Żabson i Young Igi w Krakowie: tak się dba o swoich fanów [relacja]
Obserwuj nas na instagramie:
W czwartek 31 marca Żabson i Young Igi przejęli krakowski Klub Studio w ramach trasy promującej ich najnowsze wspólne wydawnictwo, amfisbenę. Sprawdź, jak się bawiliśmy!
No to zaczynamy!
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że tytułowy event był otwarciem trasy Amfisbena Tour. Początkowo start serii koncertów miał się odbyć w Rzeszowie, jednak tamtejszą datę przełożono, tak więc to Kraków stał się pierwszym punktem na mapie gigów promujących wspólną płytę Żabsona i Igiego. Jak mówili artyści, był to ich pierwszy występ na żywo od dokładnie 7 miesięcy. I było to widać, szczególnie po Żabie. Był on grania imprez dosłownie wygłodniały.
Panowie wyszli na scenę około 15 minut po deklarowanej godzinie startu imprezy. Mieli na sobie kostiumy z okładki albumu amfisbena. Na pierwszy ogień polecieli z trackiem Ziemia Na Marsie, będącym również początkiem ich wspólnego krążka. Po wykonaniu numeru wydostali się ze swoich przebrań, pod którymi mieli na sobie całkiem zwyczajne białe koszulki i luźne spodnie, po czym powitali się z widownią. A przynajmniej próbowali – entuzjastyczny wrzask publiczności był zbyt głośny, by pozwolić im dojść do słowa. Ta była bardzo liczna, wypełniała niemal całą przestrzeń sporego klubu. Składała się głównie z ludzi w wieku wskazującego na późne liceum/wczesne studia. Co ciekawe, nie przeważali w niej mężczyźni – dziewczyny stanowiły równą połowę, o ile nie większość.
Kolejnym zaskoczeniem była dla mnie doskonała znajomość amfisbeny wśród widzów. Zakładałam, że ten krążek jest jeszcze zbyt świeży, by miał szansę się w pewien sposób przeżreć, dobić do kolektywnej świadomości. Myślałam, że większość zebranych przyszła tu głównie po to, by usłyszeć na żywo stare szlagiery, takie jak Pokora czy Bestia. Tymczasem widownia skandowała teksty pochodzące z tego wręcz ciepłego jeszcze krążka bez zająknienia. Ci ludzie okazali się naprawdę oddani swoim idolom.
Wejście smoka
Po Ziemi Na Marsie zagrano jeszcze dwa tracki z nowego krążka: Robotniczy Trap oraz Scam. Po tych dwóch kawałkach przyszedł czas na wykon, który u mnie przynajmniej wywołał ciarki – na salony wjechał Floyd Meyweather. To był jeden z tych przypadków, w których nie dało się ustać w miejscu, choćby ktoś chciał – podłoga trzęsła się pod wpływem skaczącego, rozentuzjazmowanego tłumu. Raperzy dowiedli tym numerem nie tylko faktu, że potrafią tworzyć bangery, które porywają w mig – pokazali również, że wiedzą, w jaki sposób dowieźć tego typu track w wersji live, tak by zapewnić odbiorcom prawdziwy koncertowy ogień. O ile wcześniejsze piosenki można było nazwać swojego rodzaju wstępem do wydarzenia, o tyle przy tym konkretnym numerze nikt nie miał wątpliwości, że oto zaczęło się na dobre. Po wykonaniu utworu Żabson i Young Igi zaczęli rozdawać członkom widowni butelki z wodą – bez dwóch zdań były one potrzebne.
Żabson rapował, a Igi hype’ował – po chwili zamienili się miejscami, gdy przyszedł czas na kolejny megahit, czyli Bestię. Jak pewnie zdążyliście zauważyć, raperzy na tym evencie wcale nie postawili tylko i wyłącznie na promocję swojego najnowszego krążka – dostarczyli widowni przelot przez całe swoje bogate dyskografie, z naciskiem na najbardziej nośne szlagiery. Mało tego – świetnie się bawili przy tej muzyce, w szczególności Żabson. Dał się tu poznać jako prawdziwy showman. We wszystkie swoje wykonania wkładał mnóstwo serca, a pomiędzy piosenkami prowadził dialog z widownią – można było odnieść wrażenie, jakbyśmy byli w trakcie rozmowy z dobrym kumplem. Skracał dystans między “gwiazdą” a fanem – jego postawa przywodziła na myśl fragment numeru OIO, w którym pada zdanie twój idol jest takim samym jak ty gościem.
Kto łapie, ten wiara
Ten koncert był niezwykle długi i od początku do końca opiewał w liczne atrakcje i niespodzianki. Jestem przyzwyczajona do występów, które trwają maksymalnie 60 minut, tymczasem Żabson i Young Igi wytrwale zabawiali publikę przez prawie dwie godziny. Przekrój dyskografii przeplatany z promocją amfisbeny trwał w najlepsze – po Bestii swoje pięć minut miały Icey i Kap Kap, po których przyszedł czas na Sexoholika, czyli jeden z numerów, które zrobiły wśród widowni największą furorę. Za nim plasują się Amerykańskie Teledyski – był Young Igi, a co za tym idzie, nie mogło zabraknąć uwielbianego projektu OIO. Zaskoczeniem w trackliście koncertu był kawałek Jungle Girl Young Leosi, który został wykonany w oparciu o refren i zwrotkę Żabsona.
Nie zabrakło również elementu dobrze znanego ze wszystkich tras frontmana Internaziomali, czyli stage divingu. Odbył się aż dwukrotnie! Najpierw przy numerze Worki w tłum, gdzie został zapowiedziany hasłem “rzucam się w tłum i łapie mnie każdy, nie tylko ten, kto jara”. Drugi z nich był jeszcze bardziej efektowny – opocznian by go wykonać, zniknął na chwilę ze sceny, po czym pojawił się na małej trybunie z tyłu sali, z której wykonał skok. Publika go złapała i “przepłynął” z jej szarego końca aż na samą scenę. Pomiędzy jednym a drugim raperzy zagrali kawałki, takie jak Relax i hit Puerto Bounce.
Fani jak narkotyki
Po stage divingu przyszedł czas na Polski Karnawał, po którym na prośbę publiczności Igi zagrał THC. Koncert zaczynał pomału zmierzać ku końcowi, jednak raperzy nie postawili wcale na żadne “ostudzenie” publiczności w związku z tym, o nie – na koniec zagrali Pokorę, czyli kolejny bezwzględny banger, na który widownia zareagowała wręcz szałem. Goście eventu domagali się bisu i ich prośba została spełniona – chłopaki wykonali raz jeszcze Polski Karnawał. To był już definitywnie zakończenie eventu, jednak przed zejściem ze sceny artyści podpisali rzucone im w trakcie występu na scenę ubrania, a następnie rozdali je właścicielom.
Żabson pożegnał swoich fanów oznajmieniem, że są najlepszym narkotykiem, jaki tylko może być. Na początku tekstu o tym wspominałam, wspomnę jeszcze raz – ten gość musiał być szczerze wygłodniały występów na żywo. Nie mam wątpliwości, że to dla niego bardzo ważny element działalności muzycznej, ponieważ z grania koncertu ewidentnie czerpał ogromną frajdę, a co za tym idzie – nikt z publiczności nie wyszedł tego wieczoru rozczarowany.
Przeczytaj także: Ero w Krakowie: czy to najwierniejszy fanbase w rapie? [relacja]
W czwartek 31 marca Żabson i Young Igi przejęli krakowski Klub Studio w ramach trasy promującej ich najnowsze wspólne wydawnictwo, amfisbenę. Sprawdź, jak się bawiliśmy! Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia […]
Obserwuj nas na instagramie: