James Blake dzieli się coverami Billie Eilish, Franka Oceana i Joy Division


11 grudnia 2020

Obserwuj nas na instagramie:

James Blake jest w stałym związku z elektroniką, co jednak nie przeszkadza mu na wchodzenie w przelotne relacje z muzyką diametralnie różną od tej, którą tworzy na co dzień. Dziś ukazała się jego epka Covers – posłuchajcie!

James Blake – gatunkowy icebreaker

Dawne to czasy, kiedy artystę uważano za underground. Wydaje mi się, że nawet i osoby niespecjalnie zainteresowane segmentem muzyki elektronicznej, jego akurat kojarzą. Może nawet znają. Słyszeli którąś z jego piosenek i nieświadomie nucili ją sobie pod nosem. Siłę przebicia do głębszego mainstreamu zawdzięcza bodajże płycie Overgrown, którą osobiście uważam za zagraniczny album minionej dekady. Muzyk z klasą złączył senną, hipnotyczną warstwą dźwiękową ze swym wysokim, rozdzierającym wokalem. Pewnie mógł przekonać tym sceptyków do otworzenia się na elektronikę – bo ta przecież nie kończy się – ani nawet nie zaczyna – na głośnych, klubowych imprezach z jednostajnym rytmem.

James Blake
źródło: materiały prasowe

James Blake, jakiego nie znacie

W październiku muzyk pozwolił, by światło dzienne ujrzała EPka Before, obecnie pracuje nad piątym studyjną płytą, a w międzyczasie, dzieli się z fanami mini-albumem z coverami. James Blake mierzy się z zadaniem trudnym, a nawet ośmielę się powiedzieć, że bardziej wymagającym od stworzenia autorskiego materiału. Covery są o tyle niewdzięczne, że muszą sprostać oczekiwaniom dwóch różnych grup. A przecież zadowolenie swoich fanów, a fanów artysty, którego bierze się na warsztat, to zupełnie co innego. Jak Brytyjczyk poradził sobie z tym zadaniem? Przekonajcie się sami, sprawdzając go odsłonie jeszcze bardziej melancholijnej, niż zazwyczaj.

James Blake – Covers

James Blake – muzyczna dojrzałość

Na płycie mamy sześć, zupełnie przearanżowanych kawałków. Oryginalna atmosfera ich nie opuściła: widać, że Blake podjął w pełni przemyślaną decyzję, że rozumie i czuje piosenki, które wybrał. Godspeed oryginalnie wykonywane przez Franka Oceana mocno zyskało w tej fortepianowej wersji, podobnie jak utwór Billie Eilish when the party’s over. Prócz tego na albumie można usłyszeć numer Stevie’ego Wondera Never Dreamed You’d Leave In Summer oraz The First Time Ever I Saw Your Face Roberty Flack. Na deser interpolacja Beyoncé OTHERSIDE i Atmosphere Joy Division.

James Blake Covers
credits: Josh Stadlen/Umg Recordings

Z podanych propozycji, moim osobistym faworytem jest cover Joy Division. Dosadny, mroczny i niepokojący, a przy tym zupełnie różny od oryginału. Taki, co zalega na żołądku i nie pozwala przestać o sobie myśleć. A co Wy sądzicie o tej płycie? Uważacie, że James Blake sprostał zadaniu i nagrał dobre, wartościowe covery?

James Blake jest w stałym związku z elektroniką, co jednak nie przeszkadza mu na wchodzenie w przelotne relacje z muzyką diametralnie różną od tej, którą tworzy na co dzień. Dziś ukazała się jego epka Covers – posłuchajcie! Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →