„Stardust”, czyli co wam zrobił David Bowie, że go tak krzywdzicie?


30 października 2020

Obserwuj nas na instagramie:

Stardust, biografia Davida Bowiego, pierwszej instant gwiazdy. Instant, bo soczyście podlany talentem, rósł i puchł tak długo, aż stał się najprawdziwszą ikoną. Zrobił to, co zrobił dla muzyki, sztuki, mody i popkultury. No wymarzona postać do biografii pełnej mięsa. Szkoda tylko, że zapowiadany film wygląda na tanie, gotowe danie.

Stardust – David Bowie deserves better

Nie tylko zagorzali fani uznający swego idola za niemal Boga, czy muzyczne snoby czują słabość do biografii artystów. Głośne nazwiska przyciągają widzów, mamy to we krwi – ciekawość. Legendy o legendach przekazuje się z ust do ust lub… po prostu na kinowych ekranach. Bowie zdecydowanie zasłużył sobie na przeniesienie swojego życia na duży format. Może nie on zapoczątkował wśród mężczyzn modę na malowanie paznokci, lecz tkwiło w nim tyle pasji, że już na samej tej artystycznej wizji dałoby radę nakręcić parę rolek taśmy. Choćby o marzeniach i odysei kosmicznej. Stardust niestety nie rokuje na nawet akceptowalną biografię, ba, na akceptowalny film. Dlaczego?

Stardust

Stardust – pomylone gary

Temat-marzenie, więc w czym tkwi problem? Każdy jeden wycinek z życia Bowiego jest ekspresją sztuki, ugryzienia jej w taki, czy inni sposób. Fashionista wyjąłby z niego modowego guru, społecznik queerowego aktywistę, a nadal zostałoby jeszcze sporo tego materiału. Ale też: jak to, bez muzyki? No nie da się. A właśnie tak usiłuje pogrywać sobie z widzami reżyser Stardust, Gabriel Range.

Prawa autorskie ciężka sprawa, ale ewolucja w Ziggy’ego Stardusta w żaden sposób nie podparta muzyką to kpina. To jednak nie jedyny zarzut, jaki mam wobec tego filmu po obejrzeniu zwiastuna. Zapowiedź była zwyczajnie mdła, płaska i pozbawiona krzty charakteru. John Flynn wcielający się w postać Bowiego wypada zaś kapkę karykaturalnie i gra, jakby nigdy wcześniej się z nim nie zetknął, a w swej kreacji oparł się na opowieściach z trzeciej, czwartej i piątej ręki. Halo, panie reżyserze? Przegapił pan najoczywistszy casting pod słońcem: Tildę Swinton.

Stardust – Official Trailer

Jak pokazał kasowy przebój – a wcale nie taki dobry film – Bohemian Rhapsody, można wyłożyć się nawet dysponując historią, świetnymi aktorami, muzyką i błogosławieństwem samego zespołu. Stardust, cóż… gniecie, ale z racji, że nie wypada oceniać książki po okładce, a filmu przed premierą, poczekam z recenzją aż ukaże się – w niektórych kinach i na VOD już 25 listopada.

Stardust

I obstawiam, że wówczas potwierdzę, że gniecie. Z żalem.

Stardust, biografia Davida Bowiego, pierwszej instant gwiazdy. Instant, bo soczyście podlany talentem, rósł i puchł tak długo, aż stał się najprawdziwszą ikoną. Zrobił to, co zrobił dla muzyki, sztuki, mody i popkultury. No wymarzona postać do biografii pełnej mięsa. Szkoda tylko, że zapowiadany film wygląda na tanie, gotowe danie. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →