fot. Filip Blank / Art. Tomasz Goławski

BOKKA pokazała nam krwawy koniec świata [relacja]


25 marca 2022

Obserwuj nas na instagramie:

BOKKA od zawsze zachwycała mnie każdym możliwym krokiem w swojej muzycznej karierze. Od niesamowicie dopracowanych krążków po kosmiczne dźwięki w występach na żywo. Najnowszy album zespołu, Blood Moon, to wizja końca świata, która jest warta doświadczenia na żywo.

Księżyc zawisł nad naszymi głowami

Wchodząc do wrocławskiego Projektu Pralnia, miałem naprawdę wygórowane oczekiwania co do zbliżającego się koncertu. Oczywiście nie był to mój pierwszy spektakl BOKKI, ale gdzieś z tyłu głowy miałem jednak to przeświadczenie, że tematyka najnowszego albumu, Blood Moon, to totalnie moja zajawka, a wizja doświadczenia końca świata zespołu coraz bardziej zżerała mnie od środka, by w końcu usłyszeć ją na żywo.

Chociaż przyznam też szczerze, że po raz pierwszy była to ciekawość podszyta strachem. Jak dziwnym zbiegiem okoliczności było to, że album przybliżający i kojący nasze nerwy związane z nieuniknionym końcem tej planety pojawił się akurat w momencie, w którym za naszą granicą trwa wojna. Myślę, że sam ten fakt pozwolił nam jeszcze lepiej zrozumieć, jak bardzo ulotne jest wszystko, co nas otacza. Uświadomiliśmy sobie także to, że tytułowy Blood Moon może tak naprawdę zawitać w naszym życiu w każdej, nawet najmniej spodziewanej chwili.

Przeczytaj także: „Nie robimy prawie nic, żeby zapobiec katastrofie” – wywiad z zespołem BOKKA

BOKKA Blood Moon wywiad premiera albumu
fot. Filip Blank, art. Tomasz Goławski

Z Planety B na Krwawy Księżyc

Na przygotowanej dla nas scenie przeważała oczywiście ciemna kolorystyka. Budowała ona coraz większy nastrój, a także jakiś taki dziwny niepokój. Mroczne i klimatyczne miejsce ozdobione było również wielkim, podświetlonym na czerwono księżycem, który zawisł nad naszymi głowami. Nagle zgasły wszystkie światła i skryta pod maskami BOKKA wyszła na scenę.

Raz za razem zaczęły do nas docierać bardzo ostre, wręcz apokaliptyczne dźwięki, które stawały się coraz głośniejsze. Z każdym ich brzmieniem tajemnicza wokalistka zespołu zaczęła stawiać kroki w kierunku postawionego na środku sceny oświetlonego blaskiem księżyca mikrofonu.

Dotykając go, rozpoczęła również pierwszą piosenkę, która od razu przeszyła serca zebranej we Wrocławiu publiczności. Otwierający Blood Moon, którego tajemniczość wzbierała powoli w każdym z nas, zabrał zagubionych jeszcze lub pogrążonych w letargu pasażerów, którzy spodziewali się podobnych brzmień z poprzedniego wydawnictwa zespołu. Pamiętam, że za swoimi plecami po pierwszym refrenie usłyszałem tylko głośne “o kurwa, ale to jest mocne”. I serio, podpisuję się pod tym dosadnym stwierdzeniem. Niesamowite i emocjonalnie wykrzyczane refreny pokazały nam, że Blood Moon przybył razem z zespołem na koncert i ma on w planach pokazać nam, jak będzie wyglądała prawdziwa wizja zagłady.

BOKKA – Blood Moon – posłuchaj!

Tajemniczość okraszona dosadnością

Osobowość i sceniczna prezencja BOKKI jest dla mnie czymś naprawdę niepojętym. Po pierwszym utworze myślałem, że setlista koncertu uraczy nas raczej połączeniem mocnych i dosadnych utworów z tymi lżejszymi i bardziej instrumentalnymi. Jak się jednak okazało – jak już mówimy o końcu świata, to w 100% i sam początek okazał się prawdziwą bombą.

Następnym przystankiem były bowiem utwory How… It All Ends i No Counting Backwards. Pierwszy z nich stał się prawdziwą formą przywitania się z końcem. W przedstawionej nam przy okazji promocji albumu zapowiedzi utwór ten opowiadał o relacji prowadzonej przez strażaka, który w obliczu nadchodzącej zagłady musiał wybrać między swoją żoną a ratunkiem obcych mu ludzi.

Na żywo piosenka ta jasno oznajmiła nam więc, że mamy tylko jeden wybór, czyli zaakceptować zbliżający się scenariusz. Pamiętam, że nawet po ostatnich słowach utworu, które brzmiały “Are you there (Czy jesteście tutaj)?” cała sala zamarła i po raz pierwszy nie nagrodziła zespołu gromkimi brawami. Pomiędzy nami wytworzyło się bowiem bardzo dziwne napięcie, które stale rosło i rosło…

BOKKA – How… It All Ends, posłuchaj!

Na cienkiej granicy świata

Po tej grobowej wręcz ciszy powoli zaczął dobiegać do nas wstęp kolejnego utworu. Zbliżające się Walk On A Wire okazało się moim faworytem również w wersji na żywo. Jest to jedyna piosenka, która na najnowszym wydawnictwie zespołu doczekała się teledysku. Historia opowiadana z perspektywy niewidomej dziewczyny i jej ojca (Alicja Wieniawa-Narkiewicz i Piotr Głowacki) przedstawiała nam ostatnie chwile bezkresnej miłości w obliczu zagłady świata.

Utwór ten na żywo to niekwestionowana petarda. Zawarte w nim brzmienia zmuszają do zamknięcia oczu i przyznaję, że sam bezwolnie to zrobiłem, zanurzając się w tej przepięknej, malowanej wręcz historii. Wspólnie z płynącym w tle wokalem Y raz za razem w mojej głowie malowały się przeróżne, tajemnicze obrazy, które oswajały mnie z dość mrocznymi wizjami zespołu. Przekalkulowałem sobie chyba każdy możliwy scenariusz mojego ostatniego dnia na tej planecie i muszę szczerze przyznać, że to koncertowe doświadczenie należy do niewątpliwych unikatów. Jakże cennych unikatów.

BOKKA – Walk On A Wire, posłuchaj!

Z tego enigmatycznego letargu wyrwała mnie kolejna propozycja, jaką było 900. O dziwo chyba najbardziej “przebojowa” dawka muzyki, jaką tego wieczoru zaserwowała nam BOKKA. Oczywiście nie mniej mocna i elektryzująca, ponieważ zaśpiewane na żywo “Never again, never again, never again I’ll fall/For this wicked road, this wicked road” stało się naprawdę pokrzepiającą chwilą wobec otaczającego nas chaosu, który coraz bardziej zazębiał się wokół zgromadzonej publiczności.

BOKKA – 900, posłuchaj!

Skok w nieznaną nam otchłań

Koncert zamknęły dla nas niesamowite dwa utwory z nowego wydawnictwa – What If? i The Abbys. Przekazały nam one, że sam zespół w tych ciężkich czasach jest stale wokół nas. Ich muzyka to tak naprawdę nic innego jak opowieść o otaczającej nas rzeczywistości, z której biegu możemy w każdej chwili zawrócić. Sami kreujemy bowiem jej tempo, które jak na razie nie wróży nic dobrego.

Czy jednak jest to zapowiedź ostatecznego końca? I tak, i nie. Możemy przecież trwać w tej kartonowej rzeczywistości i po prostu przeżyć ją na narzuconym nam odgórnie zasadach. Oczywiście możemy też zmierzyć się z wizją jej zniszczenia, która może okazać się fundamentem czegoś zupełnie nowego, pięknego i tajemniczego. Musimy sobie więc odpowiedzieć tylko na pytanie, czy jesteśmy dla niej gotowi rzucić się w przepaść? Ja skoczyłem w nią razem z BOKKĄ. I uwierzcie mi, jest pięknie.

Bokka – The Abbys, posłuchaj!

Bokka – Blood Moon serwuje nam po prostu wszystko

W tym miejscu mógłbym powiedzieć tylko – fenomen. Naprawdę, tyle by wystarczyło. Czuje wielką dumę i podziw, że taki zespół jak BOKKA wywodzi się z naszego podwórka. Przy okazji koncertu ucieszyłem się również z tego, że po raz kolejny mogłem usłyszeć również kilka propozycji z poprzednich wydawnictw zespołu, takich jak – Secret Void, Violet, czy też Changing Lovers.

BOKKA Blood Moon wywiad premiera albumu
fot. Filip Blank, art. Tomasz Goławski

Najnowsze wydawnictwo, Blood Moon, to wizja zbliżającego się końca. I wiem, że jest to tematyka, która nie podpasuje każdemu. Przecież realia dzisiejszego świata i tak już mocno dają nam w kość.

Uwierzcie mi jednak, że na tych zgliszczach BOKKA zbudowała coś naprawdę niesamowitego i jestem wręcz pewien, że to dopiero początek kolejnej niesamowitej podróży. Zobaczymy, która stacja naszej rzeczywistości okaże się następną. Z tej wyjeżdżam naprawdę podekscytowany i gotowy. I przede wszystkim głodny kolejnych koncertów, bo na jednym na pewno nie poprzestanę. BOKKA, do zobaczenia już niebawem!

Złap bilety na koncerty Bokki

Jeśli więc jesteście ciekawi podobnych wrażeń, to bilety na ostatnie koncerty z trasy Blood Moon zespołu możecie znaleźć na stronie Biletomat.pl. Łapcie ostatnie sztuki!

BOKKA od zawsze zachwycała mnie każdym możliwym krokiem w swojej muzycznej karierze. Od niesamowicie dopracowanych krążków po kosmiczne dźwięki w występach na żywo. Najnowszy album zespołu, Blood Moon, to wizja końca świata, która jest warta doświadczenia na żywo. Zobacz także Nowe seriale, na które warto czekać w 2024 roku Hania Rani zagrała Tiny Desk Concert […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →