Najcięższy z wyborów – najlepsze utwory światowej alternatywy 2021


31 stycznia 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Alternatywa w 2021 obrodziła wyjątkowo szczodrze – artyści wydali świetne albumy i bardzo dobre single, spośród których praktycznie niewykonalne było wybrać ścisłe TOP. Niemożliwe jednak się dokonało, więc oto są – najlepsze utwory minionego roku.

Najlepsze utwory alternatywa świat 2021, czyli bogaty muzyczny przekrój

Wielbiciele alternatywnych brzmień oraz mglistych, niezdefiniowanych muzycznie klimatów mogli poczuć się w tym roku wyjątkowo rozpieszczeni. 2021 był czasem mocnych premier, solidnych debiutów, zaskakujących powrotów oraz przebitych oczekiwań. Brzmieniowa materia okazała się chłonna – zasysając i zarazem oddając pełnię emocji, które nieprzerwanie dostarczała. Z racji jej ogromu, jako redakcja portalu Rytmy.pl, miałyśmy niebywałą gratkę przy wyborze piosenek, które mogłyby stanowić ilustrację zeszłego roku. Niemniej jednak zebrałyśmy dziesięć utworów, które według nas odpowiadają tym dwunastu miesiącom i zamykają je w zgrabnej pigułce.

Przeboje, ballady, eksperymenty. Poniżej znajdziecie je wszystkie. W kolejności przypadkowej, lecz za to z pełnym uznaniem, prezentujemy najlepsze utwory alternatywy 2021.

Oto najlepsze alternatywne utwory 2021 roku ze świata!

najlepsze alternatywne utwory 2021
fot. Katarzyna Mieszawska

Billie Eilish, ROSALÍA – Lo Vas A Olvidar

Stawkę otwiera duet dwóch artystek, które osobno są zjawiskiem, natomiast razem otworzyły pole do szerokiej dyskusji. Nie jest to tak oczywiste połączenie, jak popowe bomby – Lady Gaga i Ariana Grande, czy Miley Cyrus i Dua Lipa. Billie Eilish wraz z ROSALÍĄ rezonują inaczej. Przede wszystkim – płynnie połączyły swoje uniwersa. Lo Vas A Olvidar to numer wstrząśnięty, nie zmieszany. Tym sposobem: nie balansuje gdzieś w połowie, a dryfuje, demonstrując ogrmną swobodę tworzenia obu wokalistek oraz ich łatwości adaptacyjnych do obcych warunków. (Maja Kozłowska)

Son Lux – Vacancy feat. Kiah Victoria

Son Lux to marka sama w sobie i zawsze niezwykle ekscytują mnie nowości spod warsztatu tego amerykańskiego tria. Ostatni czas był dla nich niezwykle płodny – w ciągu niespełna roku, na przełomie 2022 i 2021, artyści wydali aż trzy albumy, składające się na trylogię zatytułowaną Tomorrows. Zamykający jej ostatnią część utwór Vacancy zagościł w moich słuchawkach na długo. Uwielbiam taką stylistykę elektroniki – owianą tajemnicą, spokojną, melancholijną, z solidnym uderzeniem basu dokładnie wtedy, kiedy trzeba. No i niezwykle emocjonalną, o co w tym przypadku szczególnie zadbała wokalistka Kiah Victoria. (Weronika Szymańska)

James Blake – Famous Last Words

Artysta coraz wyraźniej odchodzi od stricte elektronicznego dialektu, wybierając rozwiązania przejściowe. Twórczość Jamesa Blake’a z biegiem czasu staje się bardziej alternatywna, orbitując gdzieś na skraju tych nurtów. Famous Last Words otwiera album Friends That Break Your Heart i jest to bezsprzecznie jeden z najpiękniejszych openingów, jakie muzyk kiedykolwiek zaserwował swej publice, być może najładniejszy spośród wszystkich piosenek otwierających albumów wydanych w 2021 roku. Gdyby potraktować go jak intro – po nim mogłoby nie być już nic. (Maja Kozłowska)

Ben Howard – Crowhurst’s Meme

Ben Howard zajmuje szczególne miejsce w moim muzycznym sercu, zwłaszcza za album I Forget Where We Were – niestety wciąż niedościgniony. Z wyjątkową niecierpliwością czekałam na jego najnowsze wydawnictwo Collections From The Whiteout, które ostatecznie okazało się być dość nierówną propozycją z kilkoma wartymi uwagi perełkami. Jedną z nich z pewnością jest singlowe Crowhurst’s Meme, które w warstwie muzycznej przypomina mi właśnie klimat z I Forget Where We Were, tę ciężkość melancholii, która przebija się przez skórę. Jeden z lepszych numerów w dyskografii Howarda! (Weronika Szymańska)

Alfie Templeman – Wait, I Lied

Na jego długogrającą płytę ogromnie czekałam i cieszę się, że mogłam jej doświadczać, ponieważ wydawnictwo Forever Isn’t Long Enough to nieskomplikowana przyjemność idealna do dawkowania sobie niczym konieczne witaminy. Przed pójściem spać lub tuż po wstaniu rano – to wydawnictwo zwyczajnie robi dobrze. Jest promienne, satysfakcjonujące, przynosi więc dokładnie to, czego można było spodziewać się po Alfiem. A Wait, I Lied to totalny hymn wydawnictwa, będący pomostem między nim a epką Happiness in Liquid Form. Bardzo dobra rzecz, warta odsłuchu i… nie tłumaczenia jej niczym więcej (Maja Kozłowska)

London Grammar – Lord It’s A Feeling

Pozostając jeszcze na moment w tych klimatyczno-nostalgicznych stylistykach, okraszonych elektroniką – jeśli miałabym wytypować jeden utwór, mający być moim osobistym “utworem 2021 roku”, byłby to Lord It’s A Feeling z nowego albumu London Grammar. Pamiętam dokładnie moment, w którym słuchałam Californian Soil po raz pierwszy i jak mocno wbiło mnie w przysłowiowy fotel, gdy dotarłam właśnie do Lord It’s A Feeling. Nie wsłuchując się jeszcze w tekst – już po samym jego klimacie wiedziałam, że opowiada istotną historię. Potem był kilkunasto- lub -dziesięciokrotny replay. Wracam dziś do tego numeru i nadal mam ciarki na ciele, gdy wchodzi perkusyjny bridge z zapętlającym się chórkiem Hannah Reid. Mistrzostwo! (Weronika Szymańska)

Przeczytaj również: London Grammar o „Californian Soil” – albumie, który powstał w muzycznej Narnii. Wywiad z perkusistą zespołu, Dot Majorem

The Vaccines – Back In Love City

Ten singiel z płyty o tym samy tytule był numerem, który puszczałam na pętli do znudzenia. A to, uwaga, wcale się nie pojawiało. Silna, ejtisowa aura kupiła mnie od samego początku. Syntezatory, rytmiczna stopa, surowe gitary i roztrzęsiony bas nie tyle imitowały ten retro klimat, tylko pisały go na bieżąco. New Order i Pet Shop Boys tak właśnie by grali, gdyby szczyt ich popularności przypadł na lata 20. XXI wieku. The Vaccines zbudowali nową jakość, nie cofając się do przeszłości, a zabierając ją do naszych czasów. Back In Love City – naprawdę dobrze tam się z nimi znaleźć. (Maja Kozłowska)

Parcles – Somethinggreater

Żeby nie było, że w 2021 roku przyświecała mi tylko muzyczna nostalgia – singlowe Somethinggreater od Parcles to niezbity dowód na fakt, że w moich playlistach z minionych dwunastu miesięcy znalazło się również sporo tanecznej radości, optymizmu i słonecznych promieni, generowanych przez właśnie takie nieco indie, nieco funkowe brzmienia. Somethinggreater to utwór, który rozświetlał sporo moich dni 2021 i mam nadzieję, że będzie tę funkcję pełnił jeszcze przez co najmniej najbliższy czas, dopóki nie znajdzie godnego następcy. Koniecznie przetestujcie tę funkcję u siebie! (Weronika Szymańska)

Balthazar – I Want You

Belgijski zespół od momentu, w którym go poznałam stanął dla mnie – nagle i nieoczywiście – ponad wszystkimi innymi twórcami. Raz, że ich muzyka przenikała mnie do kości w wersji domowej, dwa, że na żywo potrafili doprowadzić do emocji skrajnych, cierpkich, takich, których przed nimi nawet nie rozpoznawałam. I Want You to wybór – zresztą jak całe to zestawienie, subiektywny. Wydaje mi się przy tym, że nie do końca typowy i raczej nie skategoryzowany jako bezpieczny. Szczególnie skusiła mnie jego szeptana estetyka, wszelkie głośne oddechy i przyśpieszenia. Modulacja głosu Maartena to czysta magia, bardzo esencjonalna, przypominająca nieco zabiegi zastosowane przy utworze Phone Number z poprzedniej płyty Balthazara. Wznosząco się-opadający rytm, ostry flirt, łatwa zguba. (Maja Kozłowska)

Przeczytaj: „Przyjęliśmy koronawirusa do zespołu, jako naszego szóstego muzyka” – wywiad z Jinte Depezem z zespołu Balthazar

Jorja Smith – Digging

W 2021 roku Jorja Smith mogła się pochwalić naprawdę solidną premierą, jaką był jej drugi album – Be Right Back. Album, dzięki któremu – przyznaję się – poznałam ten brytyjski fenomen współczesnego R&B. Ja chyba po prostu lubię utwory z wyraźnie podkreśloną, basową perkusją, bo Digging to już kolejna tego typu propozycja ode mnie w tym zestawieniu, ale posłuchajcie sami i spróbujcie nie pobujać się do tego vibe’ującego motywu. No przecież się nie da! (Weronika Szymańska)


Klimatyczny 2021 w światowej alternatywie. Oto najlepsze albumy!

Monotematyczny POP na świecie. Oto najlepsze albumy 2021 roku!

Monotematyczny POP na świecie. Oto najlepsze albumy 2021 roku!

Alternatywa w 2021 obrodziła wyjątkowo szczodrze – artyści wydali świetne albumy i bardzo dobre single, spośród których praktycznie niewykonalne było wybrać ścisłe TOP. Niemożliwe jednak się dokonało, więc oto są – najlepsze utwory minionego roku. Zobacz także Nowe seriale, na które warto czekać w 2024 roku Hania Rani zagrała Tiny Desk Concert w ramach prestiżowej […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →