Jacuś kręci imprezę w „PENTHOUSIE”

Jacuś – solo numer dwa już niedługo

Niedługo po premierowym singlu z drugiego długogrającego albumu artysty pojawił się drugi. Najpierw ŻYCIE MIASTA z korpo nawijką i wspomnieniem Warszawy, później efekty zarobionego siana w postaci PENTHOUSE’U. No i co tu ukrywać, to działa, bo o ile Zygzak latem hulał na słuchawkach (i do tej pory w klubach), tak solowo Jacusia spokojnie można – nawet trzeba – traktować nieironicznie.

PREZES ukaże się raczej szybciej niż później, zważywszy na to raper miał sporo czasu na dopracowanie swoich kawałków. Przy okazji wydania pierwszego singla zaznaczył, że w Internecie nie było go z jednego wyraźnego powodu – pracy nad albumem.

Przeczytaj: Jacuś liczy papier w stolicy. Oto „Życie Miasta”

PENTHOUSE, czyli bity i słowa (dokładnie w tej kolejności)

Jacuś kupuje sobie penthouse, bo jest na fali. Proste. On to widzi, my to widzimy, metoda sprawdziła się przy Gucci Trip, stąd jej kontynuacja przy PREZESIE. Tak, jak w przypadku Young Lesoi można się zastanawiać, czy formuła wypali na dłużej, lecz moim zdaniem, w przypadku rapera czarne myśli są raczej zbędne. Warstwa muzyczna jest tak wyklepana, że wjedzie pod czystą, jak i szumiącą głowę, a jego flow kupuje się bez zastanowienia, jak lody kolorki piętnaście lat temu.

Gra słów powiązana z rynkiem nieruchomości oraz giełdą w refrenie totalnie działa na wyobraźnię – w ogóle sam refren trafił się w PENTHOUSIE wyjątkowo catchy. Także zero zaskoczenia, jeśli numer wjedzie na pętlę. Albo wskoczy na kartę na czasie.

Jacuś – PENTHOUSE