fot. Filip Blank, art. Tomasz Goławski

“Nie robimy prawie nic, żeby zapobiec katastrofie” – wywiad z zespołem BOKKA

Obserwuj nas na instagramie:

Nie ściągają masek, nie ujawniają swojej tożsamości i z nikim nie rozmawiają, ale dla nas BOKKA zrobiła wyjątek. Zespół opowiedział nam o swoim najnowszym albumie Blood Moon.

BOKKA — wywiad w przededniu końca świata

BOKKA powraca z nowym albumem. Blood Moon to soundtrack do serialu, który nigdy nie powstał, choć w obliczu dzisiejszych wydarzeń zdaje się bardziej realistyczny niż najlepsze produkcje Netflixa. Widmo apokalipsy czyha na nas już od dawna, a z każdym kolejnym dniem jawi się coraz bliżej. Kto wie, może nawet nie jesteśmy świadomi, jak bardzo koniec świata dzieje się tu i teraz…

Wszelkie niepokoje związane z nadejściem dnia ostatecznego BOKKA przekuła w dźwięki i zaklęła w swoim najnowszym albumie Blood Moon. Jego tytuł nawiązuje do zjawiska krwawego księżyca, które według wielu pradawnych legend i wierzeń miało zwiastować koniec świata. Jak zakończy się ta historia? O tym opowiada sam zespół.

Bądź na bieżąco: Sprawdź najnowsze newsy o BOKKA

BOKKA Blood Moon wywiad premiera albumu
fot. Filip Blank, art. Tomasz Goławski

BOKKA doleciała do księżyca

Weronika Szymańska: Po pierwszym przesłuchaniu Blood Moon pomyślałam sobie, że to BOKKA na zupełnie nowym poziomie i płyta, która jest spójnym, zupełnie niesinglowym konceptem. Jeden z tych albumów, które albo bierze się w całości, albo prawdopodobnie nigdy nie zrozumie się ich fenomenu.

BOKKA: To dobrze, że tak pomyślałaś, bo taki był nasz zamysł. Zresztą po raz pierwszy kolejność utworów ułożyła się sama i nikt z nas nie miał co do niej żadnych wątpliwości. W przeciwieństwie do naszych poprzednich albumów, gdzie dojście do tej właściwej graniczyło z cudem. Każdy miał inną wizję i próbował jej zażarcie bronić. Wbrew pozorom to bardzo ważny element ostatniego etapu pracy nad płytą i ma duży wpływ na jej odbiór.

Tworzenie tego albumu było dla Was jakimś rodzajem przygody i odkrywaniem siebie na nowo? Są tu zabiegi, których nie słyszeliśmy na Waszych wcześniejszych albumach, chociażby więcej angażujących wyobraźnię instrumentali, jak w Altitude.

BOKKA: Zdecydowanie. Myśląc o zrobieniu nowej płyty, czuliśmy, że potrzebny nam jest zapalnik, coś, co nas odpali, podjara i poprowadzi w jasno określoną stronę. I to było pierwsze odkrycie — posiadanie wizji, zanim dotkniesz instrumentu to najlepsze, co może się przydarzyć muzykowi. Nie dość, że ułatwia pracę, bo klarowna i mocna inspiracja sama niesie, to jeszcze otwiera na poszukiwania nowych rozwiązań. Zawsze lubiliśmy przestrzeń w muzyce, ale jeśli nasze poprzednie albumy zaglądały w kosmos, to mamy wrażenie, że z Blood Moonem dolecieliśmy do księżyca. :) Brzmienia orkiestrowo-symfoniczne, smyki, fagoty, flety, klarnety, oboje to dla nas nowe rejony, w nich odnaleźliśmy tę „szerokość”, która była nam potrzebna do wyrażenia emocji.

BOKKA z muzycznym scenariuszem do serialu o końcu świata

Z drugiej strony mamy utwór Point zaśpiewany w całości a cappella. Przypomina mi to chór w greckich dramatach. Pod względem brzmienia Blood Moon to w ogóle bardzo przestrzenny album.

BOKKA: To zasługa filmowej aury, która unosiła się nad nami podczas tworzenia tego materiału. Latem 2019 roku poprosiliśmy Dorotę Piskor, naszą zaprzyjaźnioną reżyserkę i scenarzystkę o napisanie zarysu scenariusza, który posłużyłby nam jako, wspomniany wcześniej, zapalnik. Potrzebowaliśmy tej inspiracji. Po kilku tygodniach Dorota przysłała pomysł na serial, którego akcja rozgrywała się w dniu końca świata następującego w trakcie zjawiska zwanego krwawym księżycem. Dzięki niej odpaliliśmy wenę na najwyższych obrotach. I pierwszy raz „na dzień dobry” mieliśmy tytuł płyty.

Nieźle sobie to wymyśliliście… Wielu artystów przyznaje, że chcieliby stworzyć soundtrack do filmu, tymczasem Wy przeistoczyliście marzenia w rzeczywistość, udźwiękowiając scenariusz do, co prawda, nieistniejącego filmu, chociaż myślę, że on zacznie się teraz tworzyć w głowach Waszych słuchaczy.

BOKKA: Jeśli tak jest, to znaczy, że misja została wykonana na 100%.

Opowiecie coś więcej o tym scenariuszu? Historie konkretnych bohaterów w takich utworach jak 900, How… It All Ends czy Walk On A Wire były w nim zawarte, czy stanowił on dla Was jedynie inspirację do dalszych działań?

BOKKA: Większość utworów rzeczywiście skupia się wokół dylematów czy rozterek bohaterów stworzonych przez Dorotę. How… It All Ends opowiada o strażaku z powołania, którego nadrzędnym celem w życiu jest ratowanie ludzi. W dniu, takim jak koniec świata, żona stawia ultimatum: ja albo oni. Dla niego jest to wybór niemożliwy do dokonania. Blood Moon to historia mężczyzny skazanego na śmierć, przepełnionego poczuciem winy, który w apokalipsie upatruje wybawienie od swojej udręki. Point wyraża paniczną potrzebę miłości i bliskości drugiej osoby. Altitude odzwierciedla stan obronny organizmu, który zaatakowany bardzo silnymi negatywnymi emocjami, takimi jak strach czy panika, potrafi sprawić, że wszystko wokół zaczyna toczyć się w zwolnionym tempie. Jeśli czujesz, że nie masz wyjścia — wyciszasz się, zaczynasz patrzeć w górę na stabilne niebo, odwracając uwagę od chaosu, który panuje wokół ciebie. Nie myślisz o niczym, godzisz się z sytuacją. Ta płyta jest pełna przeróżnych emocji, bo wyobrażamy sobie, że nieuchronna apokalipsa u każdego wywołałaby inną reakcję. Niektórzy pewnie w ogóle by się nie przejęli, bo ich własny świat pochłania ich bardziej niż ten zewnętrzny.

“Jak jest zajawka, to wszystkie pomysły są dobre”

Blood Moon tworzyliście z Bogdanem Kondrackim, który na swoim koncie ma album stworzony w całości z dźwięków odgłosów zwierząt. Przełożyliście tę technikę w jakiś sposób na swój proces twórczy?

BOKKA: Płyta Kondraccy, którą Bogdan nagrał z synem, to prawdziwy odjazd. Tworzyli ją przez 4 lata. 4 lata tytanicznej pracy w studiu, która przyniosła niesamowity efekt. Krowy zamiast basu, owady jak instrumenty smyczkowe… Dziwne, nowatorskie, organiczne i przejmujące. Z Bogdanem spotkaliśmy się przy miksach naszej EP-ki Roll Down The Hill i już wtedy poczuliśmy, że chcielibyśmy zrobić z nim coś więcej. Wspaniały człowiek i genialny producent, który słucha i potrafi wnieść do utworu magię. To brzmi górnolotnie, ale dzięki niemu nasze numery zyskały dodatkową głębię, wzniosły się na wyższy poziom. Praca z nim to czysta przyjemność. Jak jest zajawka, to wszystkie pomysły są dobre. Z samplowaniem różnych rzeczy macamy się od lat, ale to Bogdan wpadł na pomysł, żeby pobawić się wokalami, a właściwie dźwiękami, które może wydobyć z siebie człowiek. :) What if? jest skonstruowany prawie w całości z wokali, śmialiśmy się, że stworzyliśmy dywan z ludzkich odgłosów, bo tak to wygląda w sesji w komputerze. Dużo czasu poświęciliśmy na zrobienie tych sampli, ale dobrze się przy tym bawiliśmy, a przy okazji udało się uzyskać unikatowe brzmienie, do czego zawsze lubimy dążyć.

Wasze brzmienie zawsze miało tę nutkę tajemniczości, ale tak mrocznie chyba jeszcze nie graliście. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że znalazł się tu chyba najbardziej przebojowy kawałek w Waszej karierze – 900. :)

BOKKA: Mamy w sobie dużo mroku, to prawda, ale takiego, w którym zawsze majaczy światło na końcu tunelu. Dlatego słuchając naszej muzyki, można mu się śmiało poddać, bo wiadomo, że to stan przejściowy. Jest wyjście. To może być oczyszczające doświadczenie. Jak płacz. Kiedy sobie człowiek pochlipie, czy ze smutku, czy wzruszenia, to się potem lepiej czuje. 900 wyróżnia się lekkością na tle innych utworów na tej płycie, to prawda. Próbowaliśmy złapać przeciwwagę do ogarniającego nas niepokoju, w dniu, w którym dokładnie tyle było zachorowań na SARS-COV2 w Polsce i był to przerażający wówczas rekord. Chcieliśmy oderwać się od tej rzeczywistości i zrobić coś, co w danym momencie poprawiłoby nam humor. A roboczy wówczas tytuł zostawiliśmy na pamiątkę, jak się później okazało, znacznie spokojniejszych czasów.

Nowy album, nowa BOKKA

No i odchodzicie nieco od elektroniki na rzecz większej organiczności. A przynajmniej tak to brzmi. Jak zamierzacie przenieść ten materiał na grunt koncertowy? Będzie więcej instrumentów, może powiększony skład?

BOKKA: Rzeczywiście, nie wszystko da się przenieść, grając na żywo, ale na koncertach można sobie pozwolić na wiele opcji. Najważniejsze, żeby utwory „działały” i na tym się skupiamy. Po pierwszych próbach jesteśmy spokojni, że będzie dobrze. A czy tak się faktycznie stanie, zweryfikujemy już niebawem podczas trasy, w którą ruszamy na początku marca. Zapraszamy. Możemy się umówić, że powiesz nam potem, jak było. :)

Umówieni! Skoro już przy koncertach jesteśmy — każdy Wasz album to inny rozdział, który łączy się z inną identyfikacją wizualną. Jaka będzie BOKKA z Blood Moon? Nowe outfity i maski już gotowe?

BOKKA: Wizja jest i pracują nad jej realizacją sami zdolni ludzie, więc powinno się udać.

BOKKA Blood Moon wywiad premiera albumu
fot. Filip Blank, art. Tomasz Goławski

Blood Moon — piękna i inspirująca artystyczna wizja apokalipsy kontra upadający porządek rzeczywistego świata

Dużo powiedzieliśmy o warstwie muzycznej, jednak Blood Moon to nie tylko brzmienie, ale też piękna w swych przerażających morałach, poruszająca opowieść. Nie da się nie odczuć w niej wspomnianych przez Was wpływów pandemii…

BOKKA: Ciekawe jest to, że pomysł końca świata, który podrzuciła nam Dorota, narodził się kilka miesięcy przed wybuchem pandemii. Pierwsze utwory też powstały przed tym okresem, ale większość tworzyliśmy już w trakcie. Podczas gdy my byliśmy pochłonięci naszą piękną i inspirującą apokalipsą, opisując historie fikcyjnych ludzi zmagających się z dramatycznymi emocjami związanymi z końcem wszystkiego, rzeczywisty świat zaczął się dosłownie walić. To było dziwne uczucie.

Z tego, co obserwuję, w całym tym projekcie niezwykle ważny wydaje się dla Was teledysk do singla Walk On A Wire. Przyznaję, że totalnie wsiąknęłam w tę wizualną historię, którą Wasz soundtrack wyśmienicie obudował emocjami.

BOKKA: Ukłony należą się Maćkowi Bierutowi i Karolowi Łakomcowi, którzy doskonale nas wyczuli. Uchwycili klimat nie tylko Walk On A Wire, ale całego albumu. Maciek to wyjątkowo uzdolniony młody reżyser, którego umysł pracuje na jego własnej orbicie. Jego pozaziemskie zaangażowanie, pasja, gigantyczna praca, jaką wkłada w przygotowanie historii, którą chce opowiedzieć, są wręcz zaraźliwe. Udało mu się wciągnąć w ten projekt nie tylko wspaniałą ekipę, ale również samego Piotra Głowackiego, który wspólnie z młodziutką Alicją Wieniawą stworzyli opowieść, obok której nie da się przejść obojętnie. I podczas gdy mózgiem operacji jest Maciek, Karol, operator, jest jego oczami. Duet idealny. Ta historia porusza do głębi. Jesteśmy im wdzięczni za ten mini film, który w tak piękny sposób oddaje sedno płyty Blood Moon.

Mówiąc o apokalipsie, myślimy zazwyczaj o czymś odległym i nieosiągalnym. A Wy? Uważacie, że koniec świata to coś, co nas nie dotyczy czy wręcz przeciwnie — dzieje się tu i teraz?

BOKKA: To więcej niż pewne, że dożyjemy momentu, w którym nasz wyniszczający wpływ na Ziemię będzie odczuwalny dużo bardziej niż teraz. Ludzie żyją w bańkach. Oglądają wiadomości, widzą oceany pełne plastiku, wycinane lasy, słyszą o kolejnych ginących gatunkach zwierząt, topniejących lodowcach i przejmują się na chwilę, po czym przechodzą nad tym do porządku dziennego, jęcząc, że każą im segregować śmieci, a przyjeżdża jedna śmieciarka i wszystko wrzuca do tej samej komory. Jeśli się nad tym naprawdę zastanowić, to jest to absolutnie przerażające. Więc co? Wybieramy nie myśleć o tym zbyt dużo, bo tak jest łatwiej. W rezultacie nie robimy prawie nic, żeby jako ludzkość zapobiec katastrofie, która nas czeka. I jak się w końcu ockniemy na poważnie, to będzie za późno.

BOKKA Blood Moon wywiad premiera albumu
fot. Filip Blank, art. Tomasz Goławski

BOKKA – Blood Moon, posłuchaj albumu!

Nie ściągają masek, nie ujawniają swojej tożsamości i z nikim nie rozmawiają, ale dla nas BOKKA zrobiła wyjątek. Zespół opowiedział nam o swoim najnowszym albumie Blood Moon. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →