10 na 10: Olga Polikowska w ogniu pytań Faustyny Maciejczuk
Obserwuj nas na instagramie:
Olga Polikowska właśnie debiutuje! Równo po dwóch latach od ukazania się EPki Blask, artystka powraca ze swoim pierwszym długogrającym albumem – Pełnia.
Olga Polikowska dojrzała i pewna siebie na swoim debiutanckim longplayu
Olga Polikowska nie startuje z pozycji anonimowej debiutantki stawiającej na rynku muzycznym swoje pierwsze kroki. Jej EPka sprzed dwóch lat narobiła już sporo szumu i zwiastowała nadejście nowej, intrygującej siły w polskim popie – dzisiejszy dzień to zdecydowanie otwarcie nowego rozdziału w karierze wokalistki.
Albumem Pełnia, Olga powraca jako dojrzała i świadoma artystka, która czuje się pewnie w tym, co robi. Brak tu często pojawiającego się u debiutantów odczucia poszukiwania i błądzenia. Olga doskonale wiedziała, jaki efekt finalny chce osiągnąć na Pełni i konsekwentnie do niego dążyła.
W rezultacie otrzymaliśmy album ze zdecydowanie większym zwrotem w stronę elektroniki. Mamy tu jednak tę bardziej chilloutową odsłonę syntezatorowych brzmień z kojącym wokalem, choć tanecznych momentów tu również nie brakuje. Posłuchajcie!
Olga Polikowska – Pełnia – odsłuch albumu
Nowości w FONOBO Label
Album Pełnia ukazał się nakładem wytwórni FONOBO Label, która w najbliższych tygodniach szykuje jeszcze kilka ciekawych premier. Między innymi – kolejnego popowego debiutu – Faustyny Maciejczuk, który ukaże się już za tydzień.
Jako, że z Olgą Polikowską miałyśmy okazję rozmawiać już jakiś czas temu, postanowiłyśmy tym razem na nieco inną formułę dyskusji. Dziennikarska pałeczka powędrowała do Faustyny, która zalała Olgę swoim ogniem pytań. Zdradzimy jeszcze, że za tydzień możecie się spodziewać odwrócenia tych ról!
Olga Polikowska x Faustyna Maciejczuk – wywiad
Faustyna Maciejczuk: Co cię w życiu napędza?
Olga Polikowska: Słońce, ludzie, dobra energia, bliskość, ruch, podróże, przekraczanie własnych granic i wypuszczanie się na coraz głębsze wody.
W jakim momencie najczęściej „siadasz” do muzyki?
Olga Polikowska: W sumie to zależy od nastroju. Kiedy jestem za bardzo zabiegana, to najzwyczajniej w świecie nie mam siły. Często, gdy mam nad sobą jakiś palący termin, jestem najbardziej produktywna i twórczo płodna. Najlepiej jednak „siada” mi się do muzyki, gdy spaceruję po mieście bądź jeżdżę komunikacją miejską. Wtedy uruchamiają się jakieś inne tryby. Czasami wręcz muszę wyjść pochodzić, żeby coś się we mnie zadziało.
Czy pamiętasz jakąś bajkę z dzieciństwa – czytankę lub film – która Cię mocno poruszyła?
Olga Polikowska: Chyba taką pierwszą moją ukochaną bajką była książka, którą kazałam sobie nieustająco wałkować w dzieciństwie. Niepozorny tytuł „Bambu szuka mamy”, a w środku paleta uczuć, nieustępliwość w poszukiwaniach, intuicja i to, co porusza najczulsze struny, czyli miłość ponad wszystko! Tęczowe kolory i dziarski niebieski miś wędrujący przez pory roku. Co ciekawe, okiem dziecka zawsze wydawało mi się, że to bardzo długa lektura, tymczasem jest to kilka stron. Jak widać, mimo to, obrazy żyją we mnie do teraz.
Kiedy zaczęłaś muzyczną drogę̨? Czy była to przemyślana decyzja, czy może raczej przypadek?
Olga Polikowska: Muzyczna droga zaczęła się sama, wraz z decyzją moich rodziców, by posłać mnie do szkoły muzycznej na lekcje skrzypiec. Tak minęło kilka długich lat, ale nie wiązałam wtedy przyszłości z muzyką. Kolejny, tym razem już świadomy krok, należał całkowicie do mnie i wynikał z potrzeby serca. Kończąc studia na filologii romańskiej czułam, że czegoś mi brakuje. Tak też poznałam chłopaków, chcących grać własne piosenki i rzuciłam się na głęboką wodę. Potem poszło już z górki. Fajni ludzie na mojej drodze pomogli mi w pewnych kluczowych decyzjach i teraz już nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej.
Jak wygląda wersja koncertowa Olgi?
Olga Polikowska: Gram ze wspaniałymi muzykami, lepiej nie mogłam trafić! Po ciężkim roku dla wszystkich w branży artystycznej na myśl o koncertach aż się łezka w oku kręci. Klawisze, bas i perkusja to mój stały zestaw. Już nie mogę się doczekać powrotu na scenę!
Który ze swoich występów wspominasz najmilej?
Olga Polikowska: Wiele miłych chwil mam z tyłu głowy. Jestem wdzięczna za każdy koncert, za każde nowe doświadczenia. Prawdą jest, że najlepiej sprawdza się piosenki na żywym organizmie. Za absolutnie wyjątkowy i ekscytujący koncert uznaję występ w Stodole. Ostatniego lata udało mi się zagrać na dużej scenie i było to kosmiczne doświadczenie. Myślę, że wszystko zadziałało na intensywność przeżyć. Kultowa scena i spełnione marzenie by stanąć w miejscu, w którym stało wielu wspaniałych artystów. Obłęd. Mam ciary, jak tylko o tym pomyślę.
Czy jest w Twoim życiu rzecz, myśl lub osoba, która zawsze na Ciebie działa i dodaje Ci sił w trudnych chwilach? Coś jak czekolada, tylko „takie Twoje”? I nie ma, że muzyka!
Olga Polikowska: Nie mam jakiejś takiej rzeczy materialnej, która mnie doładowuje. Myśli lub motta również. Najważniejsi są dla mnie moi ludzie. W trudnych momentach zawsze mogę zwrócić się do bliskich. Miłość, oparcie, życzliwość, dobro. To doładowuje strudzone bateryjki.
Jakbyś była zwierzęciem, to jakim?
Olga Polikowska: Są dwie opcje. Zgodnie z moją naturą – koniem, bo jest to zwierzę uosabiające wolność, niezależność i życiową witalność. Zresztą w horoskopie chińskim to właśnie koń jest moim znakiem i w stu procentach się z tym zgadzam. Z drugiej strony, abstrahując od mojego organicznego pędu, myślę, że mogłabym być kotem. Spanie, wygrzewanie się na słońcu, olewanie tego co niewygodne, spadanie na cztery łapy w opresji – to inspirująca postawa. Chciałabym tak chillować przez życie.
Twój ulubiony zespół lub artysta, którego ostatnio słuchasz to…
Olga Polikowska: Nie użyłabym tak dużego słowa jak ulubiony, ale ostatnio dużo słuchałam Sabriny Claudio. Mega mi się podoba. Czuję jej muzę, głos i wrażliwość. Od jakiegoś czasu na pętli.
Jaka inna niż muzyka forma sztuki jest bliska Twojemu sercu?
Olga Polikowska: Sztuka panowania nad swoim ciałem, oddechem i umysłem. Joga! Towarzyszy mi odkąd zamieszkałam w Warszawie, czyli parę grubych lat. Ciągle się uczę i dążę do doskonalenia techniki. Joga, oprócz dobrego samopoczucia, daje mi równowagę i spokojny umysł. Poza tym aktorstwo. Moja wielka, niespełniona miłość. Ostatnio, będąc na planie mojego najnowszego teledysku do singla Noc – zapraszam do oglądania – odkryłam, że ciągnie mnie do reżyserii. Może to będzie kolejna pasja.
Olga Polikowska właśnie debiutuje! Równo po dwóch latach od ukazania się EPki Blask, artystka powraca ze swoim pierwszym długogrającym albumem – Pełnia. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Olga Polikowska […]
Obserwuj nas na instagramie: