Power ballada Kena w „Barbie”! Pokazuje jego nieznane oblicze

Świetna ścieżka dźwiękowa Barbie

Wielkimi krokami zbliża się 21 lipca, czyli dzień międzynarodowych premier dwóch najbardziej oczekiwanych filmu tego roku – Oppenheimera Chistophera Nolana oraz Barbie Grety Gerwig. Drugi zawdzięcza swoją sławę nie tylko nazwisku uznanej reżyserki, ale również świetnej obsadzie, akcjom promocyjnym, nawiązującym do różowego świata kultowej lalki oraz bogatej ścieżce dźwiękowej. Tę wyprodukował Mark Ronson, laureat wielu nagród Grammy, a nawet Oscara za współtworzenie hitu Shallow Lady Gagi i Bradleya Coopera. Wyprodukował takie albumy jak Back to Black Amy Winehouse, Joanne Lady Gagi, czy swój własny Late Night Feelings. Teraz wykorzysta swój kunszt producencki przy tworzeniu muzyki do Barbie.

W filmie usłyszymy utwory takich artystów jak Billie Eilish (ta podzieliła się wczoraj klipem z zapowiedzią utworu), Nicki Minaj i Ice Spice, które wykonały wspólnie Barbie World, a także Ava Max, Charli XCX, Lizzo, Kid Laroi, Haim, PinkPantheress, Tame Impala i członkowie obsady Dua Lipa i Ryan Gosling. Aktor miał okazję pokazać swój talent wokalny w utworze I’m Just Ken, który wytwórnia udostępniła oficjalnie w swoich kanałach Warner Bros. Co ciekawe, power ballada wyprodukowana przez Ronsona zawiera partie gitarowe Slasha.

Ken zawsze na drugim miejscu

W piosence śpiewanej przez Goslinga poznajemy nieznaną wcześniej historię Kena. Bohater filmu Barbie w mocnej balladzie opowiada o byciu „zawsze na drugim miejscu” i życiu w cieniu słynnej lalki, granej przez Margot Robbie. Ken w emocjonalnym klipie zastanawia się, kim byłby bez niej. To ciekawy punkt widzenia, od początku komunikowany w zapowiedziach produkcji. Greta Gerwig wybrała do ról męskich różnych aktorów – Simu Liu, Scott Evans, John Cena, Ncuti Gatwa i Kingsley Ben-Adir – jednak każdy z nich nazywa się w filmie Ken. To mrugnięcie okiem do widza, które pokazuje, jak niewielkie znaczenie w historii lalek miały męskie postaci, będące raczej tłem w zabawie. Jak zakończy się historia Kena w filmie? Dowiemy się tego już za niecałe dwa tygodnie. Jak pisze „Variety” po prapremierze, pierwsze recenzje chwalą Goslinga, a nawet mówią o „przyznaniu mu Oscara”.