Mrozu “Złote Bloki”: eklektyczne hymny osiedlowej młodości [recenzja]
Obserwuj nas na instagramie:
Na jednej z najbardziej wyczekiwanych płyt tego roku Mrozu z nostalgią wspomina młodość na osiedlach i przypomina nam, jak cudownym gatunkiem muzycznym jest funk. Sprawdź szczegóły.
“Patrzymy tylko w dobrą stronę”
Po wydaniu singli Galacticos, Palę W Oknie, a przede wszystkim Złoto, najnowszy album Mroza urósł do rangi jednej z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie (i chyba nie tylko przeze mnie) płyt tego roku. Po wielokrotnym przesłuchaniu Złotych Bloków stwierdzam, że prawie każda minuta spędzona z tym albumem była na wagę, nomen omen, złota. Moje oczekiwania zostały praktycznie w stu procentach zaspokojone.
Śledząc karierę Mroza od czasu wydania albumu Miliony Monet można ją skwitować typowym „długa droga”. Jednak w jego wypadku jest to określenie bardziej adekwatne niż w przypadku 90% artystów. Nie bez powodu wokalista mówi, że Złote Bloki to tak naprawdę jego trzeci album. Dopiero przy płycie Zew odnalazł kierunek, w jakim chce tworzyć swoją muzykę. Rozwój tego azymutu przebiega bardzo płynnie. Najnowszy album Mroza jest bowiem najbardziej eklektyczną z jego dotychczasowych płyt i w każdym z obranych stylów odnajduje się znakomicie.
Jakość niezależnie od gatunku
Zew i Aura to przede wszystkim ogromna porcja bluesa. I fanom tej twarzy Mroza nie zabraknie nowej muzyki na Złotych Blokach za sprawą Betonowego Lasu, Zimy, ballady 4 dni czy wspominanego Palę w oknie. Jednak nie są to utwory nadające się do jednoznacznego gatunkowego zakwalifikowania, co tylko podkreśla, jak ciekawy projekt udało się Mrozowi nagrać. Jeśliby jednak szukać jednego, dominującego gatunku, będzie to zdecydowanie funk, a więc muzyka, której w polskim mainstreamie jest bardzo mało i od dawna bardzo nad tym faktem ubolewałem, powracając chociażby do pierwszej płyty Mietka Szcześniaka Niby Nowy, a w szczególności utworu Przed śniadaniem (koniecznie sprawdźcie!).
Już zresztą sam fakt wykorzystania fragmentu wypowiedzi Rafała Trzaskowskiego, który nakłaniał DJ-kę, by “puścić odrobinę funku”, wywołał u mnie ogromny uśmiech. Nie schodził on podczas odsłuchu Poligonu czy Nóg Na Stół. Bez Świadków dostarczył z kolei odrobiny ukochanego przeze mnie r&b. Żonglując gatunkami i stylami, trzeba jednak zaznaczyć najważniejszą rzecz. Każdy z tych utworów brzmi naprawdę świetnie, a ich repeat value można by rozdysponować na całe dyskografie wielu innych artystów. W zasadzie każdy utwór ze Złotych Bloków mógłby być singlem i sprawdziłby się w tej roli świetnie.
Mrozu – Palę W Oknie
Minimalne potknięcia
Muszę jednak dołożyć drobną łyżkę dziegciu do tej beczki miodu. Za Daleko z Vito Bambino niestety zawiodło moje oczekiwania, szczególnie jako ogromnego fana talentu frontmana Bitaminy. Wyraźnie odstaje od pozostałych utworów, a wyśpiewywane w refrenie „mięko” zamiast „miękko” zwyczajnie drażni. Drugim drobnym minusem jest gościnna zwrotka donGURALesko, który owszem, wpasował się w funkową konwencję, ale w typowym dla siebie rymowaniu słów, dla samego faktu rymowania słów bez większego sensu, na Poligonie przerósł samego siebie. Dla odmiany Ras na być może ostatniej zwrotce w karierze wypadł rewelacyjnie, wywołując nostalgię u wszystkich pamiętających złote czasy duetu Rasmentalism.
Hymny osiedli z wielkich płyt
Warto jeszcze na koniec wspomnieć o wydźwięku Złotych Bloków, bowiem ten projekt ze względu na dość dużą spójność tekstową i nostalgię, z jaką Mrozu wspomina swoje młodzieńcze lata, wyrasta na być może pierwszy, nierapowy hymn osób wychowanych na osiedlach. Chciałoby się wręcz rzec: małomiasteczkowi mieli Dawida Podsiadłę, osiedla dużych miast mają Mroza. Czuć jednak coś z rapowej zadziorności na Złotych Blokach, gdy urodzony we Wrocławiu szydzi z kardynała Dziwisza czy obecnego obozu rządzącego. Jednocześnie Mrozu wzorem utworów z poprzednich lat takich jak Szerokie Wody, Aura, opowiada o relacjach damsko-męskich i wciąż robi to w sposób autentyczny i emocjonalny.
Złote Bloki kupiły mnie swoją jakością, eklektyzmem i niesamowitą, pozytywną energią, jaką wniosły w prawie każdym z numerów, jednocześnie będąc bardzo trafnymi tam, gdzie robiło się nieco poważniej. Nie zaskoczę pewnie nikogo z was jeśli powiem, że to w mojej opinii najlepsza i najrówniejsza płyta w całej dyskografii Mroza. Co więcej, jest to moja ulubiona płyta w 2022 roku i jedyna obok Pokolenia X2 Dwóch Sławów, która naprawdę mnie „zajarała”. Dlatego przesłanie ode mnie brzmi: Słuchajcie tej płyty, przychodźcie na koncerty Mroza (sam miałem okazję być, o czym niedługo przeczytacie u nas na portalu) i cieszcie się, że mamy takiego artystę. Bo Złotymi Blokami wbił się z buta do absolutnej czołówki w Polsce, robiąc to na własnych zasadach i we własnym stylu, dzięki któremu jest w tym kraju niepowtarzalny.
Mrozu – Złote Bloki, odsłuch
Na jednej z najbardziej wyczekiwanych płyt tego roku Mrozu z nostalgią wspomina młodość na osiedlach i przypomina nam, jak cudownym gatunkiem muzycznym jest funk. Sprawdź szczegóły. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i […]
Obserwuj nas na instagramie: