Obejrzałam książkę “Billie Eilish. O sobie”. Jest ładna i ma dużo obrazków
Obserwuj nas na instagramie:
Billie Eilish napisała… Wróć! Wydała swoją pierwszą książkę. Ładną, choć nie dostarczającą zbyt wiele treści. A szkoda, bo to mogłaby być ciekawa lektura.
Pierwszy album zdjęciowy Billie Eilish jest już dostępny
Nie wiem, być może nie doczytałam (choć do tego chyba nie powinnam się przyznawać, trudno) albo – jak pewnie większość fanów artystki – dałam się trochę nabrać, ale słysząc o tym, że Billie Eilish wydaje książkę, byłam przekonana, że będzie to coś w stylu biografii. Albo chociażby opowieści biograficznej, jak to zgrabnie i dyplomatycznie ujęła Beata Kozidrak, mówiąc o swoim debiucie literackim – Beata. Gorąca krew. W każdym razie liczyłam na to, że będzie to książka, czyli coś, co z definicji zawiera w sobie tekst.
I owszem, pozycja Billie Eilish. O sobie ten tekst zawiera, choć bardziej niż książkę, przypomina to raczej album do zdjęć, taki z okresu 2010 roku, który z tyłu ma kieszonkę z odrywanymi karteczkami, na których można zamieszczać opisy fotografii i wsuwać je potem między górne a dolne zdjęcie każdej strony. You know what I mean.
Billie Eilish. O sobie. to zwyczajna fotoksiążka i nie byłoby w tym przecież nic złego, bo przecież kto z topowych, światowych artystów takiego albumu nie wydał. Gdyby tylko nie fakt, że podczas promocji (przynajmniej tej polskiej) zupełnie nie była tak przedstawiana. Świat obiegła bowiem informacja o tym, że jedna z najpopularniejszych międzynarodowych gwiazd młodego pokolenia wydaje swoją pierwszą książkę, co było dość zwodzące i lekko oszukańcze. Sprytny chwyt marketingowy, trzeba przyznać. Jak to mówią – biznes się kręci.
Od narodzin do dziś – życie Billie Eilish w zdjęciach
No więc “przeczytanie” tej sporych rozmiarów księgi, zajęło mi paradoksalnie być może z godzinkę. Coś w stylu – idziecie do cioci na kawkę i przy okazji wertujecie na kolanach stary album ze zdjęciami wspominając jak to kiedyś było. Muszę jednak przyznać, że pod względem obrazkowym, Billie Eilish. O sobie. jest naprawdę treściwa. Artystka dokonała skrupulatnej selekcji, w ramach której wybrała zdjęcia z całego okresu swojego dzieciństwa. Pierwsze strony zajmują nawet fotografie jeszcze sprzed jej narodzin, przedstawiające mamę wokalistki, Maggie Baird w ciąży.
Potem oglądamy malutką Billie jako noworodka i nieco większego bobaska, i nie będę ukrywać, że ten początkowy moment książki przyprawił mnie o jakieś dziwne poczucie zawstydzenia, bo nie wiem, czy zdjęcia małego golaska, którym w wieku dwóch lat była Billie to coś, co faktycznie chciałam oglądać. Trochę takie uczucie, jakbym dostała się w posiadanie czyjegoś osobistego, intymnego pamiętnika bez wiedzy i zgody jego właściciela.
Potem jesteśmy świadkami pierwszych muzycznych doświadczeń małej Billie, aż dochodzimy do momentu, kiedy artystka ma 14 lat i nagrywa jeden ze swoich pierwszych przebojów – ocean eyes. Choć jeszcze tego nie wiedziała, to właśnie wtedy wszystko się zaczęło.
Billie Eilish. O sobie. Za kulisami sukcesu artystki
Następnie Billie zabiera nas za kulisy swoich pierwszych tras koncertowych, pierwszych festiwalowych scen, nagrywania kolejnych teledysków, premiery debiutanckiego albumu When We All Fall Asleep, Where Do We Go?, kolejnej, promującej go trasy koncertowej i imprezy z okazji 18. urodzin artystki, aż do jej pierwszej, międzynarodowej trasy, która nigdy się nie odbyła przez wybuch pandemii.
Książka Billie Eilish. O sobie. to z pewnością prawdziwa gratka dla zagorzałych fanów artystki. I to w zasadzie tyle, bo z tej pozycji nie dowiadujemy się w zasadzie nic więcej, poza paroma backstage’owymi ujęciami. A szkoda, bo przecież kariera tej młodej wokalistki, będącej jednym z największych fenomenów ostatnich lat w świecie muzyki, choć krótka, to niesamowicie ciekawa. Sam jej rozwój zasługuje na napisanie osobnej książki. Tworzenie debiutanckiego albumu we własnym pokoju z bratem FINNEASem, to historia na kolejną książkową pozycję. Z kolei wszystko to, co wydarzyło się już po jego premierze, mogłoby się przecież nie zmieścić w jednym tomie.
Niestety hype, jaki zebrała wokół siebie premiera książki Billie Eilish. O sobie. to ogromny, acz niestety niewykorzystany potencjał. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że Billie jeszcze kiedyś sięgnie za przysłowiowe pióro i opowie nam nieco więcej o tym, jak to jest być tą sławną na całym świecie dziewczyną w zielonych włosach od bad guy. W sumie – ma przecież jeszcze na to czas.
Billie Eilish napisała… Wróć! Wydała swoją pierwszą książkę. Ładną, choć nie dostarczającą zbyt wiele treści. A szkoda, bo to mogłaby być ciekawa lektura. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Pierwszy […]
Obserwuj nas na instagramie: