fot. 20th Century

„Avatar: Istota wody” powinien ukazać się szybciej [opinia]


19 maja 2022

Obserwuj nas na instagramie:

„Avatar: Istota wody” to jedna z najbardziej wyczekiwanych produkcji tego roku. Czy film nie przespał jednak odpowiedniego momentu na premierę?

Avatar w półtorej minuty

Na wstępie zaznaczę, że nie można oczywiście wydawać jakichkolwiek osądów i ocen po jednym półtoraminutowym materiale wideo, który miał w zasadzie pokazać, że Avatar: Istota wody faktycznie istnieje i jest coraz bliżej. Stąd też tekst ma z jednej strony charakter opinii, z drugiej będzie nieco spekulacyjny. Będzie w nim też nieco oczekiwań co do nowego filmu Jamesa Camerona. Zaznaczę także drugą rzecz: szczerze mówiąc, Avatar: Istota wody niezbyt mnie grzeje. Chętnie zobaczyłbym ten film na dużym ekranie ze względu na sam aspekt wizualny (z czystej ciekawości, ale o tym też będzie nieco później). Czy wybiorę się na niego do kina? To zależy od wielu czynników. W każdym razie hype mam raczej zerowy.

Avatar: Istota czasu

Kontynuacja filmu z 2009 roku obrosła już pewnym niezbyt poważnym mitem. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie wierzył w to, że drugi Avatar kiedykolwiek się ukaże. Tak duży odstęp czasu mógł wyjść filmowi na dobre: przede wszystkim technologia poszła do przodu. Pamiętamy chyba, jakim przełomem pod tym względem miał być i był pierwszy Avatar. Trzeba to po prostu powiedzieć: film był najzwyczajniej w świecie ładny. Efekty komputerowe naprawdę robiły wrażenie jak na tamte czasy (jeny, brzmię jak boomer, kiedyś to było). A warto przypomnieć, że trzy lata wcześniej na kinowe ekrany trafili Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka, zaś kontynuacja tego filmu, czyli Na krańcu świata ukazała się rok później. Do dziś uważam, że sam design i wykonanie Davy’ego Jonesa to ścisła topka CGI w historii kina.

„Avatar: Istota wody” powinien ukazać się szybciej [opinia]
kadr z filmu „Piraci z Karaibów: Na krańcu świata”

I tu pojawia się mój pierwszy zarzut i powód, przez który uważam, że Avatar: Istota wody powinien ukazać się szybciej. O ile te trzynaście lat temu oprawa wizualna robiła wrażenie, tak dzisiaj jesteśmy już raczej przyzwyczajeni do tego typu obrazków. Miałem okazję widzieć zwiastun filmu Camerona w kinie jeszcze przed jego premierą w Internecie. No i cóż, nie będę ukrywał, że raczej mnie nie zachwycił. Seria ładnych obrazków była jedynie serią ładnych obrazków. Nie wywołała we mnie żadnego efektu “wow” ani nie wystrzeliła mnie z butów. Przez te trzynaście lat zostaliśmy dosłownie zalani morzem produkcji z równie ładnymi efektami. Wracając do postępu i przeciągania premiery Avatara, warto tu przytoczyć przykład Marvel Cinematic Universe. O ile w pierwszych filmach efekty stały na naprawdę wysokim poziomie, tak mniej więcej od Czasu Ultrona, są one bardzo nierówne. Zauważyliście to? Trzecia część Kapitana Ameryki, Czarna Pantera, Koniec gry, Spider-Man: Bez drogi do domu. Naprawdę duże filmy, które momentami wyglądają po prostu słabo. O Czarnej Wdowie nie wspominając.

Tyczy się to również seriali, co pokazywał momentami Moon Knight, Hawkeye czy zwiastun (tak, wiem, to tylko zwiastun) She-Hulk: Attorney at Law. Ilość mocno wpłynęła na jakość. W tej kwestii Avatar: Istota wody ma bardzo dobrą kartę.

„Avatar: Istota wody” powinien ukazać się szybciej [opinia]
kadr z filmu „Czarna Pantera”

Bolączki scenariuszowe

Czas jest w przypadku Avatara bronią obosieczną. Mamy zatem postęp technologiczny, który pozwala także na lepsze dopracowanie filmu, jednak przez lata produkcja mogła zostać w tyle w stosunku do reszty rynku. A co z hype’em i oczekiwaniem? No właśnie, tutaj czas zarówno działa na korzyść, jak i niekorzyść Istoty wody. Wielu widzów z pewnością wyczekiwała kontynuacji filmu i przez to też po prostu na niego pójdzie. U części tak długi czas oczekiwania zapewne kompletnie zabił hype. W obu przypadkach absolutnie nie ma co się dziwić. Trochę podobny case, co najnowszy Matrix.

Nie każdy film musi również być nie wiadomo jak ambitnym kinem. W dużej mierze jest to rozrywka, toteż wystarczy jakaś niezbyt skomplikowana fabuła i jazda. To jest normalne i nie ma co się tego wstydzić. Kolejny problem, jaki zawsze stawiał przede mną Avatar, to scenariusz. Dosłownie za każdym razem, kiedy oglądałem film Camerona, dałem się wpędzić w tę pułapkę z myślą, że może jednak mnie wciągnie. Historia w obrazie z 2009 roku jest prosta: niczym nie zaskakuje, przez co też nie zapada w pamięć. Czy jest przewidywalna? Tak, ale jest to raczej czymś charakterystycznym dla większości blockbusterów. Stąd też moje obawy co do dwójki. Wiemy, że Jake i Neytiri założyli rodzinę. Wiemy, że RDA powróci. Nie wróży to raczej zbyt oryginalnej historii, a pozwala jedynie przypiąć jej łatkę w stylu „znów to samo, ale jeszcze więcej niż w poprzednim filmie”. Z góry przepraszam za to porównanie, ale przykład Wikinga pokazał, że film musi mieć jakąś bardziej angażującą historię, bo samymi obrazkami widza po prostu zmęczy.

„Avatar: Istota wody” powinien ukazać się szybciej [opinia]
kadr z filmu „Wiking”

Zaskocz nas, panie Cameron

Avatar ma jeszcze jeden minus, który uwiera mnie też w ogólnym kontekście obecnej kinematografii. Mianowicie sam fakt powstawania kolejnych części. Mało jest obecnie miejsca na pojedyncze historie, wszystko musi być częścią jakiejś serii, jakiegoś uniwersum. Oczywiście, skoro pierwsza część odniosła sukces, to dlaczego tego nie ciągnąć dalej. Ponoć nie zmienia się zwycięskiego składu, ale faktem jest, że niektórzy zawodnicy mogą wkrótce odczuć trudy rozgrywania wielu spotkań bez odpoczynku. Mam też wrażenie, że z drugiej strony trochę wychodzi to Avatarowi na plus. Nie spostrzegłem windowania do góry oczekiwań i pompowania balonika, ale tutaj sytuacja może zmienić się w przypadku kolejnych odsłon.

Czy w grudniu czeka nas graficzna rewolucja w kinie? Raczej nie. Czy czeka nas premiera ładnie opakowanego produktu, który nieco spóźnił się z wejściem na rynek? To już prędzej. Avatar: Istota wody się z tym nie kryje. Ale kto wie, może James Cameron nas zaskoczy? Życzyłbym sobie na pewno odejścia od schematu walki ze złymi, imperialistycznymi przedstawicielami rasy ludzkiej. Bardzo chętnie zagłębiłbym się bardziej w historię czy raczej mitologię plemion zamieszkujących Pandorę. Wiadome jest, że Avatar: Istota wody przeniesie się z dżungli i zanurzy w morskich klimatach. Może jakieś przygody w głębinach Pandory? Why not. Trochę więcej kreatywności w historii na pewno by filmowi nie zaszkodziło. Przekonamy się 16 grudnia.

Avatar: Istota wody – zwiastun

„Avatar: Istota wody” to jedna z najbardziej wyczekiwanych produkcji tego roku. Czy film nie przespał jednak odpowiedniego momentu na premierę? Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Avatar w półtorej minuty […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →