Fot. Piotr Porębski

Muzyka z misją. Recenzja nowego albumu Arka Kłusowskiego – “Lumpeks”

Obserwuj nas na instagramie:

Jeśli muzyka ma nieść za sobą coś więcej niż tylko rozrywkę, to taką muzyką z pewnością jest nowy album Arka Kłusowskiego – Lumpeks, który poza rozgrzewającym parkiety brzmieniem oferuje nam również słodko-gorzką opowieść o otaczającej nas rzeczywistości.

Lumpeks, czyli pięknie wystylizowane historie

“Wszyscy jesteśmy lumpeksiarzami” – mówi Arek Kłusowski w naszej ostatniej rozmowie, po czym dodaje “Mierzymy się z różnymi historiami, a potem pięknie je stylizujemy”. Jeśli właśnie taką koncepcję obrał sobie przy okazji pracy nad swoim najnowszym albumem Lumpeks, to faktycznie pięknie wystylizował swoje historie, które są niczym gryzący sweter – może i wyglądają ładnie, ale szybko chcemy je z siebie zrzucić.

Zobacz również: „Nie jestem głuptaskiem, którego wykreowała wytwórnia” – wywiad z Arkiem Kłusowskim

Arek Kłusowski Lumpeks recenzja
Arek Kłusowski, fot. Piotr Porębski

Arek Kłusowski w tanecznym zatraceniu

Na Lumpeks składają się dwa główne elementy. Pierwszy to brzmienie – rasowy, daleki od mainstreamowej kiczowatości i powtarzalności taneczny pop z masą muzycznych odniesień do lat 80. i 90., a momentami nawet delikatnym klubowym zacięciem. To takie granie, które puszczasz podczas domówki i totalnie się w nim zatracasz. Nie obchodzi Cię kto to gra i o czym śpiewa, po prostu oddajesz się tym bitom i świetnie się bawisz. Tutaj wielkie brawa w stronę Maćka Sawocha – producenta tej płyty i współautora muzyki, czuwającego nad brzmieniem Lumpeksu, który zresztą na debiucie Arka również był odpowiedzialny za te najbardziej imprezowe numery.

Arek Kłusowski – Antarktyda

Lumpeks – muzyczny manifest pod pierzynką dobrej zabawy

W tym momencie pojawia mi się jednak pewien dysonans, bowiem dochodzimy do drugiej składowej Lumpeksu – treści. Niezwykle istotnej, jak na album rozrywkowy, który miałby być tłem do tanecznej, dzikiej nocy na parkiecie. Arek stworzył bowiem 11-piosenkowy manifest, w którym bezczelnie i bez cienia strachu punktuje wszelkie społeczne choroby XXI wieku. Artysta buntuje się przeciwko systemowi, walczy z podziałami, śpiewa o tym, że żyjemy w szaroburym raju, w którym każdy włazi z butami w nie swoje sprawy. Coś w stylu Rocznika 92, tylko przedłużonego do 40 minut i zahaczającego o wiele szersze spektrum problemów, z którymi boryka się dzisiejszy świat.

I żeby nie było – mój dysonans nie wynika z faktu, że to źle, że artysta ujął tyle trudnych tematów w tanecznej oprawie. Absolutnie nie. Uważam, że Lumpeks, to bardzo ważny album, jeden z ważniejszych jaki ukazał się na polskiej scenie w ciągu ostatnich lat w ogóle, idealnie opisujący rzeczywistość, w której aktualnie żyjemy i oddający nie tyle nastroje społeczne, co nastroje jednostek. Lumpeks to album, z którym po prostu łatwo się utożsamić, a jego taneczny wydźwięk sprawia dodatkowo, że zawarte w nim, nie zawsze łatwe, obserwacje świata stają się zwyczajnie bardziej przystępne, co potwierdza chociażby obecność przekornego singla Idealny syn na radiowych listach przebojów.

Arek Kłusowski – Idealny syn

Mój dysonans wynika tylko i wyłącznie z troski o to, czy istotne wersy nie znikną w cieniu tych tanecznych brzmień, bo bardzo chciałabym, żeby poza tupającą w rytm nogą Lumpeks dał nam coś więcej, żeby jego przekaz dotarł do ludzi, bo wiem, że w tym wszystkim jest też trochę misji, którą Arek obrał sobie za cel – wpływać na ludzi, otwierać im głowy i dawać nadzieję, która ostatnio jest nam potrzebna jak chyba nigdy wcześniej.

Arek Kłusowski – Lumpeks. Faworytów nie będzie

Jeśli chodzi o najlepsze, czy najsłabsze momenty tego albumu, to nie zamierzam tu wskazywać nikogo w żadnej z tych kategorii, bowiem Lumpeks to tak spójny materiał, że najlepiej słucha się go w całości i również w tej formie najdobitniej wybrzmiewa jego przekaz. Trudno zresztą mówić o faworytach w przypadku, gdy każdy z 11 utworów na tym albumie to – jak stwierdził sam Arek – 11 ciężkich kalibrów. 11 różnych, ale równie ważnych historii i żadna nie zasługuje na pomijanie.

Co ciekawe, podobnie wymigałam się z typowania najlepszych i najgorszych przy okazji recenzowania debiutanckiego albumu ArkaPo tamtej stronie, o którym pisałam: “Arek zdecydowanie postawił na odwagę, wyrazistość i osobowość. W tym wszystkim nie wyczuwam jednak kiczu, czy nadmiernego patosu, ale szczere obserwacje młodego chłopaka, który nie zawsze potrafi odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości. Jego debiut, choć na pozór przyjemny i niewymagający, jest w prawdzie bardzo emocjonalna opowieścią”. Podtrzymuję każde z tych słów po dwóch latach, przy Lumpeksie.

Arek Kłusowski Lumpeks recenzja
Arek Kłusowski, fot. Piotr Porębski

Arek Kłusowski – z muzycznego podziemia (mam nadzieję) na szczyt

Lumeks to dla Arka Kłusowskiego zdecydowanie początek nowego rozdziału i trochę taki drugi debiut, nie tylko ze względu na transfer do innej wytwórni, ale również, a może nawet przede wszystkim, dlatego, że Kayaxowi w końcu udało się wyciągnąć Arka z muzycznego podziemia. I dobrze, bo ten chłopak zdecydowanie na to zasłużył, a właściwie – zapracował. Sama obserwowałam jak długo walczył o to, aby móc w końcu stanąć stabilnie na dwóch nogach w tym muzycznym światku. To zdecydowanie jego czas. You go, Aro!


Arek Kłusowski – Lumpeks, posłuchaj albumu


Arek Kłusowski w Miastosferze

Już w najbliższy wtorek, 25 maja, Arek Kłusowski będzie naszym gościem w podcaście Miastosfera, gdzie porozmawia z nim nasz duet redaktorski Novika oraz Mr. Lex. Bądźcie punktualnie o godzinie 20:00 na kanale Idę w Tango na YouTube!

Jeśli muzyka ma nieść za sobą coś więcej niż tylko rozrywkę, to taką muzyką z pewnością jest nowy album Arka Kłusowskiego – Lumpeks, który poza rozgrzewającym parkiety brzmieniem oferuje nam również słodko-gorzką opowieść o otaczającej nas rzeczywistości. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →