Bisów nie będzie. Recenzja albumu Bass Astral x Igo – “Satellite”
Obserwuj nas na instagramie:
Ten album przypomina mi moment na koncercie, kiedy publiczność domaga się więcej, ale organizator nie pozwala zespołowi dalej grać, bo jest już cisza nocna. Satellite to taneczne pożegnanie z Bass Astral x Igo. Załóżcie wygodne buty i celebrujcie ten moment.
Satellite – słodko-gorzka premiera
Satellite od Bass Astral x Igo to dość osobliwa i nietypowa premiera. W zasadzie nie do końca wiadomo, jak do niej podejść. Nie da się ukryć, że odsłuch tej płyty i związane z nim emocje dość mocno zdeterminowała informacja o zakończeniu działalności zespołu i świadomość, że to już ostatni materiał, jaki otrzymaliśmy od duetu Igor Walaszek & Kuba Tracz. Więcej nie będzie.
Zobacz również: Bass Astral x Igo – projekt na boku, który stał się muzycznym fenomenem
Dziwnie się tego słucha nie tylko mając z tyłu głowy myśl, że to już ostatnie, ale również przez wzgląd na fakt, że album ten w dużej części jest już dobrze znany. Dokładnie połowę utworów poznaliśmy przed jego premierą, z czego najstarszy singiel promujący ten krążek – Planets – ma już ponad dwa lata! Kolejne kilka utworów fani duetu znają już z koncertów BAXI – ich pierwotne wersje szczęśliwcy również mogli słyszeć już dwa lata temu. Tak naprawdę mimo trwającego prawie godzinę materiału, finalnie znajdujemy tu niewiele niespodzianek.
Bass Astral x Igo – Planets
Album Satellite i jego popandemiczny kurz
Satellite to jeden z tych albumów, który przeżył pandemię, przeczekując ten mroczny okres na półce z napisem “na lepszy czas”. Lepsze czasy dla rynku muzycznego może i faktycznie nadeszły, ale czy dla tej płyty? Mam wrażenie, że Satellite przeleżało swój najlepszy czas obrastając już nieco kurzem i przekraczając swoją datę “najlepiej spożyć przed”. Cała ta premiera zdaje się być dziś już nieco wymuszona i podyktowana nie tyle chęcią podzielenia się ze słuchaczami nowym materiałem, co czynnikami zewnętrznymi, takimi jak pandemia, czy zakończenie działalności zespołu. Coś na zasadzie “wypada się jakoś pożegnać i nie zostawiać fanów z pustymi rękoma”.
Ale – zostawmy politykę i przejdźmy do meritum, czyli do samej muzyki, która ma szansę uratować tę recenzję i moje mieszane uczucia związane z tym albumem. Takie kawałki, jak znane już Planets, It’s dark czy Bikini to totalne pewniaki i esencja brzmienia Bass Astral x Igo, które znamy od lat. Numery, przy których przetańczyliśmy już nie jeden wieczór i nie jeden pewnie jeszcze przetańczymy. Całość otwiera również genialne Dancing in the dark z Runforrestem na feacie, nad którym zachwycałam się już kilka miesięcy temu, gdy ten utwór ukazał się jako singiel. Miałam wrażenie, że ten numer jest dla BAXI otwarciem jakiegoś nowego rozdziału, w którym ten duet rozwinie jeszcze bardziej skrzydła. Jak się dziś okazuje – przedwcześnie zakończonego.
Bass Astral x Igo – Dancing in the dark
Bass Astral x Igo i powiew świeżości na do widzenia
Prolog tej płyty, który rysuje się w Dancing in the dark – czymś zupełnie świeżym, jeśli chodzi o brzmienie Bass Astral x Igo, utworze, który po raz pierwszy w ich karierze poświęcił elektryzujące bity na rzecz orkiestralnego, pełnego emocji brzmienia, stopniowo budującego napięcie, aby w końcu wybuchnąć swoją energią niczym taneczny dynamit – ma na szczęście swoją kontynuację w dalszej części albumu Satellite.
Lubię energię kawałka Know me better – totalnie wakacyjny vibe, zahaczający nawet o nieco reggeatonowe klimaty – jeden z mocniejszych, podrywających z krzesła momentów tej płyty i absolutny koncertowy killer, podobnie zresztą jak Celebration. W obu tych utworach słychać efekty romansowania elektronicznego duetu z zespołem, które moim zdaniem wyszło BAXI mocno na plus i zaowocowało zupełnie nową energią tego zespołu. Kolejny album będący kontynuacją wcześniejszych Discobolus i Orell nie byłby już niczym odkrywczym, zachwycającym, a nawet mógłby trącić nieco o monotonię. Mam wrażenie, że tamta koncepcja trochę się już wyczerpała.
Całość albumu Satellite zamyka Etna – mocna propozycja, zwłaszcza pod kątem padanych w tym utworze wersów.
Melting ice and burning trees bring the feels that human rights means nothing but a license to kill.
To dość wymowny manifest, a jak śpiewa dalej Igo – The worst is yet to come now. Przekaz zyskuje na mocy, gdy dochodzimy do featuringu Martyny Szczepaniak i plemiennych wstawek w tle, które w połączeniu ze słowami i wybuchającą niczym prawdziwy wulkan warstwą muzyczną tego numeru. Tworzy to spójną całość i funduje nam mocny finisz, pozostawiając jednocześnie z refleksją, która jeszcze długo wżera się w głowę.
Satellite – ostatnie pożegnanie z Bass Astral x Igo
Czysto muzycznie Satellite to naprawdę dobra propozycja. Trochę już przeleżana i przeczekana, momentami popadająca chwilowo w monotonię (54 minuty to naprawdę sporo słuchania, nawet przy tak zróżnicowanym materiale), ale koniec końców, po prostu dobra. To brzmienie broni się samo i z pewnością warto było czekać na ten krążek nawet dwa lata. Choć słuchając go, wciąż nie mogę odpędzić wrażenia, jakby ten album był ścieżką dźwiękową pogrzebu Bass Astral x Igo. Niby by człowiek potupał nogą, ale jakoś tak nostalgicznie i smutno.
Bass Astral x Igo – Satellite, posłuchaj albumu
Ten album przypomina mi moment na koncercie, kiedy publiczność domaga się więcej, ale organizator nie pozwala zespołowi dalej grać, bo jest już cisza nocna. Satellite to taneczne pożegnanie z Bass Astral x Igo. Załóżcie wygodne buty i celebrujcie ten moment. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: […]
Obserwuj nas na instagramie: