Sprzedaż płyt CD w USA wzrosła po raz pierwszy od 17 lat

Nie ma to jak płyta CD

Cyfryzacja rozrywki dzieje się na naszych oczach. Z tym chyba nie można się kłócić. Serwisy streamingowe do słuchania muzyki, oglądania filmów i seriali czy platformy do gier to dzisiaj coś normalnego. Sam zresztą piszę ten tekst na laptopie, który nie ma wejścia na płytę. Oczywiście postępująca cyfryzacja ma jakieś swoje plusy: przede wszystkim oszczędzamy miejsce w domu, co przy dzisiejszych cenach mieszkań i patodeweloperce, gdzie liczy się każdy centymetr swojego własnego kąta, jest na wagę złota.

Płyty CD z muzyką, podobnie jak wszystkie inne, mają jednak aspekt psychologiczny. Jako osoba, która pół życia przegrała na konsoli, obcowanie z pudełkiem i płytą jest dla mnie czymś normalnym, czego czasami mi brakuje. Kupując nowy krążek uwielbiam potem otworzyć go w domu, przejrzeć książeczkę czy samą szatę graficzną. No i oczywiście, satysfakcja z autografu na takim CD-ku jest ogromna. Jeśli jesteście fanami tego nośnika, to z pewnością ucieszy Was fakt, że pojawiło się dla niego małe światełko w tunelu.

Renesans CD dzięki Adele

Po raz pierwszy od 17 lat w Stanach Zjednoczonych zanotowano wzrost sprzedaży płyt CD. W porównaniu z rokiem 2020, kiedy sprzedano 40,16 miliona płyt, w roku 2021 było to już 40,59. Nie jest to może jakaś ogromna różnica, jednak należy zwrócić uwagę na to, że trzeba było czekać aż 17 lat! Płyty CD mogą podziękować głównie trzem artystom: Adele, Taylor Swift i zespołowi BTS. 30, najnowszy krążek brytyjskiej wokalistki, stanowił aż 2,15% wszystkich sprzedanych płyt CD w Stanach Zjednoczonych, jeśli chodzi o rok 2021. Czy nośnik ten powoli wraca do łask? Być może.

Adele – Easy On Me