Hip-hop w czasie pandemii? Sprawdzamy, jak obecnie mają się jego cztery najważniejsze elementy

Hip-hop w czasie pandemii

Nie ukrywajmy, hip-hop w obecnych czasach to przede wszystkim muzyka, a co za tym idzie, liczne trasy koncertowe i chyba to, co kochają wszyscy – festiwale. Niestety, pandemia koronawirusa zmieniła naszą rzeczywistość o 180 stopni.

Przez miniony rok, właściwie musieliśmy się nauczyć żyć od nowa, bez podróży i festiwali. Ta sytuacja zmusiła mnie do pewnego rodzaju przemyśleń na temat kultury, w której obracam się właściwie od smarkacza. Postanowiłem zatem wziąć pod lupę nieco zakurzone cztery elementy hip-hopu i sprawdzić, jak mają się one w obecnych czasach.

Wiem, wiem, zawiało trochę boomerką, jednak w dalszym ciągu temat powraca. Czy to przy pojawieniu się jakiegoś młodego rapera, któremu w komentarzach pod numerami wypomina się, że to, co robi, nie ma nic wspólnego z hip-hopem i jego filarami. A z tymi jest trochę tak, jak z pierogami z mięsem – uważasz, że nie mają prawa istnieć albo są dla ciebie wyznacznikiem najwyższej wartości.

Co z tym hip-hopem?

Ze względu na swoją pracę, wydawało mi się, że muzyczny element hip-hopowej układanki mam w małym palcu. Jednak podczas pierwszego lockdownu i odwołania wszystkich koncertów i festiwali, uznałem, że czas pogłębić swoją wiedzę. Pomimo nadchodzącego kryzysu, stwierdziłem, że to najlepszy moment, by powrócić do zaniechanej na rzecz streamingu, pasji. Mam tu na myśli kolekcjonowanie kultowych płyt na fizycznych nośnikach.

Pomimo tego, że w obecnym mieszkaniu nie mam żadnego odtwarzacza płyt CD, za co cholernie mi wstyd, to po prostu lubię patrzeć, jak kolejne cedeki zapychają wolną przestrzeń na półce. Kolejną rzeczą była inwestycja w hip-hopową literaturę. Szczególnie interesowała mnie ta o tematyce koncertowej, ale finalnie, przez moje ręce przewinęły się także książki biograficzne, wywiady, czy ziny.

Tak, jak pisałem wyżej, hip-hop przed pandemią to w głównej mierze muzyka i koncerty. Zatem poznanie sekretów dotyczących produkcji największych festiwali hip-hopowych w Polsce było dla mnie strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu, w pewnym sensie mogłem oderwać się od przygnębiającej rzeczywistości i przenieść się myślami pod main stage.

Co z tymi czterema elementami hip-hopu?

No dobra, a co z pozostałymi elementami? Jeżeli chodzi o taniec, tu właściwie nie ma znaczących zmian. Rozmawiałem z kilkoma znajomymi i zajęcia podczas pandemii odbywają się normalnie, w reżimie sanitarnym.

Z racji tego, że pochodzę z miejscowości, w której przez wiele lat odbywała się największa impreza breakdance’owa w Polsce, zajawa na taniec była u mnie ogromna i tak, jak z deskorolką, ciągle powtarzam sobie, że jeszcze raz spróbuję.

Właśnie, skoro jesteśmy już przy deskorolce, to na skateparkach niewiele się zmieniło z racji tego, że są one na świeżym powietrzu. Niemniej jednak świecą one teraz pustkami ze względu na leżący śnieg i ogólną temperaturę. Zatem powrót na deskę po kilkunastoletniej przerwie muszę odłożyć jeszcze o kilka miesięcy.

Ostatnim elementem jest graffiti, które z nielegalnego tagowania wagonów pociągowych, wyewoluowało do street artu. Tak się złożyło, że obecnie mieszkam w Poznaniu, w którym grasuje kilku naprawdę świetnych artystów. Ich prace dosłownie rozsiane są po całym mieście i niekiedy trzeba wspiąć się na dach budynku i wytężyć wzrok, aby je dostrzec. Niemniej jednak, czasem zdarzy mi się cyknąć fotkę jakiemuś przypadkowemu dziełu. W końcu sztuka nie ma ograniczeń, prawda?

Podsumowując cztery filary hip-hopu…

Cztery elementy hip-hopu to w środowisku temat tak drażliwy, jak dyskusja o tym, czy wejście na szczyt ośmiotysięcznika przy asyście tlenu, to oszustwo czy nie. Jednakże nie można o nich zapominać, bowiem każdy z tych filarów cały czas funkcjonuje i naprawdę ma się dobrze.

W dodatku, jak możecie zobaczyć, jest obecny praktycznie wszędzie. Ponadto, o ile podczas pandemii możemy nie być pewni wielu spraw, jedno jest pewne, hip-hop nigdy nie zginie.