“Nigdy nie słyszałam tak zróżnicowanej płyty” – recenzja albumu Coldplay – “Everyday Life”
Obserwuj nas na instagramie:
Everyday Life to, nie licząc EPek i koncertowych albumów, które wydarzyły się po drodze, ósma płyta brytyjskiej grupy Coldplay. Mimo, że w swojej twórczości pokazywali już różne oblicza – ponownie udało im się zaskoczyć i zrobić coś, czego nikt się nie spodziewał.
Zmienili tęczowe T-shirty na szare garnitury
Miała być długa przerwa, jest nowy, podwójny album – Everyday Life. Nikt nie wiedział czego tak naprawdę się spodziewać po nowym Coldplay. Po ich ostatnim romansie z muzyką rozrywkową przy okazji albumu A Head Full of Dreams wielu fanów drżało na myśl o tym, co stanie się dalej z tym zespołem. Sama miałam wiele obaw, jednak już pierwszy, podwójny singiel napawał mnie nadzieją, że na Everyday Life wydarzy się coś dobrego.
Mowa o utworach Orphans i Arabesque. Choć pierwszy z nich jest znacznie bardziej radiowy i popowy, to zdaje się być jedynie łącznikiem między ostatnim wydawnictwem Coldplay, a tym, co mieliśmy otrzymać wraz z Everyday Life. Moją uwagę znacznie bardziej przykuło wtedy eksperymentalne Arabesque, które zwiastowało naprawdę fajne, innowacyjne rozwiązania muzyczne na nowym albumie.
Coldplay – Arabesque live, zobacz
Stary, dobry Coldplay
I takie właśnie jest całe Everyday Life. Wielu mówi, że to stary, dobry Coldplay. Faktycznie mamy powrót do organicznych instrumentów i można na tym albumie znaleźć niemal wszystkie wcześniejsze etapy brzmienia tej grupy. Dla mnie to chyba najbardziej zróżnicowana płyta, jaką kiedykolwiek słyszałam. Po pierwszym przesłuchaniu byłam wręcz przerażona ilością rzeczy, jakie tam się dzieją. Z każdym kolejnym odkrywam w tym albumie coś nowego, choć pewnie spędzę z nim jeszcze wiele godzin, zanim poznam go w całości, o ile to w ogóle możliwe.
Everyday Life – Sunrise
Zaczyna się dość intrygująco, niemalże niczym prequel ścieżki dźwiękowej do jakiegoś filmu. W tle zbudowanej na brzmieniu skrzypiec kompozycji można sobie wyobrazić piękne, filmowe krajobrazy i zagubionych bohaterów, których dramatyczne perypetie zaraz zaczną nabierać kształtów.
Coldplay – Church
Church to faktycznie stary, dobry Coldplay i esencja ich brzmienia w jednym utworze. Gitara, piano, bas, perkusja i poruszający wokal Chrisa w prostej, ale jakże przyjemnej kompozycji. Dodatkowo, w piosence słyszymy też damski wokal Norah Shaqur.
Coldplay – Trouble in Town
Jednym z najbardziej zaskakujących rozwiązań brzmieniowych na tej płycie jest kolejny utwór – Trouble in Town. Jednocześnie to mój ulubiony moment tego albumu i jedna z najpiękniejszych kompozycji, jakie kiedykolwiek słyszałam. Niby tak prosta, a tak przejmująca.
Coldplay – Broken
Po tym emocjonalnym tąpnięciu z odsieczą przychodzi gospelowy Broken. To pełen nadziei i radości utwór, wykonany jedynie przy akompaniamencie fortepianu, w którym gościnnie wziął udział chór, będący jednym z wielu gości wokalnych na tej płycie.
Coldplay – Daddy
Daddy mogliśmy odsłuchać jeszcze przed premierą płyty, gdyż ukazał się jako singiel w towarzystwie pięknego, animowanego teledysku. To kolejna już przejmująca i przeszywająca emocjami kompozycja z tego albumu, a zdradzę, że takich pojawi się jeszcze kilka.
Coldplay – WOTW/POTP
Wonder Of The World/Power Of The People to jeden z utworów spełniających trochę rolę intra i pewnego wprowadzenia do kolejnych części albumu, bądź też podsumowania poprzedniej. Tych na Everyday Life również znajduje się kilka, co też jest ciekawym rozwiązaniem i dzieli całość na swego rodzaju muzyczne akty.
Coldplay – When I Need a Friend
Potem mamy wspominane już genialne Arabesque ze świetną sekcją dętą w kulminacyjnym momencie utworu. Tuż po nim psalmiczne i wręcz kościelne When I Need a Friend, które zamyka pierwszą część albumu – Sunrise.
Everyday Life – Sunset
Sunset z kolei otwiera manifest dzisiejszych czasów w postaci utworu Guns i energetyczne Orphans, które mimo swojego mainstreamowego wydźwięku przywołującego trochę brzmienia z albumu A Head Full of Dreams wcale mnie tak nie razi, nawet więcej – lubię ten kawałek! To przyjemna, pozwalająca odetchnąć odskocznia od reszty bardziej angażujących kompozycji na Everyday Life.
Coldplay – Cry Cry Cry
Szybko jednak wracamy do bardziej melancholijnych i refleksyjnych brzmień w postaci utworu Èko. Choć nie na długo, bo kolejna soulowo-bluesowa kompozycja Cry Cry Cry, choć wciąż akustyczna, to wbrew pozorom raczej wesoła piosenka. Co ciekawe, Coldplay wykorzystał w tym utworze fragmenty piosenki Cry Baby wykonywanej w oryginale przez Garneta Mimmsa, a w późniejszym czasie przez Janis Joplin.
Coldplay – بنی آدم
Sunset jest zdecydowanie bardziej wyciszoną i mniej eksperymentalną częścią Everyday Life. Potwierdzenie tego znajdujemy w kolejnych utworach – Old Friends oraz بنی آدم. Ten drugi, to perski wiersz Bani Adam czytany na płycie w oryginalnym języku przez Dr. Shahrzad “Sherry” Sami. Piosenka zawiera również sample z utworu The Sun w wykonaniu Alice Coltrane.
Coldplay – Champions of The World
بنی آدم płynnie przechodzi w Champions of The World. Jak stwierdził sam Will Champion, perkusista Coldplay, to jeden z najbardziej zespołowo brzmiących utworów z tej płyty. Faktycznie Everyday Life to w wielu przypadkach utwory wykonywane tylko przy akompaniamencie gitary, bądź pianina. Champions of The World wyróżnia się na ich tle tym, że słyszymy w nim cały skład Coldplay i jest to niejako klamra spinająca ten jakże eklektyczny album w całość.
Coldplay – Everyday Life
Mamy jednak jeszcze jeden element Everyday Life. To klimatyczny, tytułowy utwór, przywołujący trochę brzmienia z pierwszych albumów Coldplay. Wzbogacona o dźwięki skrzypiec ballada zamyka tę 16-utworową przygodę w postaci albumu Everyday Life.
3x “E” – eklektyczny, eksperymentalny, emocjonalny
Everyday Life to album z dużym bagażem emocjonalnym. Wiele jest w nim również inspiracji religijnych i pochodzących z kultury wschodniej. Przede wszystkim jest też mocno eksperymentalny i jako taki zresztą był zapowiadany. Eklektycyzm, to według mnie największa siła tej płyty. Zaskakujące jest to, jak wiele osób musiało nad tym albumem pracować i jak wielu innych artystów zainspirowało muzyków Coldpaly w poszczególnych utworach (wszystkie informacje na ten temat znajdziecie w specjalnym booklecie). Chris, Guy, Jonny i Will ponownie zaskoczyli nowymi brzmieniami, których nawet najwięksi fani grupy się nie spodziewali i coś czuję, że właśnie w tę stronę zespół będzie dalej szedł. Nie jest to żaden określony kierunek. To po prostu zabawa muzyką, eksperymentowanie i odwracanie swojego wizerunku o 180 stopni z każdym kolejnym wydawnictwem.
Coldplay na żywo w Jordanii
Co warto podkreślić to fakt, że albumowi Everyday Life ponownie w przypadku zespołu Coldplay towarzyszy świetna, niekonwencjonalna promocja. W dniu premiery płyty zespół zagrał dwa koncerty w Jordanii. Pierwszy o świcie, podczas którego muzycy zaprezentowali piosenki z części Sunrise, a drugi analogicznie w towarzystwie zachodzącego słońca, gdzie zabrzmiały utwory z Sunset. Jeśli nie oglądaliście tych koncertów w czasie rzeczywistym, to koniecznie nadróbcie, gdyż na obu pojawiło się wielu gości, no i samo otoczenie, w którym grali muzycy nadało temu materiałowi jakiejś wyjątkowej magii. Poza tym to prawdopodobnie jedyna okazja, aby usłyszeć utwory z Everyday Life na żywo.
Coldplay – Sunrise na żywo w Jordanii
Jedyna, ponieważ zespół postanowił, że nie będzie koncertować z tym materiałem, czym chce zwrócić uwagę społeczeństwa na problemy związane z ekologią. Może i jest to faktycznie, jak twierdzi wielu, zagranie PR-owe, jednak dobrze, że taki zespół porusza ten ważny temat. Poza tym Everyday Life jeszcze na długo przed premierą został okrzyknięty albumem eksperymentalnym, po którym ma się pojawić kolejny, niejako właściwy i pewnie wraz z nim będziemy mogli spodziewać się większej trasy.
Coldplay – Sunset na żywo w Jordanii
Coldplay Coming Soon
Pewną podpowiedź dotyczącą tego nowego albumu Coldplay można znaleźć w booklecie fizycznej wersji Everyday Life, która swoją drogą jest jedną z najładniej wydanych płyt, jakie miałam okazję widzieć. W książeczce znajdujemy fotografię przedstawiającą billboard z napisem Music of The Spheres. Ci bardziej spostrzegawczy znajdą tam również ukryty napis COLDPLAY COMING SOON. Z kolei przejeżdżający obok billboardu samochód jest oznakowany rejestracją FFTF2024. Mam nadzieję, że na nowości od Coldpaly nie będziemy jednak musieli czekać aż tak długo. ;)
Everyday Life to, nie licząc EPek i koncertowych albumów, które wydarzyły się po drodze, ósma płyta brytyjskiej grupy Coldplay. Mimo, że w swojej twórczości pokazywali już różne oblicza – ponownie udało im się zaskoczyć i zrobić coś, czego nikt się nie spodziewał. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki […]
Obserwuj nas na instagramie: