Quentin Tarantino wciąż atakuje filmy superbohaterskie. Gwiazda Marvela odpowiada
Obserwuj nas na instagramie:
Quentin Tarantino kontynuuje swoją krucjatę przeciwko współczesnemu Hollywood, które stoi filmami superbohaterskimi. Reżyser kolejny raz krytycznie wypowiedział się o Marvelu, a jego słowa nie umknęły uwadze Simu Liu, który wciela się w Shang-chi.
Quentin Tarantino znów celuje w Marvela
Quentin Tarantino w ostatnim czasie wziął sobie na celownik filmy superbohaterskie. Reżyser najpierw skierował słowa krytyki w stronę swoich kolegów po fachu, pracujących dla Marvela i DC, nazywając ich najemnikami. Tarantino wyznał również, iż ręki do blockbustera raczej nigdy nie przyłoży, gdyż Hollywood finansuje obecnie produkcje, które nie są w jego typie. Pokłosiem tej wypowiedzi była kolejna, gdzie reżyser nazwał dzisiejsze Hollywood “jednym z najgorszych w historii kinematografii”. Twórca Bękartów wojny kontynuuje tę serię, po raz kolejny uderzając w Marvela. Quentin Tarantino uważa, że to postacie, a nie aktorzy, są gwiazdami superbohaterskich filmów.
Nie nienawidzę ich, ale też ich nie kocham. Za dzieciaka zbierałem komiksy Marvela jak szalony. Gdyby filmy superbohaterskie wychodziły czterdzieści lat temu, byłbym zachwycony. Nie byłyby jednak jedynymi filmami, jakie powstają, ale jednymi z wielu. Zbliżam się do sześćdziesiątki i niespecjalnie mnie one ekscytują. Interesuję się nimi dlatego, że wydaje mi się, iż są jedynymi filmami, które powstają. Wydają się jedyną rzeczą, która w jakikolwiek sposób ekscytuje fanów oraz wytwórnie, które je kręcą. To jedyna reprezentacja obecnej kinematografii i jest to fakt. Nie ma za bardzo miejsca na nic innego i w tym widzę problem – w reprezentacji
– powiedział Quentin Tarantino w podcaście “2 Bears 1 Cave”.
Reżyser nawiązał także do zmian, które zaszły w Hollywood na poziomie aktorstwa i utożsamianiem aktorów z rolami jedynie w filmach superbohaterskich.
Częścią marvelizacji Hollywood jest sytuacja, kiedy aktorzy stali się popularni, bo grali superbohaterów. Nie są jednak filmowymi gwiazdami. Kapitan Ameryka jest gwiazdą. Podobnie jak Thor. Nie jestem pierwszą osobą, która tak twierdzi. Już wiele razy zostało to powiedziane – to postacie są gwiazdami, nie aktorzy. W 2005 roku aktor był gwiazdą, jeśli występował w filmach, które radziły sobie tak samo dobrze, jak produkcje Marvela. Oznacza to, że widzowie ich lubią i chcą oglądać ich częściej. Sandra Bullock wystąpiła w Speed i wszyscy ją pokochali, chcieli zobaczyć ją w czymś innym. Teraz tak nie ma. Obecnie chcemy, żeby jakiś aktor grał Wolverine’a i tak dalej.
Simu Liu odpowiada Quentinowi Tarantino
Do słów reżysera odniósł się kanadyjski aktor chińskiego pochodzenia, Simu Liu, który zagrał główną rolę w ubiegłorocznym Shang-chi i legenda dziesięciu pierścieni.
Jeśli dostępu do bycia kinową gwiazdą broniliby Scorsese i Tarantino, to nigdy nie zagrałbym głównej roli w filmie, który zarobił ponad 400 milionów dolarów. Podziwiam ich geniusz, bo są wyjątkowymi filmowcami. Nie muszą jednak wytykać mnie ani nikogo innego palcami. Żadne filmowe studio nie jest ani nie będzie doskonałe. Jestem dumny z tego, że pracuję ze studiem, które nieustannie próbuje i walczy o różnorodność na ekranie, tworząc postacie inspirujące ludzi z różnych kultur. Ja także uwielbiałem Złotą Erę Hollywood. Ale była cholernie biała
– napisał aktor na Twitterze.
Shang-chi i legenda dziesięciu pierścieni – zwiastun
Quentin Tarantino kontynuuje swoją krucjatę przeciwko współczesnemu Hollywood, które stoi filmami superbohaterskimi. Reżyser kolejny raz krytycznie wypowiedział się o Marvelu, a jego słowa nie umknęły uwadze Simu Liu, który wciela się w Shang-chi. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound […]
Obserwuj nas na instagramie: