Tymek przeskakuje zawieszane przez siebie poprzeczki – recenzja płyty „Popularne”
Obserwuj nas na instagramie:
Szósty krążek Tymka śmiga na słuchawkach, aż miło. Płyta siadła, ale nie da się ukryć, że jednak ma też swoje bolączki, które dosyć mocno się uwydatniają.
Tymek – od rapera do piosenkarza
Tymek w dosyć krótkim czasie stał się jednym z najpopularniejszych polskich raperów i piosenkarzy jednocześnie. Chociaż jego ksywa, a w zasadzie zdrobnienie imienia, nie dotarło jeszcze aż tak do mainstreamu, tak wśród ludzi troszkę bardziej interesujących się branżą, jest znany. Lubiany? To pewnie zależy. Do długiego czasu sam za nim nie przepadałem, co wynikało pewnie z mojego przeświadczenia o jakiejś gimbotwórczości Tymka. Nie wiem, skąd w głowie wziął mi się taki obraz muzyka, ale dziś jest on już kompletnie inny. Słysząc gdzieś nawet nie tyle co sam utwór, a nawet jakieś wspomnienie o Języku ciała, miałem jakieś małe ciarki żenady.
Teraz przy okazji Popularnych przekonałem się, że Tymek po prostu może robić z muzyką, co chce. Że gdzieś w tych jego zmianach stylu jest jakiś pierwiastek porządku i naturalności. No bo jak inaczej można nazwać to, jak różne są od siebie krążki opolanina, a jednak brzmi to na normalne i niewymuszone?
To ma tylko bujać publikę
Pierwsze, co trzeba wiedzieć o Popularnych to to, że ten krążek powstał po to by bujać. By rozbrzmiewał w klubach, na parkietach i imprezach. Jest on naturalną kontynuacją płyty Klubowe, której tytuł mówi sam za siebie. Początkowy zamysł niezbyt mnie przekonywał, bo często w takich przypadkach mamy do czynienia po prostu z odcinaniem kuponów. W tym przypadku jest jednak inaczej, a bez znajomości trzeciego albumu Tymka na spokojnie możemy też przysiąść czy raczej przytańczyć do nowego wydawnictwa.
Raper zaprosił na krążek szereg producentów, których zadaniem było zinterpretowanie klubowego brzmienia. Takie rozwiązanie z pewnością pozwoliło uniknąć mniejszej lub większej odtwórczości, co mogłoby wystąpić w przypadku jednego producenta robiącego całą płytę. I tak mamy tu wwiercający się w głowę bit Barnima w Deweloperze, czysto taneczny motyw Urbańskiego w Sophii Loren, nieco jakby zblazowany, zahaczający o elementy techno instrumental Magiery w Pleasure, czy czerpiący z południowoamerykańskich tańców podkład autorstwa BeMelo w Dziecku. Najbardziej wyróżniającym się jednak bitem na Popularnych jest zdecydowanie ten, który wyszedł spod ręki 1988, bo utwór Frisbee budzi ponownie w Tymku rapera – jest momentami chamski i agresywny. Warto także na dłużej zatrzymać się przy Beethovenie i posłuchać, co nawywijał tam Barto Katt.
Tymek – Beethoven | POPULARNE prod. Barto Katt
Na pełnym luzie
Jeśli szukacie jakichś ambitnych, przekminionych linijek, to Popularne nie są dla Was. Tymek sam z resztą informuje o tym w kawałku Marylin Monroe, kiedy swoim leniwym flow szczerze oznajmia:
Nie wczuwaj się w to co tu mówię
Bo Klubowe ma tylko bujać publikę
Skoro jest to krążek do bujania, to raczej nie będziemy zastanawiać się nad głębszym znaczeniem tego czy tego wersu. Jest co prawda kilka ciekawych linijek, ale umówmy się: nie jest to Szekspir. Wszystko w dodatku jest zamknięte w bańce tematycznej, na którą składają się rzecz jasna imprezy, hajs, sława i dziewczyny. Teksty są przez to powtarzalne i jeśli chcecie odpalić sobie Popularne na przykład w podróży czy przy okazji innej czynności, która nie wymaga zaangażowania i może zwrócić Waszą uwagę na tekst, to płyta może wtedy zmęczyć. Szkoda też w sumie, że Tymek nie pokusił się o położenie większej ilości linijek po włosku, bo przy tym koncepcie mogłoby to wyjść ciekawie.
Linijki Tymek dostarcza na różne sposoby: raz na pełnym luzie, jakby od niechcenia, innym razem przyspiesza i leci na bicie nie biorąc jeńców, a jeszcze innym razem po prostu śpiewa. W każdym sposobie wypada bardzo dobrze i naturalnie, czemu pomaga także jego przyjemny głos oraz tu i tam podążający za nim autotune w różnych konfiguracjach.
Mam też mały niedosyt, jeśli chodzi o obsadę tego albumu, a właściwie jej brak. Nie mówię tu rzecz jasna o producentach, bo ci wykonali kawał dobrej roboty, ale o gościnkach na wokalu. Krążek jest dosyć długi – 17 kawałków przekłada się na 50 minut i taka opcja pewnie jakoś urozmaiciłaby płytę tej długości. Czy album mógłby w takim razie być krótszy? Moim zdaniem tak. Jak już wspomniałem, producenci odwalili kawał dobrej roboty, ale mimo wszystko conajmniej cztery piosenki z krążka powinny moim zdaniem wypaść. Szczęście lub nie, nie ja o tym decyduję.
Tymek ma chill i tak zostanie
Popularnymi Tymek udowodnił, że teraz może robić w zasadzie co chce. Po ejtisowym Piacevole powrócił do klimatów, które przyniosły mu rozgłos i raczej mu to nie zaszkodzi. Gdyby jutro czy pojutrze wypuścił jakiś jazzowy kawałek albo coś w stylu country, to nawet by mnie to nie zdziwiło. Bo może sobie na to pozwolić i mało kto mu coś zarzuci. Bo, cytując jego samego, robi zajebistą muzę na pełnym luzie. I oby tak pozostało.
Popularne – tracklista albumu:
- Haker | prod. Nocny
- Beethoven | prod. Barto’cut12
- Marilyn Monroe | prod. Foux
- Deweloper | prod. Barnim
- Pleasure | prod. Magiera
- Il diavolo veste prada | prod. Kubi Producent
- Pokemony | prod. 2latefor
- Sophia Loren | prod. Urbanski
- Dziecko | prod. Bemelo
- Pa’lante | prod. Deemz
- Cielo blu | prod. Favst
- Myszka Miki | prod. Pham
- Popularne | prod. Kacezet
- Plastik | prod. Papa Pedro
- Frisbee | prod. 1988
- After | prod. Clearmind
Tymek na koncercie w Poznaniu
Tymek już 29 sierpnia zagra na Nocnym Targu Towarzyskim w Poznaniu. Bilety dostępne są na stronie Biletomat.pl.
Szósty krążek Tymka śmiga na słuchawkach, aż miło. Płyta siadła, ale nie da się ukryć, że jednak ma też swoje bolączki, które dosyć mocno się uwydatniają. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i […]
Obserwuj nas na instagramie: