Nowa k-popowa grupa Aespa – SM Entertainment znowu odleciało?
Obserwuj nas na instagramie:
SM Entertainment ogłosiło debiut nowego girlsbandu Aespa. Jednak koncept grupy, opierający się o stworzenie avatarów członkiń zespołów, nie został ciepło przyjęty przez k-popową społeczność. Co dokładnie planuje koreańska wytwórnia i czemu nie podoba się to fanom?
Aespa – a o co w ogóle chodzi?
SM Entertainment – wytwórnia, która jest odpowiedzialna za takie tuzy k-popowego rynku muzycznego jak EXO, Red Velvet czy NCT, ogłosiła debiut nowej grupy. Czteroosobowy kobiecy zespół pod nazwą Aespa ma wystartować 17.11, wydając singiel Black Mamba. Przedstawiono już wszystkie członkinie – Koreanki Karinę i Winter, Chinkę Ningning oraz Japonkę Giselle. To jednak nie wszystkie postacie, które związane są z zespołem. Zespół będzie się bowiem składał także z avatarów dziewczyn. Członkinie rzeczywiste i ich cyfrowe alter ego mogą wchodzić ze sobą w interakcje przez SYNK – rodzaj platformy lub mediów społecznościowych.
Jeżeli po przeczytaniu tego, zastanawiacie się „po co to wszystko?”, nie jesteście sami. SM Entertainment jest znane z zamiłowania do skomplikowanych konceptów, które nie zawsze spotykają się z uznaniem. W przypadku Aespa jest dokładnie tak samo.
SM jest spóźnione. Aespa to nic nowego.
Obserwując poczynania SM Entertainment, ma się wrażenie, że wytwórnia jest przekonana, że ogłaszając Aespa dokonuje przełomu nie tylko w świecie k-popu, ale i całego rynku muzycznego. Koncept wirtualnych gwiazdy popu to jednak nic nowego. Zrodził się wraz z syntezatorami śpiewu – tzw. vocaloidami – w 2007 roku. Do ich promocji stworzono postać anime – Hatsune Miku. Na pewno kojarzycie animowaną postać w mundurku z turkusowymi kucykami, która macha porem śpiewając dziwaczną , fińską piosenkę Ievan Polkka. To właśnie Hatsune Miku. Aespa to jednak nie vocaloidy, a wirtualne avatary prawdziwych idoli. To także nic nowego. W 2018 roku stworzono grupę K/DA, w której pod postacie z League of Legend głos podkładają prawdziwe wokalistki, w tym członkinie k-popowej grupy G(I)-dle.
Aespa już jest porównywana do K/DA, które niedawno wróciły z nowym singlem. Niestety nowy projekt SM nie wypada dobrze na tle zespołu osadzonego w świecie LoLa – przynajmniej, gdy porównamy aspekt wizualny. Za K/DA odpowiedzialne jest amerykański gigant rynku gier komputerowych – Riot Games, który z pewnością ma większe zaplecze technologiczne i większe doświadczenie w tego typu projektach. Avatary z Aespy wyglądają na tle K/DA raczej skromnie i płasko.
Aespa nie jest pierwszym źle odebranym konceptem
Aespa nie jest pierwszym zespołem w stajni SM Entertainment z oryginalnym konceptem. Wytwórnia jest znana z dziwacznych pomysłów. Członkowie ich supergrupy EXO mają przypisane moce takie jak uzdrawianie, czy telepatia, dzięki którym mają chronić drzewo życia. NCT pomyślany był jako zespół, który ma mieć nieograniczoną liczbę członków, występujących w podgrupach, które byłyby osadzone w miastach na całym świecie. SM znane jest także z niekonsekwencji w podejściu do tych konceptów. Nie stanowią istotnej części w budowaniu narracji wokół zespołów, a czym więcej czasu mija od debiutu, tym koncept wydaje się coraz bardziej zapomniany. Osoby niezaangażowane w fandom mogą nawet nie być świadome ich istnienia. Gdy je odkrywają reakcją jest zwykle konsternacja.
Innym zespołem SM, którego koncept nie został dobrze przyjęty było SuperM – grupa składająca się z najpopularniejszych muzyków wytwórni. Firma komunikowała ich jako avangersów k-popu. Wywołało to zażenowanie u wielu fanów k-popu (i Avangersów). Pisaliśmy o tym w zeszłym roku – sprawdźcie tutaj. Wydaje się, że SM przez tę megalomanię, skazuje własne dzieci na niechęć ze strony fandomu jeszcze przed debiutem.
Avatary mają finansowy sens?
SM Entertaiment może mieć jednak całkiem przyziemny cel w wykreowaniu wirtualnych postaci w projekcie Aespa. Najsilniejszym, ale zarazem najsłabszym ogniwem każdego zespołu są jego członkowie. Zastąpienie ich jest niemożliwe lub bardzo trudne, a ich czas jest ograniczony i nie mogą być w wielu miejscach na raz. Wyrenderowane przez komputer postacie nie mają tego problemu. To zwiększa ilość projektów, w które można zaangażować zespół – część zrealizują prawdziwe członkinie, a pozostałą graficy i programiści ożywiając ich avatary. Więcej projektów oznacza zaś więcej pieniędzy.
Nie jest to zresztą nowy pomysł. Big Hit Entertainment od dawna rozdziela kontrakty reklamowe pomiędzy BTS, a BT21 – animowane postacie stworzone przez członków boysbandu. Lista firm, które miały kolaboracje z komiksowymi bohaterami Bangtanów, jest długa. Warto wymienić choćby Anti Social Social Club, Converse czy Dunkin’ Donuts.
Avatary – rozpoznawane i lubiane przez fanów, to też szansa na większy sukces gier, komiksów i animowanych seriali. Tu też warto przykład BTS, których wytwórnia wypuścił kilka gier na urządzenia mobilne, w tym taką, w którą fani mogą się wcielić w menagera zespołu. Dostępny jest też komiks, który nawiązuje do historii stanowiących tło wielu teledysków grupy, a obecnie trwają pracę nad serialem.
Większość grup wytwórni miała takie trudne początki. EXO, Red Velvet, czy SuperM – wszystkim tym grupom k-popowy fandom wieszczył brak powodzenia jeszcze zanim rozbrzmiała pierwsza nuta ich debiutanckiego singla. Wszystkie okazały się jednak wielkim komercyjnym sukcesem. Czy tak będzie też w przypadku Aespy? Z pewnością tak. Koncept nie jest przecież najważniejszym składnikiem k-popowego zespołu. Jeśli muzyka będzie dobra, z pewnością będziemy jej słuchać. SM Entertainment umie robić zespoły, nawet jeśli nie może się powstrzymać i musi doprawić je dziwacznym konceptem.
SM Entertainment ogłosiło debiut nowego girlsbandu Aespa. Jednak koncept grupy, opierający się o stworzenie avatarów członkiń zespołów, nie został ciepło przyjęty przez k-popową społeczność. Co dokładnie planuje koreańska wytwórnia i czemu nie podoba się to fanom? Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i […]
Obserwuj nas na instagramie: