Kadr z filmu

Dziki Zachód na bicie Jaya-Z – recenzja filmu “Zemsta rewolwerowca”


10 listopada 2021

Obserwuj nas na instagramie:

Jeymes Samuel to muzyk, producent i kompozytor, znany bardziej ze swojego studyjnego pseudonimu The Bullitts. Do tej pory pracował m.in. przy ścieżce dźwiękowej Wielkiego Gatsbyego, ale teraz, wspierany przez byłego dyrektora generalnego Def Jam Recordings, wyreżyserował swój pierwszy film o większym zasięgu. Choć Zemsta rewolwerowca to nie jest kino najwyższych lotów, to na pewno jedna z ciekawszych propozycji Netflixa w tym roku.  

Pod batutą Jaya-Z

Shawn Carter, szerzej znany swoim fanom jako Jay-Z, to główny producent nowego westernu Netflixa, który bardzo mocno przesunął klimat filmu na swoją stroną. Razem z reżyserem Zemsty rewolwerowca, czyli Jeymesem Samuelem, pracował już zresztą przy ścieżce dźwiękowej Wielkiego Gatsby’ego, który miał dwie nominacje do Oscara. Choć westernowi giganta streamingowego taka nominacja nie grozi, muzykom udało się stworzyć nietuzinkowy filmowy klimat, który bardziej przypomina potężny teledysk, niż klasyczną historię prosto z Dzikiego Zachodu. Według tego co można przeczytać w wywiadach z twórcami, już od samego początku stawiano w tej produkcji na unikalny soundtrack. Zazie Beetz, odgrywająca jedną z głównych ról, mówiła w wywiadzie, że Samuel w scenariuszu umieszczał nuty, które miały pomagać synchronizować muzykę z wydarzeniami i akcją oglądanymi na ekranie. Jednak skupienie się na muzycznej stronie produkcji zbyt mocno pochłonęło twórców, którym umknęły drobne, choć widoczne błędy.

Zemsta rewelwerowca kadr z filmu
“Zemsta rewolwerowca”, materiały prasowe

Bez protagonistów

Zemsta rewolwerowca to historia Nata Love’a (Jonathan Majors, Lovecraft Country), którego chęć vendetty jest siłą napędową całej historii. Choć sam nie jest świętym, uważa się za bohatera, który zabija jedynie tych, którzy na to zasłużyli. Jego chęć polowania na bandytów Dzikiego Zachodu zwiększa się, kiedy z pancernego pociągu zostaje odbity jego największy wróg: Rufus Buck (Idris Elba, Luther). Zderzenie dwóch antybohaterów i niezwykle niebezpiecznych rewolwerowców na ich usługach jest tylko kwestią czasu.

Zemsta reweolwerowca kadr z filmu
“Zemsta rewolwerowca”, materiały prasowe

Wszystko i nic

Mimo tego, że najnowszy hit Netflixa jest jedną z najciekawszych propozycji w tym roku, na pewno bardzo źle zostanie przyjęty przez zagorzałych fanów westernów. Zemsta rewolwerowca to niestety przekombinowany miszmasz stylów, który sam w sobie nie uzyskuje żadnego charakteru. Jest tam prawie wszystko, co przez wiele lat serwował nam Quentin Tarantino, ale pojawiają się też rasowe pojedynki na strzelby, niczym w Szybkich i martwych Sama Raimi. Są poważne fragmenty nawiązujące do klasyki gatunku, ale tak mocno zabarwione współczesnymi elementami, że trudno traktować je poważnie. Zdecydowanie najmocniejszą stroną produkcji jest jej ścieżka dźwiękowa i pojedynki tytułowych rewolwerowców. Soundtrack faktycznie prowadzi scenariusz za rękę, a także idealnie oddaje klimat “tik tokowego” Dzikiego Zachodu w wizji Shawna Cartera. Trudno też nie pominąć najbardziej charakterystycznego elementu filmu, czyli faktu, że wszyscy aktorzy (poza sceną w “białym mieście”) są czarnoskórzy. Ten zabieg tworzy pewną kulturową klamrę, która nie tylko idealnie pasuje do stylu Samuela, ale też wyróżnia Zemstę na tle innych popkulturowych westernów, czy nawet samego Django.

Zemsta rewolwerowca kadr z filmu
“Zemsta rewolwerowca”, materiały prasowe

Muzyczny Dziki Zachód

W 100% kupuję zamysł Jeymesa Samuela, a jako fan westernów nie mogłem przejść obok tej pozycji obojętnie. Wybaczam też wszelkie błędy i niedociągnięcia, które popełnił w swoim “blockbusterowym” debiucie, ale produkcja nie przejdzie niestety próby publiczności. Pomijając już rasistowskie komentarze, które pojawiają się w niektórych mediach, film po prostu nie trafi do widzów, którzy szukają porządnej strzelaniny spod znaku “colta i ostrogi”.  Szkoda, bo Netflix zapowiedział Zemstę rewolwerowca jako następcę tarantinowskiego Django, a dostaliśmy jedynie półprodukt tego co tak naprawdę mógł nam zaproponować duet Carter & Samuel

Ocena: 6,0/10

Film można już obejrzeć na platformie streamingowej Netflix.

Jeymes Samuel to muzyk, producent i kompozytor, znany bardziej ze swojego studyjnego pseudonimu The Bullitts. Do tej pory pracował m.in. przy ścieżce dźwiękowej Wielkiego Gatsby‘ego, ale teraz, wspierany przez byłego dyrektora generalnego Def Jam Recordings, wyreżyserował swój pierwszy film o większym zasięgu. Choć Zemsta rewolwerowca to nie jest kino najwyższych lotów, to na pewno jedna […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →