Gdzie byłby Mata, gdyby nie hajs, Wojewódzki i Tata? – komentarz Marceli Świetlik
Obserwuj nas na instagramie:
Internet eksplodował. Karta na czasie zdobyta w przeciągu kilku godzin. Patoreakcja w mgnieniu oka stała się najbardziej komentowanym kawałkiem w polskim rapie od dawna. Mata tańczy na językach dziennikarzy, dostawców pizzy i wszelkiego sortu influencerów. Na rapie nagle znają się wszyscy. Z facebuczka niedługo dowiesz się, że nawet zatwardziałe kuce z Twojej ekipy słuchały już Reedukacji, gdy Ty jarałeś się Antykozakiem Palucha…
Mata – bananowy fenomen czy wymuskany produkt?
Na temat Młodego Matczaka napisano już więcej niż na temat niejednego wybitnego albumu, który zrewolucjonizował swój gatunek. Zeszłoroczny maturzysta z dnia na dzień stał się pierwszoplanową postacią polskiej sceny hip-hopowej. Wydawałoby się, że całkiem zasłużenie. Młody skandalista, głos pokolenia, który obnażył patologiczne zwyczaje swoich bananowych rówieśników. Tego było trzeba, hip-hop musiał odnaleźć się w nowych warunkach, w których świeżo wydropione Jordany znaczą o wiele więcej niż czarna polówka Hirka Wrony z lekko zapomnianym logiem Stoprocent. Takie mamy czasy.
Ucieczka w dywagacje na temat zwyczajów młodych pokoleń nie daje nam odpowiedzi na najbardziej palące pytanie ostatnich dni – jaka ta Patoreakcja w końcu jest? Powiedzmy sobie to szczerze, ten numer to niezwykle wymuskany, mało odkrywczy producencko (nie ma tu rewolucyjnych kompozycyjnie patentów czy flow z innej galaktyki, a jedynie dobrze znane i działające rozwiązania dźwiękowe) banger. Niesamowicie bujający, dopieszczony produkt, za którym już na pierwszy rzut oka widać, że stoją niemałe pieniądze. Nie można doczepić się owianego legendą braku autentyczności, bo chłopak nigdy nie twierdził, że jest inaczej niż nawija. Hajs się zgadzał od początku, czemu miałoby go i tym razem zabraknąć.
Mata – Patoreakcja
Głos młodego pokolenia. No właśnie, jaki głos?
W dyskusji na łamach poważnych periodyków pokroju Polityki przyjęło się nazywać Matę głosem nowego pokolenia. Sam, wychowany w dużym mieście, ukończywszy renomowane bananowe liceum, nie raz słyszałem z ust moich moich ziomków stwierdzenie „Patointeligencja to ja! To my!”. Spoko, ale co to tak naprawdę znaczy?
Hip-hop od zawsze był subkulturą o silnej nadbudowie społeczno-politycznej. Muzyką, zrodzoną z nierówności społecznych, rasowych i klasowych. Antyestablishmentową, niosącą za sobą nową jakość – egalitarny głos sprzeciwu. Zarówno na gruncie amerykańskim, jak i tym naszym. Gdzie scratche, sample, b-boying i graffiti spadły niczym kultura cargo, mniej więcej razem z cegłami Muru Berlińskiego.
I właśnie tego u Maty mi brakuje. Tej kontestacji zastanej rzeczywistości, która nie jest dla wszystkich równie kolorową bajką, w której chodzi się w Supreme, a wypłatę ojca próbuje się przećpać. Rozumiem, że samo określenie „patointeligencja” ma w zamyśle stygmatyzację, ale wciąż nie jest to propozycja nowej jakości. Macie bliżej do, że posłużę się kalką językową, potwierdzacza niż pariasa. A Patoreakcja tylko potwierdza moje diagnozy. Zamiast budować nowy słownik, głos młodego pokolenia utwierdza zastany porządek boomerską postacią Kuby Wojewódzkiego. A pomyśleć, że 10 lat temu, przywoływany zresztą przez autora Patoreakcji Włodi nawijał: „Celebrytów, kumpel do kieliszka / Nie to nie ja, nie smakuje mi Cristal”.
To jest ten Mata głosem młodego pokolenia czy nie jest? Rozkmin na temat “Patoreakcji” ciąg dalszy…
Obserwuj nas na instagramie: