Freddie Mercury miał totalnego świra na punkcie kotów

Freddie Mercury wpłynął na życie milionów ludzi, zapewniając im wielu wzruszeń i ciarek przebiegających po plecach, gdy bez wysiłku popisywał się swoim głosem. Na jego własne życie pewnie nawet większy wpływ niż ludzie, miały jednak czworonożne, miękkie i ogoniaste stworzenia.

Prawdziwą miłością życia wokalisty Queen były koty. Najsłynniejsze to Tiffany, Romeo i Delilah, ale było ich wiele więcej. W 25. rocznicę jego śmierci, oddajmy hołd tym pyszczkom.

Oscar, Freddie i Tiffany

Teledysk do utworu “These are the Days of our Lives” z wydanej w 1991 roku płyty Innuendo, która była ostatnim albumem, jaki ukazał się przed śmiercią artysty, zdradza w jak ciężkim stanie był już wtedy Freddie. Klip nakręcono w czerni i bieli, by nieco ukryć jego prawdziwy wygląd. Sześć miesięcy później Mercury zmarł.

Publiczność o ciężkiej chorobie artysty dowiedziała się dopiero kilka godzin przed jego śmiercią. Ale klip mówi nieco więcej o życiu niesamowitego wokalisty. Freddie wystąpił w nim w kamizelce z kotami, stworzonej przez bliskiego przyjaciela, Donalda McKenziego. To nie byle jakie koty, ale własne zwierzęta lidera Queen.

Freddie był totalnym kociarzem. W swojej willi Garden Lodge w londyńskim Kensington miał ich w pewnym momencie nawet dziesięć. Kiedy podróżował z Queen, koty czekały na niego w Londynie – w ulubionym z wielu domów, które posiadał na całym świecie.

Swoją pierwszą parę kotów nazwał Tom i Jerry, a drugiemu z nich zadedykował nawet cały album! Mr. Bad Guy, jego pierwsza solowa płyta wydana w 1985 roku, z której pochodzi wielki hit “I Was Born To Love You”, zaadresowana jest do “wszystkich miłośników kotów w całym wszechświecie”. Tom i Jerry pojawiły się w jego życiu we wczesnych latach 70. Nawet gdy związek Freddiego i Mary Austin się rozpadł, Freddie nie przestał odwiedzać swoich kotów, które zamieszkały z jego byłą dziewczyną. Kiedy był w trasie, dzwonił, żeby… porozmawiać z kotami, które Mary trzymała wtedy przy słuchawce. Miał nawet ich portrety!

Freddie i Tiffany

Jego fascynacja kotami postępowała dalej. Rudy kot Oscar należał do jednego z partnerów Mercury’ego. W końcu jednak zamieszkał z liderem Queen. Freddie adoptował też co najmniej dwa koty ze schroniska – jednego nazwał Miko, po powrocie z Japonii. Kota Romeo wybrał wieloletni partner Freddiego, Jim Hutton. Razem mieli także kotkę Dorothy.

Jim Hutton, Freddie Mercury i Dorothy

Były jeszcze Lily i Goliath, ale to Delilah była jego prawdziwą ulubienicą. Poświęcił jej nawet utwór, który ukazał się na wspomnianej już płycie Innuendo. Śpiewa w nim “You take over my house and home / You even try to answer my telephone / Delilah, you’re the apple of my eyes / Meeow, Meeow, Meeow” oraz “When you throw a moody you’re all claws and you bite!”. Nie wydaje nam się, żeby była to fikcja literacka.

Koty żyły w jego domu nawet po jego śmierci. Mercury nie był jednak jedynym kociarzem w zespole – do miłości do tych zwierząt przyznawał się też gitarzysta Brian May. Utwór “All Dead, All Dead” z płyty News of the World zainspirowany był śmiercią kota, którego muzyk miał jako mały chłopiec.

Jego miłość do kotów mogła ulec jednak pewnemu osłabieniu w momencie, gdy ogród jego domu szczególnie upodobały sobie bezpańskie koty. Ale to już podobno przeszłość – koty zostały wyłapane i wypuszczone na wolność w innym miejscu. Kryzys został zażegnany, a przyjaźń między futrzakami a grupą Queen może kwitnąć dalej.

źródło: Telegraph, Clash, Wikipedia

Sprawdź także:
Powstaje filmowa biografia lidera Queen