby potrzebujemy (albo chłopa, albo osoby)

Maja Kozłowska: Dla mnie chyba najważniejszym numerem z 8 będzie jednak Samuraj, który fanom był znany z wykonań koncertowych. Bez kontekstu brzmiał dobrze, za to z całą otoczką albumu jedynie pomnożył swoje znaczenie. Piosenka jest z gatunku tych walczących, właściwie, podobnie jak płytę, można by wrzucić ją w widełki muzyki zaangażowanej. Potoczna mowa jak najbardziej sprawdza się w tym ironicznym spojrzeniu na świat. Wers “Kto by zechciał taką babę” jest aż za bardzo relatable. Słuchając albumu Ofelii, można totalnie wziąć i zapłakać, bo jej świat to zbyt realna tragikomedia. Gdyby się zastanowić, ile z sytuacji/dialogów można by odnieść do bliskiej codzienności, można by się realnie zatrwożyć. Czerpanie inspiracji zza okna jest dla mnie jednym z najlepszych sposobów wykorzystania sztuki, ale jeżeli ta kalka okazuje się karykaturalna… To znaczy, że na zewnątrz też nie jest dobrze. Ta opcja wypunktowania środowiska mega przypadła mi do gustu. Ofelia nie obchodzi tematu dookoła: wali prosto z mostu. To feministyczny manifest i jedyne czego żałuję, to że przed premią ukazało się aż pięć singli, co nieco osłabiło efekt wow.

Ofelia – Samuraj (Helena) [Official Music Video]

Kuba Lipnicki: Dokładnie, to chyba największy zarzut wobec tego krążka. Z zaprezentowanych nam ośmiu kobiet z pięcioma mieliśmy już styczność przed samą premierą. Mam jednak przeświadczenie, że ta zgrana grupa powróci do nas jeszcze w przyszłości z kolejnymi przemyśleniami/przeżyciami, a one wszystkie i Tymoteusz nie zostaną ukryte gdzieś w odmętach prac artystycznych Ofelii. Naprawdę cieszy mnie to, że na jej nowym krążku schronienie może znaleźć tak naprawdę każdy. Wybrzmiewa z niego akceptacja wobec naszego społeczeństwa, która po prostu w myśl słów “Kto by zechciał taką babę” mówi nam – Ofelia by chciała. To wolnościowy manifest, który dodaje nam odwagi, by stale iść o krok dalej i przełamywać swoje własne, ale także społeczne bariery, które przecież muszą w końcu pęknąć pod naciskiem tak wielu bodźców.

Prywatnie jestem 8 naprawdę oczarowany. Cieszy mnie ten powiew świeżości ze strony Ofelii, odważne pójście w totalnie inne ramy muzyczne, których będąc szczerym, nie spodziewałem się po niej, ale też przede wszystkim – jej chęć w podzieleniu się tymi wszystkimi przeżyciami. Wielu z nas się z nimi utożsami, wielu z nas przygarnie je, by przekuć je na własne narzędzia w pokonaniu trudów rzeczywistości, a wielu po prostu powie “dziękuje, potrzebowałem takiego feministycznego kopa”. Z niecierpliwością czekam na kolejne kroki Ofelii, bo jak na razie idę bacznie po jej śladach i jestem nimi zachwycony.

Maja Kozłowska: Ja na sam koniec dodam, że owe przeskoki w narracji mega poszerzają pespektywę. Bedoes rapował, że ciężka dupa wymaga ciężkiej pracy. Ofelia zaś pokazuje, że twarda dupa to stalowe nerwy, które czasem puszczają, i co z tego? It’s fine. It’s totally fine. Jak się okazuje, można się podzielić. I to wcale nie oznacza zdruzgotania czy upadku.


Ofelia – 8 – odsłuch albumu

Ofelia na swojej drugiej płycie zamiast jednego głosu przemówiła ośmioma. Co wskórała tym rozbiciem perspektywy? Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Ofelia: osiem małych części (i jedna duża) Maja Kozłowska: […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →