Wygrana Ukrainy, to strzał w kolano dla Eurowizji? [opinia]
Obserwuj nas na instagramie:
Finał Konkursu Eurowizji 2022 odbył się w ubiegłą sobotę. Niespodzianek na podium nie było, ponieważ pierwsze miejsce zajęła reprezentacja Ukrainy. Komu udało się jednak wygrać – piosence, a może polityce?
Eurowizja przyszywa sobie mozolnie odszywaną wcześniej łatkę
O Eurowizji od zawsze mówiło się tylko w dwóch kategoriach – jako o niesamowicie politycznym konkursie lub festiwalu prawdziwego kiczu. Jednak zapominało się o tym, że właśnie to wydarzenie (dosłownie) wypromowało takie gwiazdy, jak ABBA czy Celine Dion. I tak, oczywiście, zdarzały się na jego przestrzeni takie propozycje (a czasami nawet lata), które kiczem wręcz ociekały. Cekiny, ognie, trampoliny, brokat i ludzie w maskach koni – na Eurowizji widziano już naprawdę wszystko.
ABBA – Waterloo – Eurovision 1974, posłuchaj!
Jeśli zaś chodzi o politykę, to każdy na pewno zwrócił uwagę na głosowanie jurorów, w którym Cypr wymienia się 12 z Grecją i na odwrót, państwa skandynawskie, które wspierają swoje mroźne klimaty, czy też Australia, która nierzadko przyznawała punkty Wielkiej Brytanii.
Kicz i polityka są jednak dwoma łatkami, od których starano się na przestrzeni tych wielu konkursowych lat odejść. Szczególnie pokazały to ostatnie edycje Eurowizji, w których wygrywały te bardziej “niszowe” kraje czy takie, których konkursowe piosenki rosły podczas trwania samego wydarzenia, a nie tak zwane muzyczne giganty.
W 2016 roku Jamala swoją emocjonalnością oczarowała cały świat, prezentując nam przy tym niesamowity wokal, w 2017 zrobił to również Salvador Sobral, który w środowisku eurowizyjnym podzielił ludzi na sympatyków i krytyków jego propozycji, w 2018 czarująca i kokietująca publiczność Netta wzniosła diamentowy mikrofon za swoją niebotyczną charyzmę. W 2019 roku zrobił to Duncan Laurence, obdarzający emocjami połowę naszego kontynentu, przekazując następnie trofeum w ręce energetyzującego zespołu Måneskin w 2021 roku.
Każdy z nich walczył jednak do samego końca o wielką wygraną. Najczęściej różnice między 1. a 2. miejscem wynosiły bowiem od 20 do 100 punktów, a sami fani konkursu, jak i jego uczestnicy mogli spodziewać się tak naprawdę wszystkiego.
Konkursowi nie można było więc zarzucić tego, że za jego wyborami przemawiała polityka. Ta łatka była bowiem odpinana bardzo mozolną pracą przez naprawdę długie lata. W tym roku wróciła ona po raz kolejny, rodząc za sobą pytanie, czy wygrana Ukrainy nie pogrzebała właśnie ostatnich lat konkursu?
Kalush Orchestra – Stefania, posłuchaj!
Zacznijmy od początku, czyli samych preselekcji
Oczywiście nie będę też ukrywał mojej niechęci do samego zespołu Kalush Orchestra, bo być może wpłynie też ona na całą moją ocenę. Owa niechęć sięga już samych preselekcji, w których zespół przegrał z Aliną Pash, która pierwotnie miała reprezentować Ukrainę na Eurowizji.
Poszło wtedy o rzekome sfałszowanie wyników i manipulację głosami, którą wokalistce zarzucili zdobywcy drugiej lokaty – Kalush Orchestra. Trochę nasuwa mi się tu na myśl powiedzenie “tonący brzytwy się chwyta”, no ale oczywiście – zespół miał do tego prawo. Jak się jednak okazało, organizatorzy po raz kolejny potwierdzili transparentność wyboru Aliny do Turynu. Wokalistka nie pojechała jednak na Eurowizję 2022 ze względu na złamanie kilku punktów regulaminu.
Jednym z nich było przebywanie wokalistki na terenie Krymu w 2015 roku. Zaraz po nim Alina przekroczyła granicę w nieprawidłowy sposób. Zrobiła to, jadąc z Kijowa na Krym, przekraczając granicę między Ukrainą a Krymem. Niedopuszczalny jest jednak wjazd na Krym, korzystając z samolotu relacji Kijów-Moskwa, a następnie przylot na Półwysep Krymski ze stolicy Rosji. Ostatecznie więc ogłoszono, że Alina złamała regulamin i nie wystąpi w barwach Ukrainy w Turynie.
Jestem obywatelką Ukrainy, przestrzegam ukraińskiego prawa, staram się przybliżyć światu tradycje i wartości Ukrainy. (…) Jestem artystą, nie politykiem. Nie mam armii PR-owców, menedżerów i prawników, którzy mogliby oprzeć się wszystkim tym atakom i naciskom, hakowaniu moich kont w mediach społecznościowych i groźbom. I nie mam ich, aby oprzeć się całkowicie niedopuszczalnym sformułowaniom, których ludzie używają bez znajomości sytuacji i zapominając o godności wszystkich obywateli Ukrainy.
Nie chcę już być częścią tej brudnej historii. Z ciężkim sercem wycofuję swoją kandydaturę na reprezentanta Ukrainy w Konkursie Piosenki Eurowizji. Bardzo mi przykro.
– dodała wokalistka
Oczywiście dyskwalifikacja wokalistki jest zrozumiała ze względu na wojnę i obowiązujące restrykcje, ALE nasuwają się tutaj również kolejne pytania. Czy sytuacji Aliny nie można było prześwietlić przed samym konkursem? Czy gdyby nie przysłowiowy ból czterech liter ze strony zajmującego drugą lokatę zespołu Kalush Orchestra w ogóle wzięto by owe okoliczności pod uwagę? Tego już się niestety nie dowiemy.
Przeczytaj także: Ukraina na najwyższym miejscu podium. Eurowizja 2022 zakończona
ALINA PASH – Тіні забутих предків | Нацвідбір на Євробачення, posłuchaj!
Oglądając preselekcje, od razu przypomniała mi się też sytuacja z 2019 roku (również w Ukrainie), kiedy to wygrała je Maruv. Po samym finale artystka miała ograniczony czas na podpisanie umowy z ukraińską telewizją. To właśnie w niej narzucono wokalistce odwołanie trasy koncertowej po Rosji, kontrolowanie jej występu podczas Eurowizji oraz decydowanie o tym, jakich wywiadów mogłaby w Tel Awiwie udzielać. Chwilę później świat obiegła więc informacja, że wokalistki nie zobaczymy w konkursowej stawce, zaraz po tym jak proponowany jej kontrakt został przez Maruv nazwany “niewolniczym”. Zastąpienia jej odmówili również laureaci kolejnych miejsc – Freedom Jazz i Kazka, a także inni uczestnicy selekcji.
W 2019 roku pozostali muzycy wykazali się więc solidarnością wobec samej Maruv, która tak naprawdę nie zrobiła niczego złego. Tutaj decyzja co do uczestnictwa Aliny była niestety wątpliwa. Jednak czy jej wygrana osiągnięta według ówcześnie ustalonych zasad nie powinna zostać uwzględniona?
To nie tak, że krytyka jest winą punktów
I to chciałbym również zaznaczyć na samym początku. W sieci krąży bowiem pełno komentarzy i artykułów mówiących o tym – DLACZEGO JURORZY UKRAINY NIE DALI PUNKTÓW DLA POLSKI? Nie chciałbym się skupiać na tym aspekcie, dlatego sam ten fakt można po prostu domknąć słowami – szkoda, ale dostaliśmy je przecież ze strony televotingu, który przyznał nam ich aż 12.
Sam ten artykuł zmierza jednak w kierunku postawienia wielkiego znaku zapytania po zakończeniu konkursu. Eurowizja to wydarzenie naprawdę ważne dla świata muzyki. Odbywa się ono tylko raz do roku i gromadzi przed telewizorami ogromne liczby widzów (nie tylko w Europie). To także ukłon w stronę artystów, którzy reprezentują swoje kraje na międzynarodowej arenie, a uwierzcie mi, że do tych niespełna kilku występów niektórzy z nich przygotowują się naprawdę długimi miesiącami.
Samo wydarzenie wyłania więc najlepszego z nich. Wyłania ono osobę, której performance jest po prostu istnym strzałem w sam środek tarczy. Czy występ Ukrainy taki był? Niestety nie. Może właśnie to boli najbardziej. Ten rok pokazał nam bowiem wiele starań ze strony państw, które do tej pory podchodziły do konkursu w bardzo olewacki sposób. Hiszpania i Wielka Brytania nierzadko szorowały przecież doły tabeli. W tym roku udało im się jednak odbić na sam szczyt. Czy w innych okolicznościach udałoby się im więc wygrać? To kolejne pytanie, na które nie poznamy niestety odpowiedzi.
Chanel – SloMo – LIVE – Spain 🇪🇸 – Grand Final, zobacz!
Organizacja Eurowizji w Ukrainie… ale gdzie?
Po samej wygranej Ukrainy nie milkły również echa tego, gdzie zostanie zorganizowany konkurs. Wielu krzyczało Polska, inni mówili Szwecja, a jeszcze inni odpowiadali UK. Jak się jednak okazało, głos w sprawie wyników zabrał sam prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, który przyznał, że jego kraj dołoży wszelkich starań, by uczestników za rok przyjął Mariupol.
Za rok Eurowizja odbędzie się w Ukrainie. Trzeci raz wygrywamy i wierzę, że nie ostatni. Zrobimy wszystko, by uczestników i gości Eurowizji przyjął Mariupol. Wolny, pokojowy i odbudowany ze zniszczeń. Dziękuję za zwycięstwo Kalush Orchestra i wszystkim, którzy oddali na nas swoje głosy.
– dodał prezydent Ukrainy
I nie zrozumcie mnie źle, naprawdę cieszę się z tak pozytywnego myślenia i sam głęboko wierzę w to, że za rok o tej porze będziemy już daleko myślami od wojennego konfliktu.
Jednak zdrowy rozsądek podsuwa mi jedno, zasadnicze pytanie, czy Eurowizja jest naprawdę tak priorytetową rzeczą, która powinna obecnie mieć miejsce w Ukrainie? W miejscu, które potrzebuje odbudowy infrastrukturalnej, ekonomicznej, no i przede wszystkim – które potrzebuje powrotu samych rodzimych mieszkańców do ich własnego kraju?
Co pokaże czas?
Czy więc wygrana Ukrainy i sama pokonkursowa otoczka jest sprawiedliwa? Patrząc na to od strony oceny samej propozycji – nie. Zaznaczę też tutaj tok myślenia, którym staram się kierować. Eurowizja jest przecież konkursem, a nie polityczną mównicą. Jej ogrom jest jednak idealną przestrzenią, do wyrażenia swoich obiekcji dotyczących świata. Tego nie można oczywiście nikomu zabronić.
Jednak dalej jest ona konkursem. Konkursem, który ma dla nas wyłonić NAJLEPSZĄ z piosenek. Kalush Orchestra zebrali aż 202 na 216 możliwych punktów od telewidzów. Jest to rekordowa liczba, której nigdy na Eurowizji nie było. Czy jest to więc kierunek, którym według idei okazania pomocy powinniśmy podążać? Moim zdaniem nie. Sami organizatorzy konkursu, a także jego uczestnicy mogli przecież podjąć wiele innych dróg wsparcia.
Zrobiono to jednak w ten sposób. Ukraina wygrała i podbiła muzyczne podium, dzieląc fanów konkursu na zwolenników i wrogów tej decyzji. Jako osoba stojąca gdzieś pośrodku boję się tylko tego, że tegoroczna decyzja otworzyła właśnie drzwi dla nowej odsłony konkursu. Odsłony, która już nigdy nie pozwoli Eurowizji wrócić do swojej neutralności. Czas jednak pokaże, co tak naprawdę stanie się z nami za rok.
Finał Konkursu Eurowizji 2022 odbył się w ubiegłą sobotę. Niespodzianek na podium nie było, ponieważ pierwsze miejsce zajęła reprezentacja Ukrainy. Komu udało się jednak wygrać – piosence, a może polityce? Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. […]
Obserwuj nas na instagramie: