“Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy” – twórcy bez praw do historii Tolkiena?
Obserwuj nas na instagramie:
Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy to wyczekiwany tytuł tego roku. Jak się jednak okazało – jego showrunnerzy nie mają praw do prac Tolkiena, na których notabene opierać się będzie serial. Czy doczekamy się więc totalnej klapy?
Władca Pierścieni z nową odsłoną
Z Władcą Pierścieni znam się naprawdę nie od dziś. Przez wiele lat książki Tolkiena towarzyszyły mi podczas wielu wyjazdów i nieprzespanych nocy. Na wieść o serialu ucieszyłem się jak dziecko, którego zranione po ostatnim sezonie Gry o Tron serce w końcu miało szansę otrzymać coś dobrego. Pomarzyć zawsze można, prawda?
Serial Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy przedstawi nam wydarzenia, których zalążek został ukazany w głównych odsłonach pierwotnych produkcji. Młoda Galadriela, Elrond i kształtujące się Śródziemie, to tylko jedne z poruszanych w niej tematów. Cała produkcja serialu miała opierać się na materiałach, które z rąk Tolkiena wyszły przed powstaniem oryginalnej trylogii. Jak się jednak okazało – twórcy serialu NIE MAJĄ do nich praw.
Przeczytaj także:„Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy” – pierwszy zwiastun wygląda… netflixowo
Bez praw, ale z pomysłem na serial
Rozmawiający z Vanity Fair showrunnerzy ekranizacji J.D. Payne i Patrick Mckay otwarcie przyznali, że posiadają prawa wyłącznie do trylogii Władcy Pierścieni (Drużyna Pierścienia, Dwie Wieże, Powrót Króla), a także Hobitta, a nie do innych odsłon dorobku Tolkiena.
Mamy prawa wyłącznie do Drużyny Pierścienia, Dwóch Wież, Powrotu Króla, treści dodatkowych i Hobbita. Nie posiadamy ich do Silmarillionu, Niedokończonych Opowieści czy też Historii Śródziemia
– przyznają showrunnerzy.
Co takie stwierdzenie znaczy dla serialu? Jest ono dość niepokojące, ponieważ to, co autorzy serialu Amazona chcą nam przedstawić, zawiera się właśnie w podanym tu Silmarillionie, który idealnie opisuje Pierwszą Erę, a ta będzie punktem wyjścia Pierścieni Władzy.
W książkach, do których mamy prawa, jest wszystko, czego potrzebujemy. Tak długo, jak łączymy kropki ostrożnie i jawnie nie zaprzeczamy czemuś, do czego nie mamy praw, mamy wiele swobody, by stworzyć ekranizację i opowiedzieć jedne z najlepszych historii, jakie Tolkien kiedykolwiek wymyślił. Współpracowaliśmy ze znawcami twórczości Tolkiena o światowej renomie i samym Tolkien Estate, żeby upewnić się że połączyliśmy te kropki w „tolkienowski sposób”.
– dodają
Z oficjalnym werdyktem na temat nadchodzącej produkcji musimy się wstrzymać do 2 września, który jest oficjalnym dniem premiery serialu. Dodać tu także trzeba, że twórcy mieli wolną rękę, jeśli chodzi o dodawanie postaci, łatanie dziur fabularnych, czy też zmiany w adaptowanej przez nich historii. Pozostaje nam mieć nadzieje, że doczekamy się naprawdę porządnego i dopracowanego dzieła, które z szacunkiem odniesie się do twórczości Tolkiena, a nie typowego – skoku na kasę.
Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy to wyczekiwany tytuł tego roku. Jak się jednak okazało – jego showrunnerzy nie mają praw do prac Tolkiena, na których notabene opierać się będzie serial. Czy doczekamy się więc totalnej klapy? Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście […]
Obserwuj nas na instagramie: