Saful: “Wszystko, co się dzieje, polaryzuje społeczeństwo” – wywiad
Obserwuj nas na instagramie:
24 września Saful wydał swój debiutancki solowy materiał Krok w chmurach. Tydzień po premierze krążka Kamil Nożyński opowiedział nam, jak postrzega wyniki albumu oraz co sądzi o takich raperach jak Malik Montana czy Dawid Obserwator. Z rozmowy dowiecie się również, kto był autorem pierwszej ghostwritingowej płyty rapowej w Polsce.
Saful debiutuje solowo Krokiem w chmurach
Pierwsza płyta Safula pojawiła się we wrześniu. Składający się z jedenastu utworów album wyprodukowany został przez duet Sampler Orchestra. Jak opisuje raper, Krok w chmurach to płyta oparta na skrajnościach i dwuznacznościach. Wśród gości znaleźli się ReTo, Jan-rapowanie i Karolina Stanisławczyk. W trakcie rozmowy Saful wyjawił, skąd taki dobór nazwisk.
Saful – wywiad
Igor Wiśniewski: Przed chwilą sprawdziłem OLiS. Krok w chmurach zajął 21. miejsce w pierwszym tygodniu. Jak odczucia wobec tego wyniku?
Saful: Jak na debiut i to w jaki sposób była promowana, to myślę, że to zadowalający wynik. Na pewno nie celowałem w pierwszą dziesiątkę, ponieważ nie była to płyta mocno pompowana marketingowo. Wydaje mi się, że obraca się bardziej w sferach alternatywnych, więc mnie to zadowala.
To ciekawe. W jednym z wywiadów mówiłeś, że chciałeś ten album puścić latem, ale stwierdziłeś, że do lata nie pasuje i zdecydowałeś się na premierę jesienią. Jednak trochę tej kalkulacji było.
Saful: Tej kalkulacji było o tyle, że do lata ona absolutnie by nie pasowała. Wydaje mi się, że ona bardziej pasuje do tego, by posłuchać jej sobie wieczorem niż na przykład wrzucić za dnia. Myślę, że z tego wynikała ta kalkulacja. Bardziej z odbioru niż z nastawienia na sprzedaż.
Podczas odsłuchu albumu miałem wrażenie, że bardzo dużo czerpiesz z lat osiemdziesiątych. Masz jakąś ulubioną rzecz z tamtego okresu, np. film albo książkę, czy to była luźna inspiracja do konceptu?
Saful: Ogólnie taki koncept był od początku, w sensie mój razem z Sampler Orchestrą. Oni działają na sprzętach, które pochodzą z lat siedemdziesiątych, osiemdziesiątych. To są stare analogowe urządzenia podpięte do komputerów przez różne inne analogowe wtyczki, stąd takie brzmienie. A czy filmy? Ostatnio oglądałem Gorączkę, ale to bardziej lata dziewięćdziesiąte – dziewięćdziesiąty szósty [1995 – przyp. red.]? Film z Robertem DeNiro, Kilmerem i Alem Pacino.
Jesteś fanem gangsterskiego kina?
Saful: W tym starszym kinie można wyłapać wiele smaczków i inspiracji. Wychowałem się w latach dziewięćdziesiątych, zresztą mówię o tym na płycie.
Zobacz: Witamy w latach 90. PRO8L3M przedstawia nowy singiel
W kontekście płyty – na ile Krok w chmurach jest twoimi przemyśleniami, którymi chciałeś się podzielić, a na ile kolejną rolą? Jestem dilerem powstało w nawiązaniu do Ślepnąc od świateł.
Saful: To był pierwszy numer, który powstał na płytę i chciałem go wypuścić od razu. Nagrałem go w 2018, czyli wtedy, kiedy wychodziło Ślepnąc… Chciałem go opublikować na początku 2019 jako luźny singiel, ale jakiś dziwny pech wisiał nad tym utworem. Na początku myślałem, że namówienie Kazika na to, by można było użyć jego wokalu będzie najtrudniejsze. Okazało się, że to było najprostsze. Natomiast realizacja tego utworu na poziomie wideo itd. ciągle się gdzieś potykała. W końcu po prostu wku*wiłem się na to, zostawiłem ten numer i stwierdziłem, że trzeba dalej działać z płytą. Dlatego tam jest tak wyraźnie puszczone oczko do serialu, bo byłem świeżo po premierach.
Jednocześnie chciałem przypomnieć lub uświadomić ludziom, że jestem raperem, że skądś się jednak wziąłem. Do tej pory ludzie mają czasem dysonans poznawczy, jak widzą jakieś moje klipy czy słuchają mojej muzyki. Często jest tak, że na tyle mocno kojarzą mnie z rolą Kubusia, że mówią stary zostaw to, nagraj “Ślepnąc od świateł 2”. Chciałem zrobić tym numerem tak jakby most do tego, że od teraz będę pracować nad płytą. Ostatecznie nie udało się puścić Jestem dilerem jako pierwszego i dlatego właściwie jest pierwszy na płycie. W reszcie numerów coś tam mówię, zahaczam o serial, ale się nie wcielam. Tutaj to nawiązanie było bezpośrednie. Cała reszta numerów to moje osobiste przemyślenia życiowe. Nie zawsze przekazuję jeden do jednego to, co się u mnie dzieje, ale wielu rzeczy możesz dowiedzieć się między wierszami.
Nie denerwuje cię to, że ludzie kojarzą cię głównie z serialu, a później się dziwią, że od wielu lat jesteś związany z rapem?
Saful: Nie. Jestem świadomy, że dzięki temu poznało mnie szersze grono. Wcześniej znała mnie tylko jakaś część publiki rapowej – ci, co słuchali Dixonów – ale nie byłem kojarzony szerzej. Dzięki Ślepnąc od świateł stałem się rozpoznawalny. Bardziej mnie denerwują ciągłe pytania czemu nie gram drugiego sezonu albo kiedy drugi sezon. Tak, jakby to ode mnie zależało. Równie dobrze może nie być w ogóle dalszej części albo może być, ale beze mnie. Można hipotetyzować, ja nic nie wiem na ten temat.
Do świata filmu wrócimy za chwilę. Zastanawia mnie czy śledzisz, co się dzieje w polskiej muzyce? Nie tylko w rapie, ale w ogóle.
Saful: Mam taki problem, że jak czegoś słucham, oglądam lub czytam, to później często zapominam tytuły. W trakcie rozmowy ciężko mi szybko nawiązać do jakiejś płyty, co mi się ostatnio podobała, albo jakiegoś filmu. Dzisiaj na przykład słuchałem świeżutkiej płyty Barto Katta.
Zobacz: Barto Katt w premierowym odcinku Rap Backstage
Jak ci siadła?
Saful: Bardzo świeża, bardzo mi się podoba. Lubię świeże klimaty, bez względu na to czy to jest starszy zawodnik, czy młodszy. Ważne żeby nie było wtórne. Dzisiaj wielu twórców, chociażby używających autotune’a, jest bardzo podobnych do siebie. Ktoś kiedyś powiedział, że oni różnią się tylko kolorem włosów. Cenię twórców pokroju Barto Katta, którzy są w stanie używać tego narzędzia w sposób w miarę oryginalny.
Pytam o to w kontekście gości na płycie. Mamy Karolinę Stanisławczyk, mamy ReTo, jest Jan-rapowanie. Przyznam, że zaskoczyło mnie to zestawienie. Nie spodziewałem się, że na twojej płycie mogą pojawić się reprezentanci młodego pokolenia. Skąd pomysł akurat na takich gości?
Saful: Z Karoliną znamy się przez jej wydawcę, właściciela Hypsteria Records. Wcześniej mieliśmy wspólne różne komercyjne rzeczy. Poznaliśmy się na planie jej teledysku i naturalnie z rozmowy wynikło stworzenie wspólnego numeru. Myśląc o gościach na tę płytę nie chciałem, by było ich dużo. Moim założeniem było, by ten album był ode mnie, a nie żeby był mixtapem. Być może w kolejnym projekcie będzie więcej gości, ale na razie o tym jeszcze nie myślę. Z drugiej strony chciałem mieć kogoś świeżego, z młodszego pokolenia. Zwłaszcza ludzi, którzy budzą mocno nietypowe skojarzenia. Chyba udało mi się to osiągnąć. Nikt by się nie spodziewał, że nagram z ReTo, tym bardziej z Jankiem-rapowanie czy z Karoliną. Myślę, że jakby ktoś wcześniej usłyszał taką sugestię, to sądzę, że mógłby nie uwierzyć, że coś takiego będzie na płycie.
W jednym z wywiadów mimochodem wprowadziłeś podział na raperów i odtwórców. O co chodziło?
Saful: Mogłem powiedzieć coś takiego na zasadzie, że jak byłem aktorem w Ślepnąc, to byłem odtwórcą napisanej przez kogoś roli. Jak jestem raperem, to sam piszę sobie teksty i tak dalej. Chociaż wiesz, polski rap doszedł już do takiego momentu, kiedy wykonawcy są odtwórcami. Mają pisane teksty przez innych, jest to bardziej ułożone pod względem marketingowym. Ktoś może się domyślać, kto może być takim odtwórcą, ale ja widzę, że jest już kilku. Kiedyś to było nie do pomyślenia żeby raper nawijał czyjeś teksty. Dzisiaj wydaje mi się to już normalne, choć nadal postrzegam to trochę jako temat tabu.
W Polsce zdarzały się już przykłady ghostwritingu. Pamiętam plotki, że Peja pisał dla Icemana. Z kolei w Stanach np. Eazy-E miał teksty pisane przez kolegów, m.in. przez Ice Cube’a, więc chyba ten ghostwriting był w rapie od zawsze.
Saful: Akurat z Peją i Icemanem to pierwsze słyszę. Ale jeżeli były takie akcje, to zawsze były to tematy tabu. Kiedyś podkreślane było, że każdy raper musi sam sobie pisać teksty. To było nie do pomyślenia, by było inaczej. W Stanach, Niemczech czy Francji – w miejscach, gdzie ten przemysł jest bardziej rozwinięty, to jest na porządku dziennym. Ludzie, którzy tworzą teksty zarabiają czasem bardzo dobre pieniądze na samym pisaniu i ewentualnych prawach do tych tekstów. U nas to jeszcze leży pod kołderką i się nie ujawnia.
Tobie proponowano pisanie komuś tekstów? Z tego, co kojarzę, to np. Piorunowi teksty pisał Oskar.
Saful: Nie wiem, kto tam pisał teksty. W każdym razie Piorun był postacią wymyśloną na potrzeby serialu. Tektonika, solowy materiał Krzyśka to projekt, gdzie już sobie ze wszystkim radzi sam.
Cały czas myślę o ghostwritingu. Kiedy sprawdzimy creditsy losowego utworu w Stanach, to często jest wymienionych kilka– kilkanaście osób. Jeśli ktoś dołoży choćby malutką cegiełkę, to należy go dopisać. W Polsce jeszcze nie doszliśmy do takiego etapu, żeby rozczłonkowywać, co dana osoba zrobiła w danym utworze.
Saful: Znam przypadek mojej dobrej znajomej, która napisała tekst do bardzo znanego utworu polskich wokalistek. To było dawno temu i jedyne, co za to dostała to jakiś hajs i musiała podpisać umowę, że zrzeka się wszelkich praw do niego. Potem ten utwór stał się ogólnopolskim hitem granym przez rozgłośnie przez długi czas. Jeżeli nie zostałaby w jakiś sposób nakłoniona wtedy do podpisania umowy, to byłaby w creditsach i przełożyłoby się to na tantiemy. Wydaje mi się, że w Polsce częściej było to załatwiane w ten sposób niż tak, jak na zachodzie. Jestem ciekawy kiedy wyjdzie pierwszy polski projekt, gdzie będzie jasno powiedziane, że ktoś korzysta z czyichś tekstów. Lub będzie napisane w creditsach, jak np. u Kanye Westa. Czasami w jednym numerze jest pięć osób odpowiedzialnych za tekst. Może oni po prostu siadają i piszą jednocześnie, nie wiem jak to tam wygląda.
Parę lat temu wyszedł projekt od Pjusa, gdzie on napisał teksty, a inni je wykonali. To była ciekawa inicjatywa.
Saful: Tak, to była super inicjatywa. On napisał tę płytę, jak był już po wycięciu uszu wewnętrznych. Pjus ma dwa implanty słuchowe w mózgu. Faktycznie, to była pierwsza jawna płyta ghostwritingowa w Polsce.
Trzeba mieć naprawdę świetny warsztat, by pisać tekst z tak poważną chorobą słuchu.
Saful: Wydaje mi się, że dobrym warsztatem musiał się pochwalić zarówno ten, kto nawija i ten, kto pisze, żeby gdzieś się to zgrało. Na pewno twórca nawijający, zrobi to trochę inaczej niż według wyobrażeń autora tekstu. Tutaj mogło to być tylko dodatkowym atutem według mnie. Ta konsekwencja zderzenia dwóch perspektyw.
Saful feat. Kazik – Jestem Dilerem
Wróćmy do płyty. Jakie jest według ciebie największe uzależnienie w obecnym świecie?
Saful: Najgroźniejsze uzależnienia to te, z których ludzie nie zdają sobie sprawy. Myślę, że obecnie są to social media i cukier.
Cukier?
Saful: Tak. Cukier jest pierwszą substancją uzależniającą, którą człowiek zaczyna spożywać. Już za dzieciaka jesteśmy nim karmieni i nie widzimy nawet, że jesteśmy od niego uzależnieni. Nie wiem, czy spożywasz cukier, ale spróbuj odstawić cukry dodane, czyli słodkie napoje, jedzenie itd. na tydzień, a zobaczysz, co zacznie się dziać z twoim ciałem.
Kiedyś słodziłem trzy łyżeczki i w pewnym momencie odstawiłem cukier całkowicie. To był spory przeskok.
Saful: No tak. Jeśli chodzi o substancje psychoaktywne, to najpierw twoje otoczenie widzi to uzależnienie. O ile ktoś później zda sobie z tego sprawę, to może z tym działać. Dlatego najgroźniejsze są takie uzależnienia, z których nikt nie zdaje sobie sprawy.
Czyli rozumiem, że ty też byłeś uzależniony od cukru, ale już nie jesteś?
Saful: Dzisiaj zjadłem pół czekolady, więc nie mogę powiedzieć, że nie jestem. Ale trzeba to kontrolować, bo oprócz tego, że może doprowadzić do nadwagi, to w skuteczny sposób wyniszcza trzustkę i grozi cukrzycą. Trzeba być tego świadomym.
Druga część twojej odpowiedzi, czyli social media. Tego się spodziewałem, właściwie myślałem o technologii w ogóle. Zastanawiam się, czy sam uważasz się za uzależnionego od niej?
Saful: Tak, to uzależnienie pogłębiło się podczas pandemii. Dlatego nagrałem kawałek Cyberreal, gdzie nawijam szczerze o tym, że sam w tym jestem. Czasami łapałem się na tym, że mimo, że nie mam żadnego powiadomienia, to i tak sprawdzam społecznościówki. Pierwszym krokiem do wyjścia z tego było zdanie sobie z tego sprawy.
Saful – Cyberreal
Ile godzin spędzałeś wtedy przy telefonie?
Saful: Na liczniku miałem około ośmiu, dziewięciu godzin w sumie. To nie tak, że siedzisz z telefonem w ręku non stop. W ciągu szesnastogodzinnego dnia od wstania do położenia się spać. Oprócz sprawdzania Instagrama i Facebooka to są też rozmowy przez telefon czy inne aktywności, ale osiem godzin to bardzo dużo.
W jaki sposób zacząłeś dawkować sobie telefon?
Saful: Na początku miałem tak, że jeśli nikt nie dzwoni i nie pisze, to sprawdzałem go tylko o pełnych godzinach albo połówkach.
Do czego według ciebie może doprowadzić takie uzależnienie w skali globalnej?
Saful: Ludzie nie będą wiedzieli, co ze sobą zrobić. Myślę, że jakby wyłączyli Internet na tydzień, to na pewno przyniosłoby to same pozytywne efekty. Mimo że wiele firm padłoby z tego powodu.
Awaria Facebooka pokazała, co się może dziać.
Saful: Sam zacząłem wtedy korzystać z Twittera. Siedziałem wieczorem i nie miałem co robić. Puściłem nawet jakiegoś tweeta. To pokazało, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od social mediów.
Odbijając – twoje prace nad płytą Dixonów ruszyły?
Saful: Jestem w trakcie pisania tekstów.
To brzmi jak wymówka.
Saful: Żeby przeskoczyć z klimatu mojej płyty na klimat Dixonowy, muszę napisać coś po raz drugi czy trzeci, bo chcę żeby było inne niż Krok w chmurach.
Czyli nie czujesz się ograniczony, ale musisz trochę korygować kurs w stronę stylistyki kolegów?
Saful: To nie jest ograniczenie, tylko chęć zrobienia czegoś, co będzie pasowało. Chcę żeby to był Saful z Dixonów, a nie Saful solo. Na pewno będą solowe przemyśleniówki, ale chodzi tu o inny klimat.
Co cię najbardziej odrzuca od tego bardziej sztywnego odłamu rapu? Mam na myśli raperów, którym bliżej do reprezentantów Step Records pokroju Intruza czy Dawida Obserwatora.
Saful: W tym momencie to często nie są moje klimaty, żyję już trochę innym życiem. Atutem tego ulicznego rapu było to, że wielu ludzi czuło pewne wsparcie mentalne, słuchając tych numerów. Jeżeli miałbym sprecyzować, co mi się nie podoba w ulicznym rapie, to nie lubię wtórności.
Zobacz: Step Records świętuje piętnastolecie istnienia
Gdybyś miał porównać twórczość, uczepmy się już Dawida Obserwatora z takim Malikiem Montaną, to która jest dla ciebie bardziej atrakcyjna? To są zupełnie dwa różne odłamy tego ulicznego nurtu.
Saful: Obaj nie trafiają do końca w moje gusta. Malika słuchałem parę lat temu i wtedy go propsowałem, że to jest coś świeżego, na wzór niemieckiego rapu. Często wtedy się ze mną nie zgadzano lub śmiano się, że stary, co to jest za gó*no. A tu jest konsekwencja i świeżość. U Dawida Obserwatora jest surowa, legitna nawijka. Wydaje mi się, że mało jest tam pozowania. U Malika może być więcej pewnej kreacji, ale obaj mają swoje grono odbiorców. Osobiście nie chcę ich kłaść na szali i wyrokować, który jest fajniejszy.
No jasne, nawet nie o to chodzi. Scena jest już na tyle rozbudowana, że każdy swoje miejsce na niej znajdzie.
Saful: Tak mi się wydaje. Wiele się zmienia w poglądach ludzi, w podejściu do różnych rzeczy i czasami raperzy prezentują swoje poglądy zahaczające o różne skrajności. Zarówno liberalne, jak konserwatywne. Słuchacze też się tak dzielą.
Duża część raperów jednak boi się lub nie chce szerzej mówić o swoich poglądach. Mówię o ścisłym mainstreamie.
Saful: To ze względu na to, że ludzie są teraz bardzo podzieleni przez poglądy polityczne, polityków, nawet przez podejście do szczepionek. Wszystko, co się dzieje polaryzuje społeczeństwo. Skądś to się bierze, komuś to jest na rękę, nie tylko politykom. Osoby publiczne boją się przyjmować stanowiska zgodne z ich poglądami, aczkolwiek są też tacy, którzy opowiadają się za konkretnymi stronami wyłącznie ze względów populistycznych. Często prezentacja swoich poglądów wymaga dużej odwagi i jeżeli czuję, że ktoś robi to w zgodzie ze sobą, to bardzo to cenię. Nawet jeśli są to poglądy sprzeczne z moimi. Chciałbym żeby ludzie, bez względu czy z prawa czy z lewa, byle bez nawoływania do przemocy – to nigdy nie powinno być tolerowane – mogli znaleźć miejsce dla siebie w tym kraju. Bez względu na poglądy, orientację seksualną, wiarę czy jej brak.
Saful – Krok w chmurach
W takim razie jak się zapatrujesz na sytuację przy naszej wschodniej granicy?
Saful: Moim zdaniem kwestia nie jest czarno-biała. Z jednej strony jest tzw. wojna hybrydowa prowadzona przez reżim Łukaszenki, może inspirowana zza dalszej wschodniej granicy. Z drugiej strony głosy, że cofane są całe rodziny z dziećmi, to jest już dla mnie gruba przesada. Mamy zewnętrzną granicę całej Unii Europejskiej i uważam, że pomoc powinna być udzielana. Zwłaszcza kobietom w ciąży, dzieciom i tak dalej. Sądzę, że nie powinno być tak, że nasze granice są otwarte, ale powinniśmy wykazywać człowieczeństwo, empatię dla ludzi potrzebujących.
Wróćmy do świata filmu. Jak bardzo twoje życie zmieniło się po Ślepnąc od świateł?
Saful: Bardzo, o sto osiemdziesiąt stopni. Stanęło na głowie w pewnym momencie. Z kogoś, kto był chłopakiem z Ursynowa, na tyle nierozpoznawalnym, na ile można sobie wyobrazić, nagle stał się twarzą billboardów i serialu. Jak wychodziłeś z metra czy jechałeś przez Warszawę, to trudno było mnie nie zobaczyć. Bardzo mnie zdziwiło, że serial od HBO jest promowany nieznaną twarzą. To było…
… ryzykowne.
Saful: Ale jak widać, przyniosło jakieś efekty. Wiele razy to mówiłem, ale zdarzało się tak, że nie zdążyłem wyjść z mieszkania czy klatki, a już byłem proszony o zdjęcie. Spotkałem jakiegoś kuriera albo dostawcę pizzy, który mnie rozpoznał i mówił Stary, no nie uwierzą mi w firmie, chodź zrobimy sobie zdjęcie.
Jak reagowałeś?
Saful: Dla mnie to było wesołe, bardzo pozytywne. Nie spotkałem się z jakimiś negatywnymi reakcjami.
Saful feat. ReTo – LC500
A jakiś aktor kiedyś podszedł do ciebie i powiedział, że mogłeś zagrać lepiej?
Saful: Nikt mi nie powiedział czegoś takiego. Dochodziły do mnie słuchy od ludzi niezwiązanych ze Ślepnąc… o głosach, które mówiły, że można było wziąć jakiegoś aktora po szkole. Przecież po to aktorzy idą do szkół i się uczą, żeby potem grać, więc po co dawać miejsce jakiemuś noname’owi, prawda? Ja dostałem szansę i trudno było z tego po prostu nie skorzystać. Szczerze mówiąc, od każdego aktora, który grał w serialu, dostałem mnóstwo wsparcia. Każdy wiedział z czym musiałem się mierzyć. Zwłaszcza zderzając się po raz pierwszy z tym światem. Jak rozmawiałem z jednym ze starszych, bardzo cenionych aktorów i dowiedział się, że mam sześćdziesiąt dni zdjęciowych na debiut, to złapał się za głowę i powiedział Chłopaku, będziesz miał orkę.
Nie chciałem mu wierzyć, co to są dwa miesiące pracy. Potem się okazało, że jednak to była konkretna orka. To nie jest taka praca, że idziesz od ósmej do szesnastej i pracujesz przez dwa miesiące. Co prawda te sześćdziesiąt dni nie były przepracowane z rzędu, tylko powiedzmy przez pół roku. Ale wchodzenie przez dwanaście godzin na planie w różne emocje, zwłaszcza te ciemne; smutek i agresja, jak Kubuś zaczął się później rozpadać, to jednak zostawia ślad po sobie. To jest ciężkie, później trzeba to przetrawić. To ponad sześćdziesiąt dni naprawdę było dla mnie ciężką pracą.
Wspomniałeś, że jesteś samoukiem. Stwierdziłeś w pewnym momencie, że jesteś na takim etapie, że może warto iść na jakieś warsztaty, doszkolić się?
Saful: Miałem przygotowania przed serialem, więc to nie do końca tak, że jestem samoukiem. Myślałem o tym, żeby iść na dwuletni kurs, ale nie miałem na to czasu. Dopiero teraz zastanawiam się nad tym, żeby dalej się rozwijać i może kiedyś zrobić egzamin eksternistyczny. Wpisuję to w plany na przyszłość, ale bez konkretnej daty wykonania.
To już dobry zalążek, by zacząć dalsze działania. Z tego, co zauważyłem, twoje role są poważne. Myślałeś nad spróbowaniem swoich sił np. w komediach?
Saful: Byłem na castingu do jakiejś romantycznej komedii, ale chyba nie pasowałem do roli.
Możesz zdradzić tytuł?
Saful: Nie, to bez sensu mówić mówić o castingach, które nie wyszły. Każdy aktor ci powie, że tych przesłuchań było mnóstwo. Lepiej chwalić się rolą, którą się dostało albo czymś, co chciało się dostać. Miałem też role, z którymi ktoś do mnie przyszedł i z kolei mnie one nie pasowały i nie chciałem ich przyjąć.
Będziesz jeszcze szukał miejsca w innych gatunkach?
Saful: Nie mam pojęcia. Na razie zajmuję się muzyką, a na pewno przyjdzie moment, kiedy będę chciał powrócić do filmów.
Mamy muzykę, mamy film, ale czy masz jakieś inne zajawki, o których ludzie nie wiedzą?
Saful: Mam zajawkę na sport. Staram się go regularnie uprawiać, by czuć się dobrze. Boks, siłownia, bieganie. Przez pewien czas przygotowywałem się do połówki Ironmana, trenowałem triathlon. Te przygotowania wypadły w trakcie pandemii, więc pozamykali wszystkie baseny i tak dalej. Zamiast na połowie wystartowałem na jednej czwartej Ironmana i potem to się jakoś rozeszło.
Jak ci poszło?
Saful: Jak na debiut całkiem spoko. Nie pamiętam dokładnego czasu, ale był przyzwoity.
To dosyć perspektywiczne zajęcie. Czy koncerty, czy role wymagające dobrej kondycji fizycznej, to na pewno się przyda.
Saful: Przed Ślepnąc od świateł miałem bardzo mocne treningi przygotowawcze. Zrobienie sylwetki, przygotowanie kondycyjnie do wielu rzeczy. Reżyser wiedział, że rola będzie wymagać ode mnie oprócz przygotowania aktorskiego, kondycji fizycznej.
Saful – Kogel Mogel
Miałeś jakieś opory przed kamerą, czegoś nie chciałeś zrobić?
Saful: Były różne rzeczy. Na pewno trudne były na początku sceny rozbierane. W pewnym momencie, przechodzisz tę barierę, że jesteś w pracy. Wtedy nie myślisz o tym, że będą cię oglądały tysiące lub dziesiątki tysięcy osób na ekranie i starasz zachowywać się swobodnie. To trudne, ale do zrobienia.
Miałeś wtedy poczucie, że potrzebujesz wsparcia ze strony kogoś w rodzaju psychologa zawodowego czy sam musiałeś to przetrawić?
Saful: Ja bym to porównał do skoku ze spadochronem. Jesteś już na pewnej wysokości w samolocie i teoretycznie możesz się wycofać, ale nie po to tam leciałeś, więc skaczesz. A jak już skoczysz, to po prostu lecisz i ważne żeby ten spadochron się otworzył. To też nie jest tak, że ja dopiero w trakcie dowiadywałem się, co mam zrobić. Przed podpisaniem kontraktu i podczas przygotowań, miałem teoretyczną wiedzę, co będę musiał wykonywać. Przekucie tego na praktykę to już coś innego, ale byłem świadomy pewnych rzeczy, więc się z nimi oswoiłem.
24 września Saful wydał swój debiutancki solowy materiał Krok w chmurach. Tydzień po premierze krążka Kamil Nożyński opowiedział nam, jak postrzega wyniki albumu oraz co sądzi o takich raperach jak Malik Montana czy Dawid Obserwator. Z rozmowy dowiecie się również, kto był autorem pierwszej ghostwritingowej płyty rapowej w Polsce. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? […]
Obserwuj nas na instagramie: