fot. fot. @NGHTLOU | Konrad Tułak

Michał Anioł na tymczasie – “Bo to się zwykle tak zaczyna” [recenzja]


08 kwietnia 2022

Obserwuj nas na instagramie:

Michał Anioł dzięki EP-ce Bo to się zwykle tak zaczyna wskakuje na nowy poziom swojej kariery. Odtąd jest totalnie dla wszystkich.

Michał Anioł – gra, której nie zapauzujesz

Przez rok badał scenę. Dziś ukazał się jego drugi album, właściwie EP-ka, która już bez zbędnych ceregieli przedstawia go jako artystę epoki. Lat 20. XXI wieku, na styku boomerów, zoomerów i millenialsów – Michał Anioł porozumiewa się z nimi wszystkimi. A to serio nie jest łatwe.

Muzyka pokoleniowa to duża rzecz, lecz z naturalną swobodą rzucę ją na twarz Michałowi. Zróbmy jednak flintę i nie utożsamiajmy tego określenia z byciem głosem tego pokolenia. On nie udaje, że wie więcej, że mówi językami. Twórczość na zaś, pisanie historii – wszystko spoko, ale kiedy będzie czas na tu i teraz?

On tworzy taką właśnie przestrzeń, zakrojoną na skalę dziś, jutra, weekendowego popołudnia, zagranicznego wypadu za trzy tygodnie i dłuższych wakacji za kilka miesięcy. Mówię o EP-ce, lecz Bo to się zwykle tak zaczyna urodziło się z U, jego debiutu. Wówczas tamtą tymczasowość pominęłam, dziś, składam z tego satysfakcjonujący pattern. Bo co tak naprawdę jest ważne, jeśli nie chwile, które akurat trzymamy w garści?

Przeczytaj: Michał Anioł widzi więcej – wywiad

Michał Anioł recenzja bo to się zwykle tak zaczyna
fot. @NGHTLOU | Konrad Tułak

Dzielone na cztery – mało, ale w sam raz

Bo to się zwykle tak zaczyna to koncept album, w brzmieniu i w historii. Płyta pozornie wydaje się ciasna jak na skończoną opowieść, lecz Michał Anioł bez upychania domyka swoje perypetie w czterech utworach, z których każdy niesie się na fali poprzedniego. Swobodnie mógłby zagrać to ciągiem, zrobić z tych piosenek jeden przedługi, kilkunastominutowy numer z rozciągniętym intro, solo na klawiszach w środku i klimatycznym outro na deser. To byłby set marzeń, zaimprowizowany koncert o miłości, kończącej się jak sam krążek – nagle.

Muzykę Michała kojarzyłam sobie z afterowym vibe’em, ale Bo to się zwykle tak zaczyna awansowało do głównej części imprezy. Popowo, z rapowym twistem, elektronicznie, zarazem nieco funky, instynktownie czuć groove, co jest tożsame z chęcią wpadnięciem prosto pod bit. Pierwsze zderzenie się z Początkiem to myśl: oho, będzie wakacyjnie. Tylko że nie do końca. Każdy kawałek ma potencjał na przysłowiowego letniaczka, lecz jest to świeższe, bardziej odżywcze niż standardowy banger, który w lipcu wychłoszcze wszystkich klubowiczów. Jednak wiosna: idealny tajming na rozgrzanie i rezerwację parkietu na kolejną okolicznościówkę, po znajomości. W tym momencie Michał Anioł daje się poznać i zapamiętać tym, którzy wcześniej (nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności) go przeoczyli. Jednak ani featuringi, ani ksywy nie determinują tego, jak będzie o nim głośno. Trochę jak w Od przedszkola do Opola, sukces mierzy się poklaskiem publiki, a decybele równo idą w górę.

Michał Anioł bo to się zwykle tak zaczyna recenzja
fot. @NGHTLOU | Konrad Tułak

Michał Anioł ft. Kacperczyk – Bez żadnych szans (Official Video)

Na koniec, bez morału

Dałam się trochę nabrać, myśląc, że skoro trzy na cztery kawałki to featy, to Michał wśród nich zginie. Błąd, ponieważ zaproszeni goście dograli się do niego, dla niego, a kompetencje zostały rozdzielone według wkładu i zasług. Zero aktów kanibalizmu, nawet takiego niezamierzonego.

Julia Pośnik, bracia Kacperczyk i CatchUp (mój ulubiony wjazd z EP-ki) to ziomki, z którymi śmiało prywatę można pomieszać z pracą. Dzięki nim każdy numer nabrał dodatkowych rumieńców, a ten, w którym Michał Anioł działa solo, wybrzmiewa dosadniej, a nawet sążniej. Sprytnie zostawił sobie kawałek na wielki finał, już po wczuciu się w sytuację. Dojrzale, to wzięcie sprawy we własne ręce, ostatnie słowo już z własnych ust.

Nie mogę pozbyć się wrażenia, że piosenki Michała są nastoletnie, lecz to nie zarzut, a raczej badawczy wniosek. Poczucie młodości, phi, podyskutujmy o tym, jak emocje są niezmienne, szczególnie w fazie ich pierwszego wystrzału. Uniwersalność, komfort przeżywania tego z kimś jeszcze; Bo to się zwykle tak zaczyna to jak finał poszukiwania swojego miejsca. Home sweet home, a w nim totalnie mieszczą się wszyscy. Bez ograniczeń wiekowych, bez ograniczeń w doświadczeniach. Przeżyłeś, przeżyjesz, przeżywasz: tylko tu i teraz.


Michał Anioł – Bo to się zwykle tak zaczyna – odsłuch albumu

Michał Anioł dzięki EP-ce Bo to się zwykle tak zaczyna wskakuje na nowy poziom swojej kariery. Odtąd jest totalnie dla wszystkich. Zobacz także Co obejrzeć po „Reniferku”? Te seriale powinny wam się spodobać Początki polskiego rapu: pierwsze kasety, dissy i nadejście Scyzoryka WROsound 2024. Zagrają m.in. Małpa, susk, Bisz i Kasia Lins Michał Anioł – […]

Obserwuj nas na instagramie:

Sprawdź także

Imprezy blisko Ciebie w Tango App →