Miętha w jazzującym utworze „Statek” – nuda, jak w polskim kinie
Obserwuj nas na instagramie:
Miętha szykuje się do wydania swojego drugiego długogrającego albumu 36,6. Żeby utrzymać wokół siebie gorącą temperaturę, duet właśnie puścił w eter singiel bujający singiel Statek.
Miętha od niechcenia
Hip-hopowy duet nie próżnuje i konsekwentnie pruje do przodu, promując nadchodzącą wielkimi krokami płytę 36,6. Po udanym debiucie i równie przyjemnej epce Szum, Skip i AWGS wypłynęli na szerokie wody. Singlowe zapowiedzi nowego albumu zwiastują kolejne satysfakcjonujące wydawnictwo. Bujające, klimatyczne, utrzymane w stylistyce znowu kluczącej między twardym rapem, a alternatywnymi mruczankami. Bardzo przemyślane są zresztą te przeskoki w ich wewnętrznej estetyce. W swoim repertuarze mają przecież utwory, do których trzęsie się głową, a zaraz obok nich takie, do jakich ledwo co leniwie poruszy się stopa. W zestawieniu wygląda to naprawdę obiecująco, to znaczy: chłopakom z Mięthy nie straszne są zmiany. Te zachodzą w ich muzyce płynnie, naturalnie. Przez co ja sama nie mogę pozbyć się wrażenia, że to, co ulatuje spod ich rąk, tworzone jest mimochodem, jakby – przy okazji.
To komplement, bo przecież wcale nie łatwo jest znaleźć artystyczne ujście celowo, a co dopiero w takim przypadkowym nawiasie. Miętha, im, im się udaje, a to, że są łatwi: łatwi do przyswojenia, łatwi do polubienia, łatwi do zapamiętania – to nic innego, jak gigantyczny plus dla całego spektrum ich muzycznego anturażu.
Miętha tym razem statecznie
Pisząc ten numer miałem przed oczami wielką, parodniową imprezę na statku. Tak samo, jak podróż, tak i ten numer rozwija się stopniowo. Na początku czujemy, że trochę męczy nas ten rejs i te wszystkie substancje. Z czasem, całkiem fajnie jest się zagubić i nie myśleć o niczym, po prostu popłynąć. A pod koniec wjeżdża już depresja, frustracja i złość. Relacje z ludźmi są podtrzymywane dopóki nie postawimy stopy na lądzie i dopóki trwa impreza. Dopóki to małe, pływające państewko zacumuje w najbliższym porcie. Oczywiście nie potrzeba statku, żeby popłynąć za ostro i znaleźć się w takiej sytuacji
– opowiada Skip, autor tekstu, 1/2 duetu Miętha
Nowe wydawnictwo duetu, czyli singiel Statek stoi w totalnej opozycji do rozbuchanego Kumitsu. Tutaj jest dużo wolniej, monotonia jedzie po bandzie, co jest zasługą cyklicznego refrenu, spłyconego do ledwie jednego, powtarzalnego zdania oraz sennego bitu. Nuda, nuda, nuda – prawie, jak w polskim filmie, nic się nie dzieje. Przynajmniej pozornie, bo ten jednostajny rytm, jak i równomiernie rozłożona nawijka, jednak działają. Przełączają pstryczek w głowie i włączają myśli. To idealny utwór do wieczornego chillu, takiego refleksyjnego, może podbitego towarzyskim paleniem. Miętha doskonale sprawdza się tu w roli przewodnika pomiędzy meandrami kłopoczących zagwozdek, robi tak, że paruje z nas emocje. To rosnące, to opadające, mimo pierwszoplanowego znużenia. Jest gęsto, jest dobrze.
Miętha – Statek
Miętha szykuje się do wydania swojego drugiego długogrającego albumu 36,6. Żeby utrzymać wokół siebie gorącą temperaturę, duet właśnie puścił w eter singiel bujający singiel Statek. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia […]
Obserwuj nas na instagramie: