Ukryte smaczki w „Malibu Barbie”. Porozmawialiśmy z reżyserem klipu 2020
Obserwuj nas na instagramie:
Drugi singiel clubu2020 pojawił się w sieci w czwartek – najpierw na streamingach, a kilka godzin później na YouTube. W tym drugim przypadku towarzyszył mu widowiskowy klip wyreżyserowany przez Maca Adamczaka.
Easter eggi ukryte w teledysku 2020
2020 kroczy wcześniej wytyczoną drogą, którą ogłosili w grudniu za pomocą niby-excelowej rozpiski. Po drodze czeka nas jeszcze kilka niespodzianek, ale wiadomo już, że 10 marca pojawi się płyta Club2020. Tytułowy singiel w zeszłym miesiącu mocno rozgrzewał słuchaczy, a teraz przyszła pora na drugi track spod znaku ekipy 2020.
Nie ukrywajmy – ten refren szybko wpada w ucho, ale dzięki teledyskowi Malibu Barbie wpada też w oko. Powodem jest nie tylko obecność znanych twarzy i jednej z najwybitniejszych polskich aktorek, ale samo wykonanie – pełne kolorów, wątków, pomysłów i odniesień. Postanowiliśmy przyjrzeć się tym ostatnim, zapraszając do rozmowy reżysera klipu, Maca Adamczaka. Opowiedział nam o pracy nad Malibu Barbie, a przede wszystkim zdradził kilka easter eggów, które wraz z ekipą umieścił w teledysku.
Rozmowa z Macem Adamczakiem, reżyserem teledysku Malibu Barbie:
Taco został Kenem, Young Leosia bohaterką gry – w twoim klipie do Malibu Barbie aż roi się od różnych koncepcji.
Mac Adamczak: Pomysł był taki, żeby pokazać artystów i raperów z trochę innej perspektywy. Że to zabawki, które wyrzucasz do śmieci po jakimś czasie i wszyscy o nich zapominają. Nikt z nas nie jest przygotowany na porażkę, a ona musi się wydarzyć. Wiedzą, że choć mają swoje 5 minut, to finalnie wszystko minie, nie potrwa wiecznie. Chciałem to przekazać porównując to trochę do historii z Toy Story.
Trudno było zrobić klip z tak różnorodnymi motywami i potem skleić je w całość? Obok kadrów wzbogacanych CGI są m.in. sceny zbiorowe, wyścigi samochodowe i motyw gry komputerowej.
Robienie teledysków to zawsze walka z czasem. Na postprodukcję mieliśmy tylko tydzień, ale warto podkreślić, że miałem zaufaną ekipę. Wszystko działało jak maszyna i dzięki temu udało się to ogarnąć, także pod względem technologicznym. Wsparła nas też sztuczna inteligencja. Dzięki niej lalki rapowały słowa piosenki – czegoś takiego chyba jeszcze nie było.
Dużo tu wizualnych smaczków, ale i sporo lokacji – czy udało ci się wszystkich członków 2020 zebrać razem, czy łączyłeś ich potem w scenach zbiorowych na komputerze?
Nie, co ty, wszyscy byli! Padła data i się dostosowali. Bo jeśli pijesz do kampanii Louis Vuitton, gdzie na zdjęciu Messi gra z Ronaldo w szachy, a tak naprawdę nie było ich w jednym pokoju, to u nas tak nie było xd. Natomiast jeśli pytasz o lokację, to mogę wrzucić prywatny smaczek – jak wiesz, mam na imię Maciek i ten sklep, w którym graliśmy zabawkami nazywał się „Maciuś”, a osiedle widoczne w klipie nosiło nazwę „Króla Maciusia” xd.
A jak doszło do współpracy z Agatą Kuleszą?
Pracowałem kiedyś z Agatą przy jednym klipie. Często wychodzę z taką inicjatywą, żeby wykorzystać w klipach profesjonalistów, którzy mają krótką scenę do zagrania. Wpisuje się to w koncept moich wcześniejszych rzeczy (np. Szafir Maty z gościnnym udziałem Anji Rubik i Tomasza Kota – przyp.red.). Lubię cameo, mieszanie światów – filmowego, raperskiego, modelingowego. Lubię też po prostu pracować z profesjonalnymi aktorami, bo uczę się wtedy filmowania i pracy na planie.
Wróćmy do tematu easter eggów i ciekawostek, które ukryłeś w Malibu Barbie. Mówiłeś już o Toy Story i Królu Maciusiu…
Mam jeszcze jedna prywatną ciekawostkę! Ten misiek, który leży za dziewczynką, a potem jest w scenie z telewizorem, to moja zabawka z dzieciństwa. Ma już 25 lat i wziąłem go ze strychu w Szczyrku. To taki mój autorski podpis i przy okazji prywatna historia do opowiadania ziomkom xd.
Natomiast co do Toy Story, to jest tu niby oczywiste odniesienie – kapelusz Chudego, dinozaur i to, że czasem te lalki rapują, ale jak dziewczynka się nimi bawi, to nie rapują. Ale uwierz, że na początku nie było tego w scenariuszu. Po prostu wyszło samo z siebie, w praniu i ktoś to nagle zauważył. Pewnie cały czas istniało w mojej podświadomości. Scena pierwsza, gdzie jest mnóstwo podobnych do siebie lalek i Taco z narysowanym na pudełku prawdziwym tacosem, też się w to wpisuje. Pamiętasz ten kultowy moment w Toy Story z Buzzem Astralem w sklepie z zabawkami?
Co jeszcze mogliśmy przeoczyć?
Warto wspomnieć o scenie, w której mamy grę komputerową z Leosią, gdzie dron lata za autem i tam na zegarach zamiast MPH (miles per hour – przyp. red.) widnieje jednostka MBH, czyli Malibu Barbie Hour. Albo inny detal, tym razem dla fanów Vice City – w scenie z grą zamiast broni jest róg jednorożca, cukierki zamiast gwiazdek policyjnych, a na mapie ikonka palmy prowadząca do znanego z gry Klubu Malibu. Są też ujęcia z Dwoma Sławami niczym na lekcji informatyki lub tamagotchi utrzymane w stylu Gucci, ale nie chcę zdradzać wszystkich smaczków – trzeba samemu obejrzeć uważnie!
Lubię też scenę, w której Gruby Mielzky tonie w maskotkach, a na ekranie morphują się tam różne postacie. Zostały one stworzone właśnie przez sztuczną inteligencję – OKI jako jeż, Taco w różnych wersjach, Dwa Sławy z Robloxa, Otsochodzi jako Pikachu. 3 sekundy, które były robione przez kilka godzin, ale i tak gigantyczne przyspieszenie procesu. Mam wrażenie, że AI to trend z dużym potencjałem, choć równie dobrze może nam się szybko znudzić.
Drugi singiel clubu2020 pojawił się w sieci w czwartek – najpierw na streamingach, a kilka godzin później na YouTube. W tym drugim przypadku towarzyszył mu widowiskowy klip wyreżyserowany przez Maca Adamczaka. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają […]
Obserwuj nas na instagramie: