Typujemy Oscary 2023. Kto powinien dostać statuetkę, a kto faktycznie ją dostanie?
Obserwuj nas na instagramie:
95. gala wręczenia Oscarów już niedługo – zwycięzców poznamy w nocy z 12 na 13 marca. Jeśli macie swoje typy, skonfrontujcie je z naszymi i tym, co według nas zapewne postanowi Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej.
Trudna sztuka oscarowego typowania
Jeżeli interesujecie się Oscarami, dobrze wiecie, że tak naprawdę trudno przewidzieć zwycięzców w poszczególnych kategoriach. Jasne, można mieć do tych nagród sporo zastrzeżeń, zarzucać Akademii tendencyjność i próbę przypodobania się określonym grupom, a z drugiej strony ignorancję i kolesiostwo. Ale prawidłowo wytypować wszystkich laureatów? Graniczy to z niemożliwością. Zawsze zdarzają się szokujące zaskoczenia i niezrozumiałe decyzje – i w tym roku zapewne będzie tak samo.
Budżety, kampanie i prawdzie szanse
Postanowiliśmy jednak na spokojnie prześledzić kilka najważniejszych kategorii, by zastanowić się, kto ma realne szansę na statuetkę. Przy okazji wskażemy, kto naszym zdaniem najbardziej w tym roku zasługuje, na Oscara – pomijając budżety, wielkie kampanie promocyjne i to, ile osób faktycznie widziało filmy.
Oscary 2023 – kto dostanie nagrodę, a kto naprawdę na nią zasługuje?
Najlepszy film:
Zaczynamy od najmniej przewidywalnej oscarowej kategorii. Tradycyjnie nominowanych jest 10 produkcji. Są wśród nich zarówno widowiskowe blockbustery (w tym dwa najbardziej dochodowe filmy ostatnich lat), psychologiczne dramaty oraz międzynarodowe koprodukcje czy nawet film zagraniczny. Kto powinien dostać Oscara? Jeśli to my mielibyśmy głos, celowalibyśmy w filmy, które szczerze zaskoczyły nas swoją oryginalnością i zapewniły unikatową kinową rozrywkę – W trójkącie lub Wszystko wszędzie naraz. Nie obrazimy się jednak, jeśli Oscara dostanie przejmujące Na zachodzie bez zmian – mocno prawdopodobne, że to właśnie ten film wybiorą głosujący. Ale prosimy, Akademio, dajmy sobie spokój z Avatarem, Elvisem czy Top Gun. To uznanie, którego te filmy już absolutnie nie potrzebują.
Najlepszy reżyser:
Wytypowanie reżysera czy reżyserki, którzy mogliby dostać Oscara, jest na ogół trudne, bo nie każdy potrafi wyłuskać z oglądanego filmu element ich pracy i należycie go docenić. W tym roku jednak na liście jest 6 nazwisk (w tym jeden reżyserski duet), z których każde z charakteryzuje się unikatowym, łatwo rozpoznawalnym stylem. Niestety to też 6 nazwisk należących do mężczyzn – wybitnych co prawda, choć to naprawdę zaskakujące, że w 2023 roku żadna kobieta nie została w tej kategorii nominowana przez Akademię. Ale skupmy się na tym, co mamy: przewidujemy, że w tym roku po statuetkę sięgnie duet Daniels, który we Wszystko wszędzie naraz całkowicie zredefiniował kino – nie pierwszy raz w swojej karierze, ale tym razem na wielką skalę. To też nasz typ, choć jako fani Rubena Östlunda równie mocno ucieszymy się, kiedy na scenę wyjdzie właśnie Szwed. Co z pozostałymi nominowanymi? Martin McDonagh pokazał ciut za mało, Spielberg zachwycił, ale jemu kolejne Oscary już nie powinny się należeć, a Todd Field chyba jednak za bardzo odleciał. Ale wiadomo – w oscarową noc wszystko jest możliwe!
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa:
Aktorskie kategorie budzą chyba co roku najwięcej emocji. Szczególnie te pierwszoplanowe. Kto w tym roku? Raczej nie Ana de Armas, której kreacja zdecydowanie uratowała Blondynkę ani też nie Michelle Williams z Fabelmanów. Nie wierzymy też w Oscara dla Andrei Riseborough – oddolna inicjatywa i skomplikowana sprawa jej nominacji, o której pisaliśmy TU, to za dużo dla Akademii. A docenienie jej talentu w To Leslie to i tak ogromny sukces. Zostają dwie kandydatki – Cate Blanchett za Tár oraz Michelle Yeoh we Wszystko wszędzie naraz. Akademia zapewne wybierze tę drugą, która zdobywa za film Danielsów nagrodę za nagrodą. My zresztą też – drugi seans filmu utwierdził nas tylko w przekonaniu, że niewiele było w tym roku lepszych ról.
Najlepszy aktor pierwszoplanowy:
Trudna decyzja. Od razu z ręką na sercu przyznamy, że choć Bill Nighy jest na zawsze w naszym sercu, to nie widzieliśmy Living. Podejrzewamy jednak, że to świetna rola, ale nie ma co typować w ciemno. Patrząc na nominowanych i znając historię Oscarów wydaje się, że Akademia może docenić któreś z dwóch przeobrażeń totalnych. Czy wybiorą więc Austina Butlera jako Elvisa, który otrząsał się miesiącami ze swojej roli i nie mógł pozbyć się akcentu, czy raczej Brendana Frasera, który w glorii i chwale powrócił do Hollywood intensywną, fizyczno-dramatyczną rolą w Wielorybie? Stawiamy na Frasera. Nam natomiast, choć wyznajemy też kult Colina Farrella, szczególnie w uniwersum Martina McDonagh, tylko jeden kandydat wydaje się tu właściwy – to, co Paul Mescal zrobił swoją grą w Aftersun zasługuje na niejedną statuetkę. Intensywna, choć przy okazji bardzo subtelna rzecz – szerzej pisaliśmy o niej TU.
Najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy:
Tu trudno nie być patriotą – IO i tylko IO. Film Skolimowskiego powinien i musi dostać Oscara. Kolejny sukces i kolejny zastrzyk energii dla rodzimej kinematografii jest Polsce bardzo potrzebny. A kogo wybierze Akademia? Jeśli nie zdecydują się na ryzykowny ruch i Oscar za Najlepszy film nie przypadnie międzynarodowej koprodukcji Na zachodzie bez zmian, to najprawdopodobniej film Edwarda Bergera zatriumfuje w kategorii międzynarodowej. Szans nie ma raczej Argentyna, 1985 – widzieliśmy, doceniamy, ale to chyba zbyt przytłaczające i hermetyczne dzieło, żeby zostało docenione podczas największego święta Hollywood.
Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny:
Prawda jest brutalna – filmy dokumentalne nie są podczas rozdania Oscarów najważniejsze. Jest w tej kategorii, wypełnionej często prawdziwymi problemami i dramatami, coś kompletnie niepasującego do świata wielkiego Hollywood. Ale trzeba też przyznać, że każdy fan kina czeka z niecierpliwością na decyzję Akademii. W tym roku do walki stają: opowieść o trudnym życiu w Nowym Delhi (Wszystko, co żyje), historia tymczasowego domu dziecka, położonego w samym środku ukraińskiej strefy wojennej (Dom z drzazg), portret lidera rosyjskiej opozycji i więźnia politycznego Aleksieja Nawalnego (Navalny), dokumentacja upadku rodziny Sacklerów (Całe to piękno i krew) oraz niesamowity film o życiu pary wulkanologów (Wulkan miłości). Od razu powiemy, że ten ostatni film szczególnie skradł nasze serca, ale Akademia wybierze zapewne coś bardziej dotykającego współczesnych problemów świata – np. Dom z drzazg. I to wcale nie jest zły wybór!
Kilka pozostałych kategorii w skrócie:
Wśród drugoplanowych ról męskich i kobiecych typujemy obsadę Wszystko wszędzie naraz – i taki też pewnie będą głosować członkowie Akademii. Ke Huy Quan, Jamie Lee Curtis czy Stephanie Hsu: któreś z nich na pewno wróci do domu ze statuetką. Oscara za scenariusz oryginalny powinni dostać Danielsowie za Wszystko wszędzie naraz (i tak też się stanie) lub Ruben Östlund za W trójkącie. Scenariusz adaptowany przypadnie Na zachodzie bez zmian. Adaptacja Remarque’a wyróżniona zostanie też za zdjęcia James Friend – taką przynajmniej mamy nadzieję. Jeśli zaś chodzi o animację, to Pinokio Guillermo Del Toro zapewne zmierzy się z To nie wypanda. Dwa największe filmy w tym zestawieniu prawdopodobnie pokonają malutkiego Marcela muszelkę w różowych bucikach (nasz typ), ale pamiętajmy, że to wciąż Hollywood, a nie SXSW czy Sundance.
95. gala wręczenia Oscarów już niedługo – zwycięzców poznamy w nocy z 12 na 13 marca. Jeśli macie swoje typy, skonfrontujcie je z naszymi i tym, co według nas zapewne postanowi Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy […]
Obserwuj nas na instagramie: