Niezbyt ciekawa historia – ZetHa i “Bohaterowie Podwórek” – recenzja
Obserwuj nas na instagramie:
ZetHa – jeden z najjaśniejszych punktów wśród popularniejszych kolegów. Z łatwością łączący solidnie zarapowane zwrotki z chwytliwymi melodiami, jednocześnie nie stroniąc od autotune’a. Wielokrotnie najbardziej charyzmatyczny w porównaniu do reszty współautorów danego utworu. Mimo to, autor jednego z najbardziej rozczarowujących debiutów tego roku.
Co poszło nie tak?
Na wstępie muszę wyjaśnić, skąd tak gorzkie rozpoczęcie. Na debiut od ZetHy czekałem od pierwszego odsłuchu Wilsona. Zeciak – w mojej opinii – ma wszystko, co posiadać powinien każdy dobry raper. Ucho do melodii, dobrze składane wersy, bagaż doświadczeń, który sprawia, że członek chillwagonu z pewnością ma wiele do powiedzenia. Kolejne single, które ostatecznie nie pojawiły się na albumie (o czym zaraz), również zachęcały do śledzenia ruchów kielczanina. W ostatecznym rozrachunku na Bohaterach podwórek znalazły się trzy single opublikowane tuż przed premierą albumu, czyli Hołota, Nie bierz (ze mnie przykładu) z ReTo i utwór tytułowy. Szponty, Johncik czy Wszystko albo nic trafiły na płytę będącą jedynie dodatkiem do preorderu.
ZetHa – Bohaterowie Podwórek
Odnoszę wrażenie jak gdyby koncept albumu w pewnym momencie uległ drastycznej zmianie, co w konsekwencji doprowadziło do końcowego kształtu debiutu ZetHy. Debiutu, który brzmi jak jeden z dziesięciu, a nie jeden z miliona. Może moje negatywne odczucia wiążą się z tym, że Bohaterowie Podwórek zostali ograbieni z naprawdę mocnych kawałków, kosztem których otrzymaliśmy kilka średniaków. W konsekwencji cały album, choć spójny, nie przykuwa uwagi na dłużej.
Liryczny generyzm
Jedną z podstawowych obaw, która towarzyszyła mi przed odsłuchem, była monotematyczność gospodarza. ZetHa bardzo dobrze czuje się w okołomarihuanowej tematyce. Z jednej strony – super. Johncik (niestety nie da się pisać o tej płycie bez singli spoza niej) świetnie łączy ze sobą charyzmę ZetHy z tytułowym jointem. Z drugiej – zaczyna wiać nudą. Na Bohaterach Podwórek temat marihuany pojawia się często. Podczas odsłuchu można odczuć zmęczenie słuchając kolejnego nawiązania do ulubionej używki włodarza. Niemniej, należy oddać sprawiedliwość Zetsze, który sięga po susz (i twardsze substancje) nie tylko w celach rozrywkowych. W Nie bierz (ze mnie przykładu) przestrzega: Miałem ziomów co huśtali się przez te proszeczki/Odpalali granat, wpierw odgryzając zawleczki. Niestety chwilę później, co by nie popaść w moralizatorstwo, dumnie deklamuje: A ja siedzę tu, łapię nielegalny buch/Pracuje za czterech, a sorciku wypalam za dwóch.
Zobacz: chillwagon 3.0 nadjeżdża
Słuchając Bohaterów Podwórek łatwo dojść do wniosku, że do pełni obrazu brakuje jedynie Kizo. Chillwagonowy kompan wspaniale odnalazłby się u debiutującego kolegi. Fraza Kiedyś nie miałem, a teraz mam zdaje się wybita niczym moneta w linijkach rapera. Ostatnie dwa wersy refrenu w Zmywaku wprawią w zachwyt każdego miłośnika rapowych memów. Całą resztę co najwyżej znudzą.
ZetHa – Hołota
To NIE jest zły album
Wbrew pozorom i moim utyskiwaniom, Bohaterowie Podwórek nie są albumem słabym. Rozczarowującym – to o wiele bardziej pasujące określenie. Charyzmatyczne otwarcie albumu nastawia na naprawdę solidny materiał. Zeciak bawi się barwą głosu, zmienia flow, jest panem na własnym zamku. Mury zaczynają kruszeć dopiero przy nudnym do granic możliwości Olszy. Ból nie zaskakuje, czasami wręcz męczy od monotonnej narracji gospodarza. Gdy do głosu dochodzi mniej charyzmatyczny Kumpel, wtedy nie ma już niczego, co uratowałoby ten utwór. Nie widzę powodu, dla którego miałbym przytaczać wszystkie nudne wersy Olszy (czyli de facto całą zwrotkę), więc pozwolę sobie na przytoczenie paru rymów.
piz*ę-mężczyznę-łatwiznę-bliznę
nogi-drogi
rozlanego-nowego
moja-boja
Częstochowskie rymy ścielą się gęsto, a truizm pogania truizm. Autor Kumpla wypada o wiele gorzej w porównaniu do ReTo, który w Nie bierz (ze mnie przykładu) nawinął jedną z najlepszych swoich zwrotek ostatnich miesięcy. Wracając do ZetHy – dużym zaniedbaniem byłoby nie wspomnieć o jego największym atucie. Wiele jestem w stanie przemilczeć przede wszystkim ze względu na charyzmę członka chillwagonu. Raper sprawia wrażenie wiecznie gotowego do ataku, nawet w spokojnym Agreście czy na wpół marzycielskim, na wpół braggującym Jakbym.
ZetHa feat. ReTo – Nie bierz (ze mnie przykładu)
Nudny prolog przed ekscytującą akcją?
Bohaterowie Podwórek, jak by niezadowalającym albumem był, nie jest płytą bez mocnych momentów. Nie mam wątpliwości, że Zeciak potrafi napisać dobry punchline, stworzyć chwytliwą melodię. Przede wszystkim – bardzo dobrze czuje się w swojej stylistyce. Charyzmatyczne Szponty czy utrzymane w drillowej stylistyce Wszystko albo nic tylko potwierdzają tezę, że ZetHa ma zadatki na naprawdę potężnego gracza.
Na Bohaterów Podwórek czekaliśmy trzy lata. Po tym czasie otrzymaliśmy prawie półgodzinny materiał. Odnoszę wrażenie, że autor chciał napisać Lśnienie, a wyszedł mu Doktor Sen. Niby to samo nazwisko i ta sama bajka, a mimo wszystko coś nie zagrało. Gdyby składał się on z singli, które finalnie nie znalazły się na płycie (oraz kilku utworów z niej), Bohaterowie Podwórek najpewniej byliby również Bohaterami Roku w polskim rapie.
ZetHa – jeden z najjaśniejszych punktów wśród popularniejszych kolegów. Z łatwością łączący solidnie zarapowane zwrotki z chwytliwymi melodiami, jednocześnie nie stroniąc od autotune’a. Wielokrotnie najbardziej charyzmatyczny w porównaniu do reszty współautorów danego utworu. Mimo to, autor jednego z najbardziej rozczarowujących debiutów tego roku. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać […]
Obserwuj nas na instagramie: