kadr z teledysku

Mata jako “Młody Matczak” nie zdaje egzaminu dojrzałości – recenzja


04 października 2021

Obserwuj nas na instagramie:

Jeszcze przed premierą Młodego Matczaka, Mata był na językach wszystkich. Ogromne zasięgi singli, świetne wyniki sprzedażowe (podwójna platyna w preorderze to nie byle co!), konsekwentnie wyprzedawany koncert na lotnisku. Niestety, jak zwykle w takich przypadkach, z wielkiej chmury spadł mały deszcz.

Od kiedy wyszła pierwsza EP-ka…

Mata ciągle nawija o skrętach. Im starszy jest raper, tym więcej o paleniu w tekstach. Zanim jednak przejdę do warstwy lirycznej, warto przez chwilę wrócić do debiutu. 100 dni do matury to jeden z najgłośniejszych debiutanckich albumów w historii polskiego rapu. Co więcej – Matczak jako maturzysta zawstydził niejednego dorosłego rapera poziomem wrażliwości i bystrością w tekstach. Nie mówię wyłącznie o Patointeligencji, bo sprowadzać 100 dni do matury do jednego utworu, to byłaby zwykła potwarz. Polecam wrócić na chwilę do Konkubinatu, Żółtych flamastrów… czy bardzo luźnego Piszę to na matmie.

Zobacz: Mata, ten zbyt zwyczajny na szczycie góry – relacja z koncertu na Lotnisku Bemowo

Młody Matczak zaczyna się obiecująco. IKEA spokojnie otwiera album, jakby zaczyna drugi sezon Z życia Matczaka. Przejście z wielkiej willi do 33. metrów na wynajem brzmi jak doskonały materiał na kolejny refleksyjno-melanżowy krążek, na którym Mata podzieli się swoimi przemyśleniami na temat kroku ku dorosłości. Raper błyskawicznie zrzuca z siebie jarzmo mieszkania na garnuszku, względnie spokojnie zwiastując sąsiadom, co czeka ich za chwilę.

Blok to ostatni moment na Młodym Matczaku, kiedy próbuję tłumaczyć Matę. Przecież parapetówkowa kultura w Polsce utrzymuje się od pokoleń, więc nic dziwnego, że Michał postanowił sprowadzić przyjaciół. Nie dziwi również, że impreza wymknęła się spod kontroli, przecież mamy do czynienia z młodą gwiazdą rapu, przekonaną o swojej potędze, znajdującej potwierdzenie wśród kumpli z Gombao 33.

Mata feat. Gombao 33 – Blok

I w sumie to niezła jest beczka…

… bo seks i jaranie w tekstach, ku*wo łap update’a. Odnoszę wrażenie, że Matczak na drugim albumie schował do kieszeni bystrego małolata, pozwalając by Skute bobo zakneblowało ciekawszą stronę autora. Główną puentą albumu jest fakt, że Mata nareszcie odbył stosunek płciowy z kobietą, a przy okazji lubi palić sporo marihuany, mimo że nie potrafi skręcać jointów. Tekstowy album roku. Jednocześnie największy regres, jakiego można było się spodziewać po Macie.

Ogromnym atutem Matczaka na debiutanckiej płycie była jego zdolność łączenia skrajnych biegunów, tworząc szaloną mozaikę przemyśleń gościa, który zaczyna wchodzić w dorosłość. Na Młodym Matczaku zabrakło mi powagi, która na chwilę pojawia się w Patoreakcji, trochę na siłę doszukamy się jej też w Szmacie.

W singlowym Kiss cam, Mata wyśpiewuje peany miłosne niewiadomej bohaterce. Na 15,2 (Freestyle) przechwala się swoją inicjacją seksualną, natomiast w Faka próbuje być hustlerem na miarę Notoriousa B.I.G. albo przynajmniej Kukona. Zamiast tego Matczakowi bliżej do Tomasza Niecika. Całościowo nie jest to ciekawe w żadnym stopniu, a linijka o długości przyrodzenia wywoła co najwyżej rumieńce zakłopotania wśród kilkunastoletniej widowni rapera. W ostatecznym rozrachunku album nie jest atrakcyjny praktycznie w ogóle dla słuchacza, który skończył pierwszą klasę szkoły średniej.

Mata – 15,2 (Freestyle)

Zaczął tu robić te rapy, bo ziomy nie miały co słuchać do skręta…

… nagrał se drugi album i po weekendzie wymiękam. Spędziłem z Młodym Matczakiem godziny uważnego i mniej pilnego odsłuchu. Starałem się wykrzesać coś więcej z nowej płyty Maty niż brak snu, seks i używki. Znalazłem. Malika Montanę, który dał najciekawszy występ na całym albumie.

Oprócz ekipy Gombao, na płycie pojawili się też White 2115, Taco Hemingway, Quebonafide, Popek i wspomniany wcześniej szef GM2L. Jak niewygodnie dla niektórych to może zabrzmieć, Malik Montana to najjaśniejszy punkt na niebie spośród gwiazdozbioru gościnek na Młodym Matczaku. Odnoszę wrażenie, że jako jedyny postarał się złożyć zwrotkę, która chociaż dwuznacznościami może okazać się interesująca.

Mata feat. Quebonafide, Malik Montana – Papuga

Młody Matczak to typowy album rapera ze ścisłego mainstreamu (a kto zasiada na szczycie, jak nie Mata właśnie). Płyta jest bezpieczna, z dobrze znanym brzmieniem, sprawdzonymi patentami, bez centymetra miejsca na eksperymenty. Odbiorcy dostali płytę wku*wionego dzieciaka, który na całym albumie tylko raz się dobrze wku*wił. To o wiele za mało. Plejada gwiazd na trackliście ma przyciągnąć ciekawskich, ale bynajmniej zatrzymać ich na dłużej, ot niech zachęcą nazwiskiem.

Matczakowi nie udało się to, co świetnie wyszło Janowi-rapowanie na Planszach – zrównoważenie dorosłości z imprezowymi wojażami. Młody Matczak miał potencjał, by stać się udanym sequelem 100 dni do matury. Fani (tak bezkrytyczni w przypadku Maty) chętnie sięgnęliby po album, w którym młodzian opisuje, co się z nim dzieje po napisaniu egzaminu dojrzałości. Mata wolał wziąć przykład z Chłopaków z baraków i palić blanty do 5 nad ranem. W rezultacie dostarczył słuchaczom imprezowy, do bólu nijaki i średni album, który świetnie się sprzedał. Na tym polega odpowiedzialność według Maty.

Mata – Młody Matczak – odsłuch całości

mata
okładka albumu Młody Matczak

Jeszcze przed premierą Młodego Matczaka, Mata był na językach wszystkich. Ogromne zasięgi singli, świetne wyniki sprzedażowe (podwójna platyna w preorderze to nie byle co!), konsekwentnie wyprzedawany koncert na lotnisku. Niestety, jak zwykle w takich przypadkach, z wielkiej chmury spadł mały deszcz. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →