Okładka albumu

Album „Masz to jak w banku” skończył 20 lat. Porozmawialiśmy o nim z Ostrym


11 listopada 2021

Obserwuj nas na instagramie:

Ostry wypuścił swój pierwszy solowy legal dwie dekady temu. Jeśli chcecie poznać jego kulisy – trafiliście pod właściwy adres.

Od żartu do debiutu

Tym, którzy przysłuchiwali się poczynaniom łódzkiej sceny rapowej pod koniec ubiegłego tysiąclecia, ksywa Adama Ostrowskiego musiała przynajmniej obić się o uszy. Skład LWC, w którym oprócz wspomnianego działali również choćby Wyga czy Kasina z kultowego w niektórych kręgach Afrontu, zdążył wypuścić materiał. Obóz TA, ściśle powiązany ze znanym w kraju Thinkadelic, wydał album u Cameya. Po drodze były gościnki oraz nagrane na własną rękę nielegale. Ta podbudowa, wraz z nabytymi umiejętnościami, uprawniała do marzenia o czymś więcej, czyli o karierze, która nie będzie wyłącznie lokalna i prowadzona w drugim obiegu. Jak się okazuje – tylko w teorii.

- Nie myślałem w ogóle o tym, żeby wydać kiedyś legalny album. Gdy mieszkało się w Łodzi, to nie było takiej możliwości. Kompletnie inne czasy niż teraz – wspomina O.S.T.R., gdy pytam go o etap przed stworzeniem Masz to jak w banku. Przypomina od razu, że nie było mediów społecznościowych ani YouTube'a, a hip-hop nie był jeszcze, jak mówi, masówką. Podstawą egzystencji gatunku i jego twórców było opowiadanie się jako wrogowie komercji i bycie prawdziwymi. Muzyka docierała do wąskiego grona zapaleńców, którzy żyli na co dzień całą kulturą i byli wybrednymi znawcami tematu. Próg wejścia nie był więc wcale tak niski, a rynek tak chłonny, jak może się wydawać niektórym po ponad dwudziestu latach.

Historia dotycząca tego, w jaki sposób Ostry znalazł się w Asfalt Records, pojawiała się już w papierze i wirtualnej przestrzeni, ale warto ją przypomnieć. Najlepiej najnowszymi słowami samego rapera: - Tytus usłyszał na koncercie Fisza mój freestyle, po czym podbił do mnie przebić pionę i pogratulować. Zapytałem go ironicznie: skoro tak ci się podobało, to może Asfalt wydałby moją płytę? A on już nieironicznie odparł, że czeka na demo. Dałem mu je dwa dni później w Lublinie, a on kolejnego dnia zadzwonił do mnie z warunkami umowy. W sumie szybka akcja. Dla beki zapytałem, czy wyda płytę, a reszta stała się historią – zauważa łodzianin, przy okazji udowadniając, że nie jedno słowo, a dwa na literę T mają ogromne znaczenie. Czyli talent i timing.

O.S.T.R. – Masz to jak w banku

Sposób na wydłużenie doby

Asfalt, do którego trafił Ostry, był labelem wyróżniającym się na tle środowiska przede wszystkim dzięki śmiałemu stawianiu na raperów, których rzemiosło i wyobraźnia były wręcz niespodziewanie plastyczne jak na moment dziejowy. Zanim łódzki MC wjechał do dużego grania, Fisz i Emade byli już polepieni i 30 centymetrów ponad chodnikami. Chwilę po tym, jak pokazał światu swoją debiutancką legalną solówkę, Łona z Webberem ogłosili, że żarty się skończyły. Co ciekawe Masz to jak w banku mogło ukazać się przed Na wylot pierwszego z duetów, ale zdecydowały względy... pragmatyczne.

- Płyta miała wyjść jeszcze w roku 2000, ale Asfalt zmieniał dystrybutora. Tytus zadał mi pytanie: wolisz, żeby płyta ukazała się wcześniej, ale ze słabszą dystrybucją, czy później, ale z lepszą? Nigdzie mi się nie spieszyło, więc wybrałem opcję numer dwa – wspomina O.S.T.R., dodając, że album powstawał kilka miesięcy. A może pół roku? Łatwo się pogubić nie tylko dlatego, że minęło już 20 lat. Również tryb tworzenia i – co nie mniej ważne – życia był mocno wycieńczający.

Granie w filharmonii i teatrze muzycznym na pół etatu, studiowanie na Akademii Muzycznej oraz tworzenie. Te rzeczy na co dzień przenikały się u Ostrowskiego, gdy ten chciał popchnąć do przodu hip-hopową karierę. Okazało się, że nawet mimo najlepszych chęci i najlepszej organizacji czasu na sen pozostają dwie godziny. Trzeba było sobie radzić: - Tworzyłem bit i jeśli w głowie rodził się pomysł, to od razu spisywałem go w notesie. Innym razem jechałem na 8:00 na uczelnię i jeśli zajęcia były nudne, to pisałem teksty, a później starałem się znaleźć do nich bity. Kolejnym razem jechałem na 8:00 rano do studia, bo zajęcia miałem o 14:00, i starałem się coś w nim zrobić albo nagrać to, co już miałem gotowe – wylicza weteran polskiego rapu, zaznaczając przy tym, że komponował bardzo dużo, lecz nie pamięta, z ilu produkcji wybrał te, które ostatecznie słyszymy na krążku z 8 października 2001 roku.

Na pewno jednak w materii dźwiękowej nic nie odbyło się za sprawą negocjacji z wydawcą. Ostry zawsze miał wolną rękę. No, prawie zawsze, bo to Tytus wybrał Ile jestem w stanie dać na pierwszy singiel, choć sam autor wolał ABC. Drugi z kawałków znalazł się w ścieżce dźwiękowej do Blokersów, po czym stał się hitem. Przy okazji następnego albumu to reprezentant Łodzi wybrał track promocyjny. Był nim klasyk w postaci Kochana Polsko.

O.S.T.R. – Ile jestem w stanie dać

Komentowanie rzeczywistości na własny rachunek

- Niestety reszta anegdot nie nadaje się do opowiedzenia, przepraszam – śmieje się gwiazda Asfaltu chwilę po historyjce z nagrywania powyższego teledysku. Raper na dorobku, odgrywający rolę bezdomnego, dostał kilka drobniaków do czapki od przechodniów, którzy byli przejęci jego losem. Gdyby nie tylko wiedzieli, że chodzi o kręcenie klipu, ale także znali podejście Ostrego do pracy, raczej zostawiliby monety w portfelach.

Masz to jak w banku można nazwać albumem z gatunku: zrób to (prawie) sam. Nawias jest konieczny, ponieważ trzy bity stworzył Nestor, znany szerzej jako Spinache, a partie DJ-skie należą do Twistera. Tyle. Reszta to już gospodarz jako ster, żagiel i okręt. Jak twierdzi, nie zaprosił żadnego innego rapera, bo nie chciał się wozić na czyichś plecach, woląc samemu zapracować na szacunek. Nie ukrywa jednak, że zawsze czuł się bardziej producentem niż MC. Uwielbiał nawijać, bo to była przednia zabawa, lecz komponowanie sprawiało mu dużo większą frajdę. Nazywa ją podróżą bez końca, po wszystkich emocjach.

Gdy mówię, że był w tym okresie agresywny i jadowity – ma pewne wątpliwości co do tego pierwszego. - Ten album jest pełen ironii i momentów punktowania rzeczywistości. Po prostu pokazuje prawdziwe oblicze tamtych czasów. Jako MC chciałem w swoich tekstach uchwycić z sarkazmem świat, który mnie otaczał. Wtedy nie było zbyt wielu osób, które rzucały panczami na lewo i prawo. W sumie to chyba nikt tak nie robił, bo była moda na typowo uliczny styl. Kochałem przede wszystkim hip-hop, traktowałem go jak kulturę i sztukę ulicy pełną skillsów, humoru i zabawy słowem – wykłada swoje wersowe credo, żeby nie pozostawić niczego w niedomówieniu.

O.S.T.R. – Kakofonia

Jogurtowe śmiechy i praskie zdziwienie

Krążek przyniósł nie tylko spostrzeżenia dotyczące życia w Polsce, ale również linijki wymierzone w osoby z pierwszych stron gazet. Bez względu na profesję. Od razu rodzi się pytanie: czy znane postaci nie wpadły na pomysł, by ciągać artystę po sądach? Otóż nie, nie było żadnych nieprzyjemności. Jeden powie, że to kwestia niewielkiej ówcześnie skali działania i tym samym niedotarcia (nie)zainteresowanych do przytyków. Drugi – że nawet jeśli to dotarcie było, to nie było sensu tworzyć pozwu. Swoją teorię ma również legenda gry.

- Nawijałem np. o Arturze Partyce, bo śmiesznie wyglądało to, jak w reklamie skakał przez jogurty. Skoczek wzwyż skaczący przez paletę jogurtów – przecież to nawet dziś brzmi absurdalnie. Sądzę, że nie mówiłem niczego, co byłoby niezgodne z prawdą i może dlatego nikt się nie spiął – kwituje O.S.T.R., który ma świadomość tego, że wtedy w ogóle nie dało się do końca sprawdzić, jaki jest odbiór wydawnictwa. Jeszcze nie ten internet, trzeba było spoglądać na papierowe recenzje dziennikarzy, a te były akurat dobre. No i przede wszystkim obserwować, jak reagują słuchacze pod sceną.

W pamięci utkwił mu jeden szczególny koncert. Nie w Polsce, a w Czechach. Swego czasu w Pradze klub był wypełniony po brzegi, a ludzie dosłownie wariowali przy kolejnych utworach. Mówi o tym krótko: szok. To było jednak tylko preludium do kariery, która wykroczyła daleko poza światek gatunkowy. Lata mijają, a Ostry ciągle jest uważany za jednego z najważniejszych ambasadorów polskiego rapu na zewnątrz. I to się nie zmieni, macie to jak w banku.

Ostry – Masz to jak w banku – odsłuch albumu

Ostry wypuścił swój pierwszy solowy legal dwie dekady temu. Jeśli chcecie poznać jego kulisy – trafiliście pod właściwy adres. Od żartu do debiutu Tym, którzy przysłuchiwali się poczynaniom łódzkiej sceny rapowej pod koniec ubiegłego tysiąclecia, ksywa Adama Ostrowskiego musiała przynajmniej obić się o uszy. Skład LWC, w którym oprócz wspomnianego działali również choćby Wyga czy […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →