Star Wars Day. Zariush: Jest wielu dzbanów „po ciemnej stronie mocy” [wywiad]


04 maja 2021

Obserwuj nas na instagramie:

Na którą część w wieku 7 lat przypadkowo trafił w telewizji? Czy podziela krążącą opinię, że Hayden Christensen nie sprawdził się w roli Anakina Skywalkera? Czy Disney dźwignął temat nowej trylogii? Który moment całej sagi uważa za najbardziej krytyczny? O ostatnich latach w popkulturze, zbliżających się nowościach i sposobach celebrowania Dnia Gwiezdnych Wojen zapytaliśmy Zariusha, znanego w środowisku dziennikarskim i klubowym managera artystycznego Projektu LAB, pasjonata i freaka na punkcie Star Wars.

Kto nie zna Gwiezdnych Wojen, niech pierwszy rzuci kamień. Kto nie oglądał choćby jednej części kultowej sagi stworzonej przez George’a Lucasa, niech żałuje. Po prostu. Od 10 lat tego samego dnia i miesiąca fani jednego z największych światowych fenomenów popkultury, obchodzą swoje “May the Force be with you”. Pierwsze odnotowane użycie tego zwrotu miało miejsce 4 maja 1979 r., w dniu objęcia przez Margaret Thatcher stanowiska pani premier Wielkiej Brytanii. Kto by pomyślał, że niewinne gratulacje duńskiej prasy, przerodzą się z czasem w kultowe hasło nieodłącznie kojarzone z 4 maja i celebrowanym przez miliony fanów Dniem Gwiezdnych Wojen.

Maj nie przypadkowo jest miesiącem nieodzownie kojarzonym z Gwiezdnymi Wojnami. Począwszy od 1977 roku i premiery Nowej Nadziei, przez kolejnych 28 lat, każdy kolejny epizod trafiał do kin właśnie piątego miesiąca roku kalendarzowego. Wraz z przejęciem sagi przez Walt Disney Pictures, zerwano z tą tradycją w 2015 roku za sprawą VII części: Przebudzenie Mocy i premiery datowanej na 18 grudnia.

Star Wars – Zariush: Bo grunt, to mieć pasję

Ktoś, gdzieś, kiedyś napisał, że dzień święty należy święcić. Podobnie jak nasz rozmówca, głęboko do serca wzięliśmy sobie trzecie przykazanie dekalogu, stąd też ten wywiad. Wywiad z jednym z nas. Z człowiekiem z branży, który z niejednego klubowego pieca chleb jadł, który o muzyce (o dziennikarstwie również) wie równie dużo, co o Star Wars. Przynajmniej takie odnosimy wrażenie. Mariusz Zych, DJ, promotor, w środowisku muzycznym znany jako Zariush, na co dzień uwięziony jest w szponach Star Wars.

W przeciwieństwie do wielu żądnych krwi złowrogich drapieżników, Mariusz nie wykazuje chęci uwolnienia się z opresji. Wręcz przeciwnie. Z dnia na dzień, od 22 lat i z uporem maniaka, jeszcze bardziej zagłębia się w swoim oprawcy, wiążąc z nim co najmiej drugie tyle lat. O Gwiezdnych Wojnach wie wszystko. Filmy, seriale, komiksy, gry, muzyka, gadżety. Mam wymieniać dalej? Z resztą, niech sam zainteresowany najlepiej odda sedno całej sprawy. Zariush, nich moc będzie z Tobą!

Zariush – wywiad z okazji Dnia Gwiezdnych Wojen

Damian Badziąg: Jak długo „siedzisz” w Star Wars? Skąd wzięła się u Ciebie pasja do Gwiezdnych Wojen?

Zariush: Dawno, dawno temu, kiedy miałem może z 7 lat, przez przypadek trafiłem w telewizji na Powrót Jedi. Taki seans w tym wieku mógł skończyć się tylko w jeden sposób. Biegałem po domu z miotłą udając, że to miecz świetlny. Ten świat od razu mnie wciągnął, nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. Jedyne w swoim rodzaju postacie czy pojazdy. Potrafiłem oglądać “stare” części w kółko. Bakcyl złapany, w sam raz przed startem trylogii prequeli.

Sroga nerdoza pojawiła się jednak w okresie Force Awakens. Śledząc pojawiające się teasery, wpadłem w niekończącą się otchłań ciekawostek na Youtube, materiałów zza kulis czy analiz i stało się to moim hobby. Dobrze obrazuje to ten mem:

Star Wars
Fot. Reddit

Jako wielki fan niewątpliwie śledzisz dalsze plany serii. Czego możemy się spodziewać w tym roku i latach następnych?

Zariush:
Nowości będzie można zobaczyć już dziś. Chodzi o premierę animowanego serialu Bad Batch. W grudniu zamiast trzeciego sezonu Mando, na który jeszcze trochę trzeba będzie poczekać, ukaże się The Book of Boba Fett. W bliżej nieokreślonej przyszłości kolejne kultowe postacie dostaną swoje seriale: Ahsoka Tano i Obi-Wan Kenobi. Ewan McGregor, odtwórca roli tego ostatniego, w wywiadzie kilka dni temu wspomniał o swoich morderczych dwu i półgodzinnych treningach szermierki, więc możemy spodziewać się widowiska co najmniej na poziomie z Zemsty Sithów. Do tego jeszcze nadchodzi wiele innych projektów. Na pewno kilku szczegółów dowiemy się dziś, bo tradycyjnie 4 maja to dzień wielkich ogłoszeń ze świata Gwiezdnych Wojen.

Gwiezdne Wojny – zagubiony człowiek

Skoro już wiemy, że ma pojawić się serial produkcji Disneya o losach Obi-Wana Kenobiego, tematem, który spędza sen z powiek fanom serii jest Hayden Christensen. Odtwórca roli Anakina Skywalkera w poprzednich częściach nie cieszył się zbyt dobrą opinią wśród fanów serii zarzucających mu – mówiąc bardzo eufemistycznie – zepsucie postaci. Podzielasz tę opinię?

Zariush: Kompletnie się z tym nie zgadzam. Myślę, że aktor swoją nieporadnością w kontaktach z innymi ludźmi, zimnym, bezemocjonalnym podejściem i “drewnianymi” dialogami, idealnie odegrał rolę kogoś, kto w swoim życiu doznał praktycznie tylko cierpienia. George Lucas wyrażał współczucie Haydenowi za hejt, podkreślając, że ludzie po prostu nie zrozumieli odgrywanej przez niego postaci. Atak Klonów został głównie skrytykowany za nieudolny wątek romansowy, ale coś nie wydaje mi się, żeby w zakonie Jedi uczyli bajery. W Zemście Sithów widzimy już po prostu zmanipulowanego i zagubionego człowieka. 

Jestem bardzo przeciwny zwalania całej winy personalnie na aktorów, tym bardziej, że to nie pierwszy raz w historii fandomu Gwiezdnych Wojen. Jest wielu dzbanów “po ciemnej stronie mocy”, którzy biorą to wszystko zbyt na serio i nakręcają spiralę nienawiści. Ahmed Best, aktor, który odgrywał Jar Jar Binksa, niemal popełnił samobójstwo przez hejt. Jednak dziś gdziekolwiek się pojawi otrzymuje już tylko owacje. Na pewno podobnie będzie z powrotem Haydena do roli Anakina. Czekam na to z takim samym entuzjazmem jak na powrót Ewana McGregora jako Obi-Wana. 

Wielu fanów powątpiewało w sukces Gwiezdnych Wojen po tym, gdy George Lucas odsprzedał prawa do serii wytwórni Walt Disney Studios. Dźwignęli temat?

Zariush: Jeśli chodzi o trylogię filmów to moim zdaniem nie. Przebudzenie Mocy to miks motywów ze starych części. Nic nowego. Ostatni Jedi to zmiana reżysera i wizji. Rian Johnson praktycznie pozamykał wszystkie wątki rozpoczęte przez J.J. Abramsa lub obniżył ich znaczenie do zera. Do tego namieszał trochę w “zasadach” tego świata. Finałowa część trylogii praktycznie musiała zaczynać historię od nowa. Brakowało nawet głównego antagonisty, stąd powrót Imperatora. Połowa tego filmu to “sprzątanie” po Ostatnim Jedi. Dziury fabularne? Spoko, zalepione w książkach i komiksach. Do tego udawanie, że to wszystko było skrupulatnie zaplanowane od samego początku, choć z wypowiedzi aktorów można wywnioskować coś innego.

Jeśli chodzi o seriale i inne projekty to nie mamy na co narzekać. Dzieje się naprawdę dużo, a Mandalorian czy ostatni sezon Clone Wars były bardzo ciepło przyjęte. W czym tkwi sekret? Moim zdaniem w tym, że tworzy je m.in. Dave Filoni, padawan samego George’a Lucasa, z którym pracował przez lata przy Clone Wars. Filoni dobrze rozumie to uniwersum, rozszerza jego mitologię bez łamania konwencji i większość fanów to docenia.

Gwiezdne Wojny – ten jeden moment

Który z momentów serii Gwiezdnych Wojen najbardziej zapadł Ci w pamięci i dlaczego? Który uważasz za najbardziej przełomowy i istotny w kontekście przebiegu całej serii?

Zariush:
Niewątpliwie najbardziej krytycznym momentem sagi jest pojedynek Obi-Wana i Qui-Gon Jinna przeciwko Darth Maulowi. To moment, który decyduje o losie Anakina, osi całej tej historii. Czy będzie dalej szkolony przez Qui-Gona, czy jak się później stanie, trafi pod skrzydła Rady Jedi i doprowadzi to do jego upadku. 

Z dzieciństwa najbardziej zapadła mi jednak w pamięci zadyma w kantynie z Nowej Nadziei. Creepy kostiumowi kosmici we wszystkich kształtach i rozmiarach. Za każdym razem, kiedy widzi się tę scenę można ujrzeć coś nowego, ukrytego na drugim planie. No i do tego ta figlarna muzyka.

Zabawmy się trochę w zmianę biegu historii. Obstawiam w ciemno, że każdą z serii obejrzałeś i przeczytałeś kilkukrotnie. Zapewne nie raz dywagowałeś na temat losów głównych i pomniejszych bohaterów snując przy tym teorie typu „co by było, gdyby”. Gdybyś miał wybrać jedną scenę, której losy mógłbyś zmienić, która Twoim zdaniem mogła zostać zaaranżowana inaczej, to na którą padłby wybór?

Zariush:
Jeśli chodzi o tego typu dyskusję to w ostanich latach zdominowały je Gwiezdne Wojny od Disney’a. Tylko, że w tym wypadku lecimy nie scenami, ale całymi konceptami czy filmami. Lucas przekazał szkice na trzy kolejne filmy podczas sprzedaży marki. O dziwo, żaden z jego pomysłów nie znalazł miejsca w sequelach. Bob Iger, ówczesny CEO Disney’a, przyznał, że Lucas po sprzedaży czuł się zdradzony, a podobno miał naprawdę wykręcone pomysły, które miały tłumaczyć wiele zasad tego świata i pogłębiać jego przekaz. Szkoda, bo prawdopodobnie już nigdy nie poznamy zakończenia sagi w wersji od jej stwórcy.

Gwiezdne Wojny – sprawdź to!

Jak podsumujesz ostatnie lata Gwiezdnych Wojen w popkulturze? Zauważyłeś jakieś ciekawe zjawisko, niekoniecznie związane z ekranizacją serii?

Zariush:
Kolejne wieszczenie “śmierci Gwiezdnych Wojen” po przejęciu marki przez Disney’a. To samo działo się za czasów chłodno przyjętych na premierze prequeli, czy wcześniej, kiedy Lucas zmieniał kilka rzeczy w oryginalnej trylogii. Ciekawe jest też to, że kiedyś hejtowane prequele dziś są wręcz idealizowane przez fanów, którzy się na nich wychowali. Duży wpływ miała na to kreskówka Clone Wars, która dorastała treścią wraz ze swoimi odbiorcami. To pokolenie to także “pokolenie internetu”, które z memów z prequeli zrobiło osobną dziedzinę sportu. To wszystko razem dało tej trylogii drugie życie i jako takie “odkupienie”.

Ważne dla całej popkultury będą również techniczne nowinki stworzone na potrzeby The Mandalorian. Mogą one zmienić sposób w jaki będą kręcone filmy i seriale w przyszłości. Star Wars zawsze miało popychać granicę efektów specjalnych i ponownie to się udało. Na potrzeby tego serialu czarodzieje z Industrial Light & Magic stworzyli system Stagecraft, czyli olbrzymią zakrzywioną ścianę led, która odtwarza tła scenerii. Aktorzy mogą poczuć się jakby byli fizycznie w tej lokacji oraz łatwiej uzyskać efekt naturalnie padającego światła. Niektórzy okrzyknęli to największym skokiem technologicznym od czasów green screenów. 

W jaki sposób świętujesz światowy dzień Star Wars? W jaki sposób w ogóle można świętować tego typu dzień?

Zariush: Myślę, że najlepiej jest coś obejrzeć! Jeśli jesteś osobą, która jeszcze nie widziała Gwiezdnych Wojen, a jakimś cudem nadal czyta tę rozmowę, to na pewno warto sięgnąć do starej trylogii. Chociażby po to, aby zaznajomić się z tym kulturowym fenomenem i ważnym epizodem w historii kinematografii. Fanom, którzy widzieli tylko filmy, polecam dać szansę serialowi Clone Wars, choćby tylko siódmemu sezonowi z ubiegłego roku. To naprawdę kawał dobrych Gwiezdnych Wojen. Jeśli widziałeś już wszystko, polecam zajrzenie na kanał YouTube wspomnianej wcześniej firmy ILM. Jest tam wiele materiałów z produkcji efektów specjalnych czy wideo z rozmowy z legendarnymi pracownikami, którzy wspominają tworzenie Imperium Kontratakuje w latach 80. 

Gwiezdne Wojny – May the 4th be with you

Posiadasz osobistą kolekcję gadżetów związanych z serią?

Zariush: Muszę się czasem mocno powstrzymywać, bo jak wrzucisz napis “Star Wars” na cokolwiek, to od razu masz moją atencję. Aktualnie, jeśli chodzi o gadżety, to najbardziej LEGO, które od lat rozwija swoje serię zaawansowanych modeli z Gwiezdnych Wojen. Pozdrawiam tutaj Spete z djskiego kolektywu Technokracja, z którym zbudowaliśmy największy do ubiegłego roku zestaw UCS Millenium Falcon. Łącznie poszło na to ponad 50 godzin składania w dwie osoby.

Nie jestem członkiem żadnego zrzeszenia. Dyskusje, cotygodniowe oglądanie Mando czy chodzenie na premiery, zawsze odbywa się w gronie przyjaciół. Możecie mnie jedynie spotkać na facebookowej grupce Jak będzie w odległej galaktyce. Polecam też fanpage Dżedajka, na którym zawsze można zobaczyć jakiegoś świeżego newsa. Regularnie krytykują tam też toksyczne podejście wielu fanów, którzy spinają się o filmy Disney’a. Mi samemu sporo pary zeszło po tym, jak kolejne pokolenie, moi bratankowie w niemal tym samym wieku co ja kiedyś, zachwycili się tym uniwersum. To właśnie dzięki nim. A dziś jest tego już tyle, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Niech moc będzie z Wami!

Posłuchaj playlisty May the 4th be with you z Rytmy.pl

Na którą część w wieku 7 lat przypadkowo trafił w telewizji? Czy podziela krążącą opinię, że Hayden Christensen nie sprawdził się w roli Anakina Skywalkera? Czy Disney dźwignął temat nowej trylogii? Który moment całej sagi uważa za najbardziej krytyczny? O ostatnich latach w popkulturze, zbliżających się nowościach i sposobach celebrowania Dnia Gwiezdnych Wojen zapytaliśmy Zariusha, […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →