Czasami zgredzi, już nie małolaci. Polscy weterani nadal są całkiem mocni [felieton]
Obserwuj nas na instagramie:
Polscy rapowi weterani, ogólnie rzecz biorąc, mają się całkiem nieźle. Część z nich trzyma się sprawdzonych patentów, inni idą z duchem czasu, kolejni wyprzedzają go o kilka kroków. Wszystko z zachowaniem równowagi.
Należy się zmieniać, by jakim jest się pozostać. Chyba że jesteś na scenie dwie dekady
Na przestrzeni bez mała trzydziestu lat rynek rapowy w Polsce strawił, przemielił i wypluł na scenę mnóstwo osób, które chciały operować rymami na bitach. Tak było w idealizowanych najntisach, nie inaczej sprawa wygląda obecnie. Istnieją jednak nawijacze, którzy nie dość, że chwycili za mikrofon, to przyczynili się do popularyzacji gatunku, obecnie uchodząc za kultowych. Mam na myśli nie tylko Liroya, Wzgórze czy członków Kalibra, ale też chłopaków (dziś dorosłych mężczyzn) z przełomu wieków.
Zobacz: O.S.T.R.: “Całe życie mówiłem, że kariera i sława to efekt uboczny pasji, a nie jej myśl przewodnia” [wywiad]
Nie będę ukrywać, że punktem zapalnym dla tego tekstu jest niedawno wydana Mowa ciemna Donguralesko, która to sprowokowała moją potrzebę przemówienia w nieco klarowniejszy, bardziej dosadny sposób. Dla tych, którym ostatnie ruchy DGE umknęły, wyjaśniam: Mowa ciemna jest blisko godzinnym, szesnastoutworowym wydawnictwem. To materiał, na którym Dziadzior ponownie przytłacza słuchacza mnogością rymów (najczęściej częstochowskich), okazjonalnie rzuci jakimś prawidłem, a jak o północy przed lustrem wysłuchacie album w całości za jednym posiedzeniem, pojawi się Kool Herc i zaprosi na imprezę. Krótko mówiąc: hip-hop pełną gębą.
Rzecz jasna nie ma w tym nic złego, że poznaniak wydał krążek hołdujący takim, a nie innym brzmieniom. Gdyby podobnie postąpił z trapami, również nie miałbym nic przeciwko. Moje pokłady ironii biorą się z tego, że od kilku lat Gural wydaje ten sam album, tylko w innym opakowaniu. Ostatnim projektem, który wywarł na mnie prawdziwe wrażenie, było Magnum Ignotum: Preludium wydane siedem lat temu! Przyznaję, że całkiem nieźle bawiłem się przy Miłość, szmaragd i krokodyl, ale mixtape wydany z Matheo bronił się koncepcją. Z każdym kolejnym krążkiem DGE wydawał się coraz pochłonięty rymowaniem “lego” z “kolego” niż dowiezieniem interesującego materiału. Może nawet jego formuła byłaby ciekawa dla słuchacza, gdyby zamknąć ją w EP-ce, a nie wymagać od odbiorcy bitej godziny na dotarcie z punktu A do B.
Polscy weterani rapowi: Donguralesko – Mowa ciemna – odsłuch albumu
Bez zbędnych rewolucji
Z pewnością znajdą się ci, którym obrana przez DGE stylistyka przypadła do gustu i pomstują właśnie w moim kierunku za obrażanie “prawdziwego” rapu. Dlatego też zaznaczę od razu, że moim problemem nie jest forma, a jej powtarzalność. Rychu Peja, który zaczynał w podobnym czasie, również nie jawi się jako trendsetter. Z tą różnicą, że Peja od początku figurował w moich oczach jako raper “bezpieczny”, który pozostawia raczej niewiele przestrzeni na eksperymenty. Stąd jego romans z bardziej “newschoolowymi” rzeczami tak szybko się zakończył. A szkoda, bo niejednokrotnie RPS pokazał, że jak chce, to potrafi. Z tego miejsca polecam YNNI z drugiego DeNekstBest Mixtape.
Polscy weterani rapowi: VNM x rip scotty x Ten Typ Mes x Peja – YNNI
Strumień frustracji, który skierowałem ku autorowi Mowy ciemnej, bierze się więc z jego wcześniejszych dokonań. Zachwytom nad Mangum Ignotum dajmy spokój, bowiem w dyskografii Gurala jest kilka bardziej interesujących momentów. Bez wątpienia najważniejszym z nich jest premiera Opowieści z betonowego lasu w 2002 roku, kiedy to poznaniak zafundował słuchaczom powiew świeżości prosto ze stolicy Wielkopolski. Przez kolejne lata na rynku ukazały się takie kultowe tytuły, jak Drewnianej małpy rock, El Polako czy zbliżający się do dziesiątego jubileuszu Projekt jeden z życia moment. Jeśli Górny nie sięgał po naszpikowaną rymami braggę opartą na luźnych skojarzeniach, korzystał z odwołań do literatury. To sprawiało, że mimo rosnącego stażu Donguralesko cały czas istniał w świadomości słuchacza jako twórca interesujący. W tym momencie DGE, przynajmniej dla ludzi w wieku zbliżonym do mojego, to przede wszystkim kolejny raper po czterdziestce. A szkoda, bo Gural nie jest nawijaczem z pierwszej łapanki.
Polscy weterani rapowi: Dongurlaesko – Rymmajster
Weterani w pierwszym obiegu
Wywołując do tablicy dwóch raperów z Poznania, bardzo łatwo odbić piłeczkę stwierdzeniem, że obaj panowie mają już wypracowany, oddany fanbase. Ten oczywiście w jakiś sposób świadczy o ich pozycji. Przecież czterysta tysięcy miesięcznych słuchaczy to nie byle co.
Jednak gdy spojrzymy na Sokoła, liczby mówią same za siebie. Założyciel Prosto jest na polskiej scenie postacią bezprecedensową, biorąc pod uwagę solowy debiut po dwudziestu latach z mikrofonem w ręku. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno Wojtek Sokół, jak i NIC spotkały się z bardzo ciepłym przyjęciem. Tak wśród rówieśników autora, co młodszych odbiorców. Bierze się to przede wszystkim z tego, że Sokół nieustannie pozostaje w pobliżu trendów. Jednocześnie hołduje starym zasadom. Nic więc dziwnego, że ZIP Skład i Szpaku obecni są na tym samym albumie i wypada to spójnie i ciekawie. A to przekłada się na kolejne Platynowe Płyty od ZPAV dla warszawiaka.
Podobnie sprawy wyglądają w przypadku Pezeta. Płyty pokroju Muzyki klasycznej wypiętrzyły Kaplińskiego do statusu legendy. A ten przeniósł się na wysoką sprzedaż Muzyki współczesnej, która przerwała siedmioletnią ciszę wydawniczą Pawła z Ursynowa. Podobnie jak członek ZIP Składu Pezet bardzo dobrze czuje trendy i potrafi tę wiedzę wykorzystać. Featuringi u szanowanych zawodników, zapraszanie równie ciekawych twórców, a także misterne budowanie wizerunku nie poszło na marne. Dzięki temu, mimo dwudziestu lat na scenie, Pezet wciąż może być uznawany za idola nastolatek, którego hity przewiną Wam się na TikToku.
Polscy weterani rapowi: Pezet – Jan Paweł
O krok przed wszystkimi
Jeszcze inną postawę obrali, przez lata skłóceni, Tede i Borixon. Obaj panowie we wczesnych dwutysięcznych szokowali środowisko obnoszeniem się hajsem; jednemu z nich wytykano bycie bananem, drugi przez lata wydawał się zawodnikiem drugiego obiegu. Fiodor po latach infamii odkuł się dzięki trapowym brzmieniom i hasztagom, jednocześnie jako jeden z pierwszych lansując Instagram, ponownie pozostając na językach młodzieży przez lata, zachowując młodzieńczą świeżość.
Niedługo po kolejnym okresie świetności TDFa do głosu doszedł Rekin, który, jak nawija na najnowszym albumie, “rozje*ał po czterdziestce mocno chillwagonem“. Trudno nie zgodzić się z BRX-em, patrząc nawet na pozycję pozostałych członków kolektywu. Łatwo więc wysunąć wniosek, że gdyby nie determinacja i wyczucie Borixona, dziś prawdopodobnie nie zajadalibyśmy się pizzą od Kizo, a o Zetsze czy Qrym nie słyszałoby tak wiele osób.
W niedużym odstępie Tede i Borygo na swój sposób oddali hołd dawnym czasom. Na rynku zadebiutowały ESPEOERTE 0121 oraz Mixed Music Arts (MMA) i trudno nie zauważyć pewnej alegorii. Podobnie jak parę lat temu raperzy wyczuwali, co czeka polską scenę na zakręcie, obecnie wydają się równie zorientowani. Underground jasno sygnalizuje, że do łask wkrótce wróci “trueschoolowe” brzmienie, a ja wierzę, że TDF i BRX będą czekali już na miejscu.
Polscy weterani rapowi: Tede – Grasz w to ziomek?
Bez zbędnej wczuty
Wymienieni przeze mnie raperzy to tylko flagowe przykłady zupełnie różnych podejść do tworzenia muzyki i poruszania się po scenie. Czy cokolwiek wynika z któregokolwiek z nich? Z pewnością przykładają się one na popularność danego twórcy i co najwyżej wpłyną na liczbę zaproszeń na wszelkie juwenalia czy festiwale.
Nie będzie to miało jednak wpływu na scenę w ogóle. Nawijacze pokroju Rycha czy Gurala w dalszym ciągu będą słuchani z ochotą wśród fanów klasycznego rapu, a Borygo u boku Żabsona i Kizownika będzie tańczył jak małpa z kilkutysięcznym tłumem pod sceną. Mimo to miałbym kłopot, czy sięgnąć po nowy materiał DGE, czy nieopierzonego trapera. Niestety w obu przypadkach wiedziałbym, czego się spodziewać.
Polscy rapowi weterani, ogólnie rzecz biorąc, mają się całkiem nieźle. Część z nich trzyma się sprawdzonych patentów, inni idą z duchem czasu, kolejni wyprzedzają go o kilka kroków. Wszystko z zachowaniem równowagi. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. […]
Obserwuj nas na instagramie: