Rytmy Roku 2021: Poza schematami. Najciekawsze płyty wykraczające poza ramy gatunkowe
Obserwuj nas na instagramie:
Czy to jeszcze rap, czy już pop? Przed Wami Rytmy Roku: Poza schematami – krótki zbiór płyt, które zdecydowanie wykraczały poza jednoznaczne ramy gatunkowe.
Wstrząśnięte, zmieszane
Zjawisko zacierania międzygatunkowej granicy jest dla jednych otwarciem głowy na nowe rzeczy, a dla drugich czymś, co miejsca mieć nie powinno. W muzyce nie powinno być także gatunkowych ograniczeń, co często przyprawia o ból głowy najbardziej hardkorowych fanów jakiegoś zespołu czy artysty. Poniższy zbiór (nie jest to ranking!) przedstawia pięć płyt z 2021 roku, których twórcy wypłynęli na nieco szersze wody, tworząc te wydawnictwa w wielu różnych stylistykach i konwencjach. Pomimo tego, że gatunki na albumach z zestawienia raczej się powtarzają, to każda z pozycji znacząco od biega od reszty. Oto wyróżnione krążki.
Rytmy Roku 2021: Poza schematami – ARS LATRANS Orchestra – Sztuka Miłości
ARS LATRANS Orchestra objawił się jako projekt wyjątkowo nietypowy, będący wypadkową interdyscyplinarnego festiwalu, odbywającego się w Krakowie. Już sam ten fakt, czyni zespół wychodzącym poza schemat. Muzycy wchodzący w skład ARS LATRANS Orchestra, Aleksandra Dąbrowska (Odet), Kuba Jaworski (Gypsy and the Acid Queen), runforrest (Grzegorz Wardęga), Jakub Wojtas (Clock Machine), Piotr Wykurz (Clock Machine), Kuba Tracz (Bass Astral) i Nikodem Dybiński, pochodzą z teoretycznie zbliżonych do siebie, muzycznych bajek. To zaowocowało wspólnym wyjazdem i krążkiem Sztuka Miłości, na którym znajdziemy takie gatunki, jak funk, rock alternatywny, nieco popu czy orientalnych oraz elektronicznych wstawek. A całość, łączy jeden motyw przewodni: miłość. W różnych formach. Jako zjawisko, pewien proces czy na fizyczności kończąc.
ARS LATRANS Orchestra – Żebra
Rytmy Roku 2021: Poza schematami – Halsey – If I Can’t Have Love, I Want Power
Halsey z pewnością zaskoczyła wszystkich informacją, że za jej czwarty krążek odpowiadać będą Trent Reznor i Atticus Ross. Popowa wokalistka z ikonami muzyki industrialnej oraz autorami soundtracków z pewnością stanowią intrygujące połączenie. If I Can’t Have Love, I Want Power to najcięższe wydawnictwo od Halsey, a udział muzyków tworzących Nine Inch Nails, jest tu słyszalny praktycznie od razu. Krążek wypełniają głównie kompozycje balansujące gdzieś między alternatywnymi brzmieniami, a pop-rockiem, z elektronicznymi naleciałościami. Halsey nie porzuciła rzecz jasna swojej głównej, gatunkowej działki, jednak do spółki z Reznorem i Rossem, wypełniła ją mroczniejszą atmosferą. Wpływ Nine Inch Nails w niektórych kawałkach przebija się zdecydowanie mocniej, niż w innych, ale w formie nieco bardziej przystępnej. Są gitary, są industrialne wstawki, jest dobry album. No i na koniec najbardziej istotna kwestia, która związana jest z tym wydawnictwem: w trakcie powstawania płyty, Halsey była w ciąży. If I Can’t Have Love, I Want Power to album koncepcyjny, który skupia się właśnie na pozytywach i negatywach ciąży oraz macierzyństwa. Płyta niewątpliwie ważna.
Halsey – I am not a woman, I’m a god
Rytmy Roku 2021: Poza schematami – Zdechły Osa – Sprzedałem dupe
Powiedzieć o Zdechłym Osie, że jest oryginałem, to jak nie powiedzieć nic. Jak sam się określa, raperem nie jest. Nie trzeba z resztą daleko szukać takich deklaracji, wystarczy odpalić sobie jego West Coast. Pomimo tego, rap jest obecny w jego twórczości. Nie jest też muzykiem rockowym czy punkowym. Jest po prostu Zdechłym Osą. Doskonale pokazał to na swoim legalnym debiucie – Sprzedałem dupe. Prawie godzinne wydawnictwo, na które składa się 21 kawałków, nie jest lekko strawnym krążkiem. Pełno tu głośnych, brudnych dźwięków. Od agresywnych riffów, które wyszły spod ręki Osy, przez elektroniczne łupanki, na rave’ach i industrialu kończąc. Do bólu szczery w swoim przekazie, momentami może wydawać się aż zbyt naiwny, ale to tylko złudzenie. Osa skutecznie uniknął jakiegokolwiek zaszufladkowania, a nawet jeśli ktoś spróbuje to zrobić, to szybko polegnie. Muzyk tak zręcznie porusza się między gatunkami, że można wręcz pomyśleć, że wszystko wywodzi się od niego. Sprzedałem dupe jest na tyle różnorodnym krążkiem, że każdy, kto zetknął się z twórczością Zdechłego zanim został podpisany przez Warnera, z pewnością znajdzie tu coś dla siebie.
Zdechły Osa – ADHDLGBTHWDP
Rytmy Roku 2021: Poza schematami – La Femme – Paradigmes
Francuzi potrafią w skuteczny sposób wprawić słuchacza w zakłopotanie. Nie dlatego, że ich Paradigmes jest krążkiem słabym czy będącym trudnym w odbiorze. Dlatego, że już od początku swojej twórczości unikają zaszufladkowania lub nawet zbliżenia do konkretnego gatunku, co pozwala im na kreowanie ich własnego, niepodrabialnego i absolutnie niekonwencjonalnego stylu. La Femme miesza na Paradigmes surf-pop, disco, jazz, country, zimną i nową falę, a także pewnie jeszcze kilkanaście innych gatunków. Robi to jednocześnie w tak pokręcony, a jednak poukładany sposób, że słuchając ich twórczości można się zastanawiać: jak? Krążek jest podróżą: dosłownie i w przenośni, bo płyta jest pewnym przełożeniem ich fantazji o samochodowej wycieczce przez Stany Zjednoczone. Góry, pustynie, puste drogi i wielkie miasta. La Femme mocno zabawili się konwencją, dając nam niewątpliwie jeden z najciekawszych krążków 2021 roku.
La Femme – Le Sang De Mon Prochain
Rytmy Roku 2021: Poza schematami – Mery Spolsky – Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj
Mieliśmy już w tym zestawieniu kogoś, kogo nazwanie oryginałem w zupełności nie wystarczy. Bo Mery Spolsky jest artystką, która za każdym razem skutecznie zaskakuje słuchaczy. Zabawa słowem, niebanalne skojarzenia i teksty, poruszanie się w różnych stylistykach, niesamowita charyzma na i energia na scenie. Mery stała się jedną z najbarwniejszych i najciekawszych postaci nie tylko w polskiej alternatywie, ale polskiej muzyce w ogóle. W czerwcu wydała książkę, Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj, którą przekuła także w audiobook, serię Live Actów (relację z wydarzenia w Poznaniu przeczytacie tutaj), oraz płytę. W tym zestawieniu zwracam uwagę głównie na kwestie muzyczne, jednak audiobook Mery musiał się tutaj znaleźć także po prostu ze względu na swoje istnienie. Jestem Marysia i chyba się zabiję dzisiaj to dotychczasowa twórczość Mery Spolsky na sterydach. Jest tu dosłownie wszystko, co charakteryzuje artystkę, a także o wiele więcej. Rap, trap, pop, ballady, kompozycje elektroniczne. Można pewnie pomyśleć, że taki rozstrzał powoduje niespójność, jednak nic bardziej mylnego. To niezwykle złożone, równe, logiczne wydawnictwo.
Mery Spolsky – Trapowe Opowiadanie
Czy to jeszcze rap, czy już pop? Przed Wami Rytmy Roku: Poza schematami – krótki zbiór płyt, które zdecydowanie wykraczały poza jednoznaczne ramy gatunkowe. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins […]
Obserwuj nas na instagramie: