“Heartstopper”: bardzo trudno jest być sobą [recenzja]
Obserwuj nas na instagramie:
Heartstopper nie będzie serialem historycznym jak Gra o Tron, ale będzie za to comfort show dla wszystkich, którzy zmagają się ze swoją własną emocjonalną bombą.
Heartstopper – najpiękniejsze nastoletnie love story
Dawno nie oglądałam serialu, który byłby tak czysty. Tak wrażliwy, tak bardzo niewinny, tak bardzo pure – z jakiegoś powodu to angielskie słówko i nawet sposób jego wymowy idealnie oddaje klimat Heartstopper. Produkcji kojącej, sycącej, odżywczej, pełnej. Budują ją tylko ciepłe wyrażenia, a kojarzy się z nią wszystko, co miłe i okrągłe. Sedno sprawy, nastoletnia miłość i cyk, już wiemy, skąd ten delikatny, ostrożny wizerunek.
Ale… Nie do takich seriali o nastolatkach przywykliśmy. To norma, że maturzystów grają aktorzy po trzydziestce, a w fikcyjnych liceach dzielą się rzeczy, których ludzie nie robią w takiej częstotliwości lub nie w tak niewielkim przekroju towarzystwa. Seksualność jest przerysowana – i choć sama cielesność i jej ukazywanie szkodliwe nie sa, tak sposób, w jaki to odbywa się na ekranie – być już może.
I tak z gąszcza Plotkar, Riverdale i Szkoły dla elity, na Netlifxie wyłania się serial Heartstopper na podstawie komiksu Alice Oseman. Absolutnie urocza, nastoletnia historia miłosna, która jednak adresowana jest… do wszystkich. I tak, pewnie silniej odbije się na dorastającej osobie niż na kimś dojrzałym z poukładanym życiem uczuciowym, lecz niezmiennie pozostaje ważna, potrzebna oraz pomocna. Dla jednego będzie tylko miłym punktem wieczoru. Dla drugiego kołem ratunkowym, a dla trzeciego wskazówką – jak rozmawiać, jak być, jak współodczuwać.
Przeczytaj: Nowy Percy Jackson oficjalnie obsadzony
Co się stało, gdy Charlie spotkał Nicka
Fabularnie historia jest banalnie prosta. Charlie Spring (Joe Locke) poznaje Nicka Nelsona (Kit Connor) i… zakochuje się w nim. Chłopcy pozornie zdają się swoimi przeciwieństwami – Charlie jest nieśmiałym uczniem i wyoutowanym gejem, natomiast Nick to gwiazda szkolnej drużyny rugby, zawsze otoczony wianuszkiem równie popularnych przyjaciół. Między bohaterami tworzy się jednak nić porozumienia, która stopniowo eskaluje w prawdziwe i szczere uczucie. Oparte na przyjaźni; motylki w brzuchu i iskierki wybuchały, lecz nigdy nie stanowiły jego trzonu. Główny plot serialu to opowieść o nich – o chłopcach, o tym, jak rodziły się w nich emocje, o tym, jak im obu – z różnych przyczyn, trudno było się z nimi uporać i je zrozumieć.
Heartstopper jest o uczuciach, akcja płynie powoli i swoim tempem. Pod tym względem może nieco przypominać Normalnych ludzi, bo w obu tych serialach na piedestał wyniesiono prostotę. Najmniejsze gesty i spojrzenia, sposób, w jaki mówili sobie “cześć”, co brzmiało tak, że nie miało się wątpliwości, że ci chłopcy są dla siebie całym światem. I tyle by wystarczyło, by serial był atrakcyjny dla widza. Ładny wizualnie, szczery, skonstruowany na detalach, grany oddechem i pojedynczym mrugnięciem. Pod emocjami została jednak rozłożona cała siatka, przez którą przeciekają nakładające się na siebie i ściśle powiązane wątki. Znalazło się tam dość miejsca, by poruszyć kwestie akceptacji, wiary w siebie, niskiej samooceny, niepewności co do własnej tożsamości, strachu przed coming outem.
Bo wiecie, wyjście z szafy wcale nie kończy się na dumie. Finisz nie prowadzi bezpośrednio do pride’u: po drodze wciąż stoi całe mnóstwo przeszkód. Heartstopper uwydatnia zmagania queerowych osób, bo nie można tu mówić tylko o młodzieży, i uwypukla je – nawet nie poprzez negatywnych bohaterów, a poprzez rozterki protagonistów.
Heartstopper – jesteśmy w tym razem
Na pierwszym planie Heartstopper są Charlie i Nick oraz ich rozwijająca się relacja, która znakomicie demonstruje, z czym mierzą się wszystkie osoby identyfikujące się jako queer lub po prostu będące w queer związku. Ich zauroczenie nigdy nie będzie tylko zauroczeniem, ponieważ nie obędzie się bez obrandowania. Jeszcze przed fazą właściwego związku – nawet “spotykanie się” rodzi problemy, które wywołują u nich obu kołowrotek uczuciowy. Nick traci swoją stabilność, podważa swoje “ja”, gubi się, po prostu się boi – zmian, które są nieuchronne. Ukrywanie uczuć przekłada się na cierpienie w dwójnasób. On potrzebuje odetchnąć i podzielić się tym z kimś, kto zrozumie, a jednocześnie, panicznie obawia się, że cały świat, który zna, runie. Charlie, pogodzony z tym, kim jest, również źle się czuje ograniczony sekretem. I nawet, gdyby nie unosiło się nad nim widmo krzywej relacji z Benem (Sebastian Croft), to ukrywanie się byłoby po prostu bolesne. Zrozumiałe, owszem – bo Charlie robi wszystko, by Nick czuł się w ich relacji komfortowo (odwrotnie też to działa) – ale nadal, bolesne.
Heartstopper jest o zrozumieniu
Heartstopper ilustruje to, jak nawet najbardziej niewinna i dobra relacja może wymagać ogromnych poświęceń. Nick i Charlie faktycznie poświęcają się i choć dąży to do happy endu, przeszkody, które się przed nimi piętrzą, wydają się nie tyle co nie do pokonania, co zwyczajnie przytłaczające. Żaden z nich nie ma lepiej, żaden nie ma gorzej, żaden nie startuje z innego miejsca. To, co jest ciężkie dla Nicka, jest ciężkie dla Charliego. To, co uwiera Charliego, uwiera też Nicka.
Serial Netflixa wyjątkowo taktowanie prowadzi widzów poprzez etapy odkrywania i akceptowania siebie. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie tak dokładny research, tak wyraźne zaakcentowanie biseksualności – gdyż w kulturze (filmach, serialach, literaturze) wciąż niewielu jest jej przedstawicieli. Wybrzmiało to dobitnie i świadomie: nie jako ucieczka i zaprzeczenie homoseksualności, a jako akceptacja, że – tak, podobają mi się i chłopcy i dziewczyny. I że to jest najzupełniej w świecie normalne.
Oprócz tego, że serial pełni funkcję heart-warming kocyka, ma w sobie nienarzucający się aspekt edukacyjny. Nienachalność morałów buduje ich wartość, a powiedziałabym, że dla społeczności LGBT (i nie tylko) taki Heartstopper będzie serialem ważniejszym i pomocniejszym od Sex Education. W żadnym wypadku nie są to produkcje do porównywania (podobnie zresztą jak Young Royals), lecz pewne aspiracje SE skłoniły mnie do tej refleksji. Heartstopper oprócz przedstawicielstwa, dał swoim bohaterom ogrom wyrozumiałości. Tak wygląda serial, który się przeżywa, nie tylko ogląda.
Heartstopper | Official Trailer | Netflix
Heartstopper nie będzie serialem historycznym jak Gra o Tron, ale będzie za to comfort show dla wszystkich, którzy zmagają się ze swoją własną emocjonalną bombą. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia […]
Obserwuj nas na instagramie: